Sztuczna kreatywność

Tomasz Rożek

|

GN 37/2022

Kilka tygodni temu algorytm, program komputerowy specjalizujący się w tworzeniu obrazów, wygrał jeden z amerykańskich konkursów plastycznych. Obraz intrygujący i – choć nie znam się na sztuce – moim zdaniem ładny. Temat jest bardzo ciekawy, choć pozostali (jak najbardziej żywi) twórcy, których dzieła nie zostały docenione, wyrazili oburzenie. Jak to możliwe, że obraz wykonany przez komputer wygrywa?

Sztuczna kreatywność

Wydawało mi się, że jedynym kryterium w konkursach plastycznych (albo muzycznych) powinien być artystyczny walor dzieła, a nie to, przez kogo (przez co) dzieło zostało wykonane. Tym bardziej że zaprogramowanie i wyuczenie algorytmu jest sztuką nie mniejszą niż stworzenie obrazu.

W tym felietonie nie odpowiem na pytanie, co jest sztuką, ani czym jest sztuka, bo na tym zęby łamali sobie najwięksi filozofowie od setek lat. Ale może uda mi się w skrócie napisać, na czym polega twórczy proces algorytmu. Istnieją dzisiaj programy, które potrafią rozpoznawać obrazy. Potrafią odróżniać np. kota od psa. Uczą się tego, bo człowiek – trener – pokazuje im obrazy tych zwierząt. Oczywiście algorytm nie ma osobistych doświadczeń związanych z głaskaniem kota czy drapaniem psa za uchem, w rzeczywistości te obrazy są dla niego tylko zbiorem pikseli. Ale jednak ten zbiór jest nieco inny (ma inne punkty charakterystyczne) dla kota, a inny dla psa. Gdy więc program dostaje polecenie, by namalował (stworzył obraz) kota, nie pokazuje jednego konkretnego zwierzaka z tych, które widział, tylko pokazuje miks wszystkich, które w procesie treningu zostały mu pokazane. Program nie kopiuje rzeczywistości, on tworzy własną. Gdy polecenie będzie wymagało stworzenia obrazu kota w zielonym kapeluszu i w czerwonych butach na obcasie, algorytm to zrobi, ale nie dlatego, że widział tak ubrane zwierzę, lecz dlatego, że wie, jak wyglądają (widział) koty, zielone kapelusze oraz czerwone buty na obcasie. Steve Jobs – informatyczny geniusz, twórca komputerów z nadgryzionym jabłuszkiem – powiedział kiedyś, że kreatywność polega na łączeniu elementów, których nikt jeszcze nie połączył. Jeżeli tak jest, to komputery są kreatywne. Nie kopiują, raczej tworzą obrazy na podstawie tego, czego się nauczyły. Czy człowiek nie robi podobnie? Czy van Gogh kopiował może wazon ze słonecznikami? A Da Vinci modelkę Giocondę, czyli Mona Lisę? Inspirowali się tym, co zobaczyli, ale dodawali do tego swój charakterystyczny element (dzięki któremu historyk sztuki jest w stanie rozpoznać obraz mistrza, nawet gdy ten nie jest podpisany). Czy to, co robi komputer, nie jest tym samym?

Sporo pytań w tym felietonie, a niewiele odpowiedzi. Nie dlatego, że nie chcę ich udzielić, tylko dlatego, że ich nie znam. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.