Ormiański Benedykt

Jakub Jałowiczor

|

GN 38/2022

publikacja 22.09.2022 00:00

Zakon założony przez Mechitara wzbudzał zachwyt George’a Byrona i króla Bawarii Ludwika I. Mnisi nie tylko się modlili, lecz także przekazywali kolejnym pokoleniom bogactwo kultury ormiańskiej.

Wnętrze kościoła na terenie klasztoru mechitarystów na leżącej na Lagunie Weneckiej maleńkiej wysepce świętego Łazarza, w całości zajmowanej przez zakon. Wnętrze kościoła na terenie klasztoru mechitarystów na leżącej na Lagunie Weneckiej maleńkiej wysepce świętego Łazarza, w całości zajmowanej przez zakon.
EZEQUIEL SCAGNETTI /east news

Porządek, wygoda, uprzejmość, niewzruszona wiara, osiągnięcia i cnota braterstwa w zakonie sprawiają, że człowieka świata uderza przekonanie, iż „jest inaczej i lepiej, już na tym świecie” – pisał w 1816 roku Byron, odwiedziwszy klasztor założony przez Mechitara. Angielski poeta był zachwycony ormiańskim językiem i kulturą, którą pielęgnowali mnisi. Ludwik I w 1841 roku odwiedził wyspę San Lazzaro w Wenecji, gdzie znajduje się monaster, i napisał o niej wiersz. Zakon Mechitarystów był dla ormiańskiej kultury tym, czym dla Europy benedyktyni.

Wyspa trędowatych

Założenie klasztoru na weneckiej wyspie nie było łatwą sprawą. Prawo Najjaśniejszej Republiki, jak nazywali swój kraj Wenecjanie, nie pozwalało na tworzenie na terenie miasta nowych osiedli dla obcych. Tymczasem Mechitar nie miał wyjścia. Klasztor, który założył wcześniej na Peloponezie – także dzięki uprzejmości władz Wenecji – właśnie dostał się w ręce Turków. Do ojczyzny tym bardziej nie można było wracać. Mała Armenia należała do imperium osmańskiego, w dodatku Mechitarowi zagrażali nawet rodacy, którzy nie byli zachwyceni jego działalnością. W rozmowach z władzami republiki pomogły zapewne dobre kontakty Mechitara z gubernatorem Angelem Emo i admirałem Alvisem Sebastianem Mocenigo, późniejszym dożą. Wenecki senat zgodził się obejść prawo i podarować ormiańskim mnichom wyspę San Lazzaro, dawną kolonię trędowatych znajdującą się poza obrębem właściwego miasta. Decyzję w tej sprawie podjęto w uroczystość Narodzenia Najświętszej Maryi Panny, 8 września 1717 roku. Ormianie musieli zobowiązać się tylko do tego, że nie zmienią nazwy miejsca. Osiedli tam i zaczęli powoli budować klasztor, który do dziś stanowi główny dom zakonu. Z tego względu w Wenecji toczył się diecezjalny etap procesu beatyfikacyjnego Mechitara, zakończony we wrześniu 2022 roku.

Przybrani synowie

Mechitar urodził się w 1676 roku w mieście Sebasta (dziś Sivas), zamieszkanym przez Ormian, ale od średniowiecza należącym do Turków. Pochodził z zamożnej rodziny. Na chrzcie dostał imiona Piotr Manuk. To drugie oznacza dziecko i odnosi się do Dzieciątka Jezus. Szybko odkrył w sobie powołanie do życia konsekrowanego. Jako 15-latek wstąpił do historycznego klasztoru Surb Nšan (Święty Krzyż) i przyjął imię Mechitar (pocieszyciel), ku czci Ducha Świętego. Ku jego niezadowoleniu nauka teologii w zakonach tego czasu nie stała na zbyt wysokim poziomie. Za zgodą zwierzchników nastoletni mnich zaczął podróżować po kraju, szukając dobrych nauczycieli. Już wtedy zaczął myśleć o założeniu nowego zgromadzenia. W mieście Erzerum, za sprawą posługujących tam jezuitów, zetknął się z Kościołem zachodnim. Postanowił wówczas udać się do Europy. W Aleppo, przez które przejeżdżał, poznał kolejnego jezuitę, od którego dostał listy polecające do braci z tego zakonu. Wypłynął do Italii, aby dostać się do Rzymu, ale choroba zmusiła go do powrotu. Ponownie zamieszkał w Surb Nšan i w wieku 20 lat przyjął święcenia kapłańskie. Mając 23 lata, uzyskał w Erzerum tytuł odpowiadający doktoratowi. Znów wyruszył w podróż, tym razem do Konstantynopola, gdzie usiłował namówić kapelana ormiańskiego patriarchy do współpracy w tworzeniu nowego zgromadzenia. Ten odmówił, ale Mechitar nie odpuszczał. Głosił Słowo, a wokół niego zaczęli się zbierać uczniowie. W krótkim czasie ta niewielka grupa była na tyle zorganizowana, że mogła wysyłać misjonarzy do innych ormiańskich miast, a w Konstantynopolu prowadzić niewielką drukarnię. 8 września 1701 roku około dziesięciu osób złożyło śluby, zawierzając się Matce Bożej. Nowy zakon przyjął nazwę Przybranych Synów Dziewicy, Głosicieli Pokuty.

Między młotem a kowadłem

Sytuacja zakonu była niepewna. Mechitar miał wrogów, i to właśnie dlatego, że starał się o jedność Kościoła. Ormiańska wspólnota nie uznawała ustaleń Soboru Chalcedońskiego z V wieku dotyczących relacji między Boską a ludzką naturą Chrystusa. Później Ormianie weszli w bezpośredni kontakt z Rzymem, bez pośrednictwa Konstantynopola, jednak na przestrzeni wieków relacje te układały się różnie. Wynikało to z różnic teologicznych oraz z powodów politycznych. W czasach Mechitara wśród Ormian ścierały się ze sobą dwa nurty. Zwolennicy autokefalii chcieli trzymać się wschodniego rytu i nie szukali łączności z Rzymem. Latynofile w pełni uznawali natomiast katolickie dogmaty i byli gotowi porzucić rodzimy ryt. Mechitar, który trzymał się katolickiej doktryny w kwestii natury Chrystusa, ale jednocześnie pielęgnował ormiańską tradycję, był niemile widziany przez jednych i drugich. W dodatku cały czas mieszkał w kraju rządzonym przez muzułmanów. W pewnym momencie zagrożenie ze strony Ormian skonfliktowanych z Rzymem było tak duże, że młody mnich musiał schronić się u ambasadora Francji, później w klasztorze franciszkanów, a na ostatecznie wyjechać z kraju. Założona przez niego wspólnota poprosiła o opiekę ówczesną śródziemnomorską potęgę, Wenecję. Najjaśniejsza Republika władała wówczas terenami na półwyspie Morea (dziś Peloponez). Oddała młodemu zakonowi teren w tamtejszym warownym mieście Modon. Mechitar stworzył regułę wzorowaną na tej, którą ponad tysiąc lat wcześniej spisał św. Benedykt. W 1708 roku mnisi zaczęli budować kościół, a cztery lata później zakon został uznany przez papieża Klemensa XI. Założyciel wspólnoty został pierwszym opatem.

W Najjaśniejszej Republice

Klasztor w Modon istniał tylko kilka lat. W 1714 roku wybuchła wojna wenecko-turecka i wkrótce potem Turcy zdobyli Peloponez. Mnisi musieli uciekać. Część z nich wpadła w ręce najeźdźców, ale udało się ich wykupić z niewoli. Zakonnicy osiedli na San Lazzaro, które później otrzymali na własność. Kontynuowali tam benedyktyńską pracę, dzięki której na weneckiej wyspie powstał jeden z najważniejszych ośrodków ormiańskiej kultury na świecie. Bracia wydawali księgi w swoim języku. Sam Mechitar napisał „Komentarz do Ewangelii św. Mateusza” (nazwany przez patriarchę Konstantynopola Hovhannesa skarbem od Boga), „Słownik Armeński”, „Katechizm Armeński”, „Biblię Armeńską” i wydaną już po jego śmierci „Gramatykę Armeńską”. W swoich pismach teologicznych czerpał z dorobku rodzimych autorów, takich jak św. Nerses Šnorhali, XII-wieczny poeta, autor modlitw, wielki orędownik jedności Kościoła. Wydawane na San Lazzaro księgi ukształtowały standardy języka ormiańskiego na wiele lat.

Jeszcze za życia Mechitara powstały domy zakonne w Petrovaradinie w Serbii oraz w Siedmiogrodzie, a później m.in. w Wiedniu.

Mnich z Sebasty zmarł na San Lazzaro w 1749 roku. Jego praca owocuje do dziś. Złotym wiekiem zakonu były czasy następcy Mechitara, Stepanosa Melkoniana. To wtedy, w drugiej połowie XVIII wieku, mnisi wydali wielką „Historię narodu ormiańskiego od początków do roku 1784”, trzytomowy komentarz do Księgi Psalmów i słownik starożytnego języka ormiańskiego. Monaster szczęśliwie przetrwał czasy Napoleona, który niszczył klasztory w północnych Włoszech. W 1843 roku mechitaryści zaczęli wydawać pismo „Pazmaveb”, które ukazuje się do dziś (pod nazwą „Bazmavep”) i tym samym jest najstarszym periodykiem Włoch i czwartym na świecie. Z kolei pod koniec XIX stulecia mnisi opracowali brewiarz, który do dziś uchodzi za najlepszy tego typu zbiór modlitw wydany w ich języku. W XX wieku domy zgromadzenia, które nazywane jest ormiańskimi benedyktynami, powstawały m.in. w Buenos Aires i Los Angeles.

Za beatyfikacją Mechitara z Sebasty z pewnością przemawia jego dążenie do jedności, za co zapłacił ucieczką z rodzinnego kraju, a także ufność Bogu, dzięki której mógł porwać się na takie zadanie jak tworzenie nowego zakonu. Choć za życia był prześladowany przez część swoich rodaków, dziś nikt nie kwestionuje roli, jaką odegrał w zachowaniu kultury narodu żyjącego przez kilka wieków pod obcą władzą.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.