Odpowiedzieć na kryzys

GN 38/2022

publikacja 22.09.2022 00:00

O kryzysie powołań, odpowiedzi Kościoła i formacji kapłańskiej mówi o. Franco Imoda, jezuita.

Odpowiedzieć na kryzys ks. rafał bogacki /foto gość

Ks. Rafał Bogacki: Obserwujemy wyraźny spadek powołań kapłańskich. Czy aktualny kryzys jest podobny do tego, który przeżywaliśmy w Kościele w drugiej połowie XX wieku?

O. Franco Imoda SJ: Myślę, że tak. Jednak obecnie widzimy to bardzo wyraźnie, bo kwestia powołań stała się poniekąd problemem zewnętrznym. Kilkadziesiąt lat temu był on jakby ukryty. Nie oszukamy statystyk. Kiedy zostałem wyświęcony w 1965 roku, na świecie było ok. 36 tysięcy jezuitów. Aktualnie jest nas mniej niż 18 tysięcy.

Jakie były przyczyny kryzysu w latach 60. i 70.?

Często odnoszę się do tego, co papież Benedykt XVI zawarł w encyklice Deus caritas est, stwierdzając, że kryzys, który aktualnie przeżywamy, jest kryzysem antropologicznym. Kluczowym zagadnieniem jest dzisiaj wizja osoby i sposób jej życia. Kryzys powołań wpisuje się w ten szeroki kontekst. Często w tym kontekście przywołuję analizę Paula Ricœura, filozofa, który działał w tamtym czasie. Diagnozując sytuację, wspominał o trzech obszarach kryzysu antropologicznego: wiedzy, woli i uczuć. Dziś papież Franciszek nawiązuje do tego rozumowania, mówiąc o oczach, rękach i sercu. Posiadamy bardzo dużą wiedzę, wiele informacji, ale brakuje wizji całości, spójności i połączenia poszczególnych obszarów. W morzu wiedzy młodzi są dzisiaj zagubieni. Wola to zaangażowanie i działanie. Dzisiaj decyzje dotyczące całego życia są odkładane, nie tylko wtedy, gdy w grę wchodzi wybór kapłaństwa, ale również małżeństwa. Także sfera uczuciowa jest zaniedbana. Wystarczy spojrzeć na życie wielu rodzin i częsty brak podstawowego doświadczenia miłości w nich.

Jedną z prób odpowiedzi na kryzys była założona w 1971 roku przez Księdza, wraz z o. Luigim Rullą, szkoła dla formatorów…

Założona przez nas szkoła przeznaczona była dla tych, którzy przygotowują kandydatów do kapłaństwa. Zwróciliśmy uwagę na potrzebę ich formacji. Opracowany przez nas program odpowiadał na potrzeby związane z konkretnym doświadczeniem tych, którzy stykali się z różnymi problemami w seminariach. Nauka Kościoła na temat kapłaństwa czy kształcenia i formowania nowych księży, zawarta w różnych kościelnych dokumentach, była istotnym punktem odniesienia, ale kluczowe pytanie dotyczyło tego, jak formujemy młodych i tych, którzy ich formują. Oparliśmy nasz cykl formacyjny na badaniach przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych. Ich autorzy pytali o motywacje i dojrzałość ludzi, którzy wybierali kapłaństwo i życie zakonne. Wyniki zestawili z odpowiedziami dokonujących wyboru innej drogi życiowej.

Jakie były konkluzje?

Doszliśmy do wniosku, że ci, którzy są niezdolni do osiągnięcia dojrzałości, nie są większością. Nie więcej niż 15 proc. kandydatów stanowili ludzie niezdolni do podjęcia wymagań związanych życiem kapłańskim. Około 15 proc. stanowili ludzie dojrzali, świadomi swoich motywacji, zdolni do podjęcia decyzji w sposób wolny i odpowiedzialny. Większość jednak to osoby, które po prostu mają pewne ograniczenia czy słabości. W tym kontekście często posługiwałem się komentarzem św. Augustyna do Księgi Ezechiela. Prorok krytykuje pasterzy, ponieważ nie zajmowali się owcami chorymi i słabymi. Rozróżnienie na słabych i chorych uważam za niezwykle istotne. Słabi to ci, którzy mają trudności w przeżywaniu dojrzałości i wolności. Stąd zrodziła się potrzeba przemyślenia formacji, a także dobrego przygotowania tych, którzy formują kandydatów do kapłaństwa. Chodziło o zwrócenie uwagi nie tylko na aspekty duchowe, ale także na problemy psychologiczne. W doświadczeniu konkretnego życia oba te obszary spotykają się ze sobą i nie sposób ich odróżnić. Ograniczenia w życiu emocjonalnym istotnie wpływają na przeżywanie wolności. Nie chodzi przy tym o brak inteligencji, ale np. o takie problemy jak radzenie sobie ze stresem czy budowaniem relacji.

Na jakie zagrożenia wystawiony jest dzisiaj neoprezbiter, który pełen ideałów opuszcza seminarium i zderza się z trudną rzeczywistością?

Przywołam jeden ze schematów, który jest pewnym uproszczeniem, ale osobiście uważam, że jest bardzo ciekawy. Zaproponował go pewien teolog amerykański. Mówiąc o pedagogii w duszpasterstwie, przywołał trzy modele: duszpasterstwo psalmiczne, duszpasterstwo mądrości i duszpasterstwo przypowieściowe. Pierwsze zakłada wyrażenie siebie. Podkreśla się w nim nadmiernie aspekt subiektywny i konieczność własnej ekspresji. Gubi się w tym konfrontacja z wartościami, otwartością na zmiany i perspektywa daru z siebie. Drugie, czyli duszpasterstwo mądrości, streszcza się w zdaniu: „Słuchajcie, synowie, rad ojca, by poznać mądrość” (Prz 4,1). Posiadam prawdę, z którą się nie dyskutuje. Tutaj zbyt mocno podkreśla się aspekt obiektywny, ale brakuje uwagi skierowanej na konkretną sytuację. Te dwa modele stanowią niebezpieczeństwo, nie tylko dla młodych kapłanów. Trzeci model związany jest z przypowieściami. Jest on preferowany przez Jezusa, który w swojej działalności często nie odpowiadał wprost na stawiane Mu pytania. Zmieniał je i pogłębiał, wskazywał rzeczywiste źródła problemów. Przypowieść odsyła do tego, co głębsze. W formacji zawsze chodzi o to, by zejść w głąb. Albert Einstein twierdził, że nawet w nauce prawdziwa odpowiedź nie jest odpowiedzią na pytanie, ale zmianą pytania.

Pracował Ojciec także nad formacją stałą kapłanów. Mam wrażenie, że jest ona trudna dlatego, że po skończeniu seminarium księża nie czują potrzeby rozwoju. Jak to zmienić?

Czasem ważne jest, aby nawet własną formację poddać krytyce, aby zmienić coś w sobie. Zawsze trzeba szukać tego, co pozytywne i wartościowe, budować zdrową pewność siebie, mimo ograniczeń. Z mojego doświadczenia formatora wynika, że gdy zwracałem uwagę na to, co pozytywne w osobie, dotykałem jej wnętrza, a ona bardziej się otwierała. Podobnie jak w przypowieści o ukrytym skarbie i cennej perle, które trzeba odnaleźć, albo o oddzielaniu ryb dobrych od złych. Jeśli znajduję cenną perłę, odrzucam wszystkie inne. Jeśli nie znajduję, wówczas przywiązuję się do pereł mniej cennych. W tym obrazie widać, że towarzyszenie i umiejętne bazowanie na tym, co dobre, może przyczynić się do wzniecenia ufności i motywacji. Ale to nie jest łatwe.

„Jestem księdzem. Nic ci nie zrobiłem” – to odpowiedź neoprezbitera z Polski na zauważony dzień po święceniach obraźliwy wpis na Facebooku. Ktoś nazwał go pedofilem. To wina mediów społecznościowych?

Ten młody kapłan spotkał się z czymś agresywnym i niezrozumiałym. Z pewnością cierpi i trudno było mu poradzić sobie z tym doświadczeniem. Nic dziwnego. Niestety, tak dzisiaj działa świat, w tym świat mediów. Warto jednak porzucić perspektywę horyzontalną i wejść w duchową, odnieść się do Ewangelii. Także Jezus znajdował się w sytuacjach odrzucenia. Nawet ze strony najbliższych. Piotr, który po Przemienieniu myślał, że jego Mistrz zrobi karierę, usłyszał z ust Jezusa, że nie tak będzie wyglądała Jego droga życia. Istnieje, jeśli mogę tak powiedzieć, negatywna strona ewangelizacji. Odrzucenie jest poniekąd jej częścią.

Ale jak sobie z tym poradzić?

W laickim świecie, który jest obojętny wobec Ewangelii, często pozostajemy sami. W przywołanym doświadczeniu młodego księdza niezwykle ważne jest znalezienie wspólnoty lub kogoś, kto pomaga wzrastać. Nie wszystko jest porażką, a nawet to, co się nią wydaje, może zostać potraktowane jako szansa.

Czy aby być dobrym księdzem, wystarczą ładnie wyprasowana sutanna, równo złożone ręce i nienagannie sprawowana liturgia?

Sobór Watykański II mocno podkreślił trzy funkcje Jezusa: prorocką, kapłańską i królewską. Dotyczą one wszystkich ochrzczonych, ale sądzę, że ksiądz w sposób szczególny jest wezwany do tego, aby je wypełniać. Prorok to ten, który głosi prawdę. Trzeba nieustannie głosić i szukać sposobów, by to czynić. Król to ten, który przewodzi, jest aktywny, działa i daje przykład życia. Kapłan to ten, który przemienia, czyni z cierpienia zasługę. Nieustanne odnajdywanie tych trzech wymiarów w życiu księdza jest niezbędne. Powinny je spinać doświadczenie wewnętrznej harmonii, miłość i dar z siebie.•

O. Franco Imoda SJ

ur. w 1937 r., kierownik duchowy i formator, rektor Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w latach 1998–2004.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.