Dlaczego kochamy królową

Milena Kindziuk

|

GN 37/2022

Konieczne są trwałe punkty odniesienia.

Dlaczego kochamy królową

Pamiętam, jak 2 kwietnia 2005 roku zawalił się mój świat, gdy o 21.37 media podały wiadomość o śmierci Jana Pawła II. Tego wieczoru razem z rodziną udałam się do kościoła akademickiego św. Anny w Warszawie, by o północy uczestniczyć we Mszy św., która, jak słusznie przypuszczaliśmy, została odprawiona poza zwykłym harmonogramem. Zarówno świątynię, jak i stołeczne ulice wypełniały tłumy ludzi. Młodych, wzruszonych, szlochających. Trwało to aż do dnia pogrzebu. Taka atmosfera panowała w świątyniach i na ulicach w różnych miejscach świata. Długi, blisko 30-letni pontyfikat sprawił, że dla mnie i dla ludzi z mojego pokolenia papież Polak był jak członek rodziny. Był z nami, kiedy wchodziliśmy w dorosłość, przyjmowaliśmy sakramenty. Stanowił zawsze mocny i wyraźny punkt odniesienia. Ktoś bliski, kochany, po prostu: ojciec, autorytet, kotwica. Ktoś, kto wskazywał dobro i zło, umacniał, budził sumienie. Dlatego śmierć Jana Pawła II sprawiła, że odeszła jakaś część naszego życia.

Teraz, po śmierci królowej Elżbiety II, postawy społeczne (nie tylko Brytyjczyków) budzą podobne skojarzenia. Tysiące ludzi opłakują królową. Była częścią ich życia od zawsze. Podkreślała przywiązanie do tradycji, otwarcie przyznawała się do wiary. „Wiele rzeczy pozostaje niezmiennych, w tym Ewangelia Chrystusa i Jego nauczanie” – mówiła publicznie. Nie ukrywała, że codziennie się modli, w każdą niedzielę uczestniczy w nabożeństwie. Uosabiała ciągłość zachodniej cywilizacji. Niczym skała, na której można się oprzeć. Życie pojmowała jako służbę.

To pozwala dostrzec ciekawe zjawisko: mimo że świat jest coraz bardziej zwariowany, zlaicyzowany, że odwraca się od Boga, depcze Dekalog, promuje aborcję czy eutanazję, to jednak w obliczu śmierci osób stanowiących filary chrześcijaństwa budzą się te same odruchy. Dobrze to o nas świadczy. Bo pokazuje, że wciąż potrzebujemy trwałych punktów odniesienia. A może dla wielu dzięki temu możliwy jest powrót do wiary?

Królowa spotykała się z Janem Pawłem II. Trzy razy gościła w Watykanie, przyjmowała też papieża w Wielkiej Brytanii. Teraz z pewnością odbyli kolejne spotkanie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.