Węzeł Jasnej Góry

Szymon Babuchowski

|

GN 36/2022

publikacja 08.09.2022 00:00

Tomaszowi Terlikowskiemu udało się stworzyć taką „biografię” duchowej stolicy Polski, która nie jest ani przesłodzoną opowieścią hagiograficzną, ani nieprzystępnym opracowaniem naukowym. Czyta się ją raczej jak dobrze napisaną powieść, zaskakującą czytelnika kolejnymi zwrotami akcji.

Tomasz Terlikowski
Jasna Góra. Duchowa stolica 
Polski
WAM
Kraków 2022
ss. 464 Tomasz Terlikowski Jasna Góra. Duchowa stolica Polski WAM Kraków 2022 ss. 464

W tej historii prawie nic nie jest takie, jakie się wydaje. Choć nie znaczy to wcale, że legendy, które otaczają to miejsce, nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Prawda historyczna i mit splatają się na Jasnej Górze w tajemniczy węzeł i często trudno oddzielić jedno od drugiego. Warto jednak uważnie przyjrzeć się temu splotowi, wysupłując z niego ile się da. Choćby dlatego, że zarówno prawda, jak i mit wiele mówią o nas samych. O tym, kim jesteśmy i kim chcielibyśmy być.

Chwała i słabość

W książce „Jasna Góra. Duchowa stolica Polski” Tomasz Terlikowski mierzy się zarówno z historią, jak i legendami dotyczącymi tego świętego miejsca. Krok po kroku ukazuje, jak mają się utrwalone w pamięci narodu wyobrażenia wobec rzeczywistości. Nie wyśmiewa mitów, lecz podchodzi do nich z szacunkiem, pamiętając, że w każdej legendzie tkwi ziarno prawdy. Nie próbuje też ukrywać osobistej relacji, która łączy go z Jasną Górą. „(...) ja także modliłem się tam o cud, błagałem o ratunek i nawracałem [się]. I mam nadzieję, że będę tam nieustannie, do końca swoich dni wracał, a fascynacją tym miejscem zarażę nie tylko moje dzieci, ale także czytelników tej książki” – wyznaje.

Faktycznie, po przeczytaniu tej opowieści Jasna Góra fascynuje jeszcze bardziej. Bo odkrywamy, że w tym miejscu jest to wszystko, o czym autor pisze we wstępie: „Jest życie w całym jego skomplikowaniu, sacrum w całej nieoczywistości, w całym uwikłaniu w to, co profaniczne, i jest Polska w całym jej pięknie, chwale, ale i słabości. To stąd przychodziło wielokrotnie odrodzenie narodowe i religijne, to miejsce królowie i prymasi czynili przestrzenią pojednania i nawrócenia, to tu wreszcie decydowały się losy naszego narodu”.

Dlaczego tak właśnie się działo? Pełnej odpowiedzi na to pytanie nigdy nie poznamy, bo dotykamy tu Bożych tajemnic. Możemy jednak starać się odczytać to, co Bóg do nas mówi przez to miejsce. Przez jego historię, ale też przez legendy.

Opowieść o tożsamości

„Jeśli szukać mitu, legendy, opowieści, która w jednym miejscu zbiera wszystkie obrazy, marzenia i przekonania dotyczące Polaków – to z pewnością byłaby to opowieść o pochodzeniu cudownego obrazu Czarnej Madonny. Jest w tej historii wszystko. Zwroty akcji, zakręty historii, wszystkie nasze polskie traumy i problemy oraz wyjątkowe powiązanie z doświadczeniem historycznym. To obraz naszej tożsamości zamknięty w jednej opowieści, ale mającej setki wersji” – pisze autor.

Legendą jest oczywiście to, że obraz Matki Bożej namalował św. Łukasz. A także droga przez Konstantynopol, którą ikona miała trafić do centralnej Europy. Historycy twierdzą, że pierwotny wizerunek powstał na Bałkanach około XIII wieku. Obraz zniszczony w XIV stuleciu, zapewne w wyniku jakiegoś najazdu, został na dworze węgierskim naprawiony i przemalowany w stylu malarstwa włoskiego. Do Polski trafił jako element posagu św. Jadwigi, a do jasnogórskiego klasztoru przekazał go w 1384 r. jej ówczesny opiekun książę Władysław Opolczyk.

Co wynika ze zderzenia legendy z historią? „Wszystko to razem uświadamia, jak głęboko polska tożsamość (…) jest mostem między Wschodem a Zachodem. Wielokrotnie mówił o tym Jan Paweł II, a jasnogórski obraz, mit jego pochodzenia, pokazuje, że w nasze polskie DNA wpisane są także wschodnie elementy, że jako Słowianie i chrześcijanie żyjemy i funkcjonujemy na pograniczu” – konstatuje Terlikowski, dodając, że o ile ruska ikona jest „Ewangelią w kolorach”, to polska tradycja chrześcijańska „realizowała się (...) raczej w słowie – w poezji czy w ogóle w literaturze”.

Kto zranił Matkę Bożą?

Jeszcze bardziej wymowne wydaje się to, co odczytać możemy dla siebie z historii zranienia obrazu podczas napadu na klasztor w kwietniu 1430 r. Przez wieki przypisywano ten napad husytom, ignorując relację zapisaną w „Rocznikach” Jana Długosza. Tymczasem to właśnie kronikarz ujął w niej to, co wydarzyło się naprawdę – że grabieży dokonali: „[P]ewni szlachcice polscy, którzy zbyt rozrzutnie roztrwonili swoje majątki po ojcach i mieli długi, przekonani, że klasztor Częstochowa, czyli Jasna Góra, należący do zakonu pierwszego eremity świętego Pawła, ma wielkie skarby i dużo pieniędzy”. Przebieg wydarzeń dokładniej zrekonstruował, odwołując się do wcześniej nieznanych źródeł, prof. Jerzy Sperka, historyk z Uniwersytetu Śląskiego. Korzystając m.in. z ówczesnych akt sądowych, ustalił personalia sprawców.

Okazuje się, że z całej czwórki zaangażowanej w napad husytą był tylko jeden – Fryderyk Ostrogski. Sprawcy skorzystali po prostu z zamieszania związanego z najazdem husytów na Śląsk, a zniszczenia, jakich dokonywali wówczas najeźdźcy w innym miejscach, sprawiły, że łatwo było skierować na nich podejrzenie. Dwór Jagiełły zweryfikował jednak te informacje, a sprawców profanacji (z wyjątkiem Ostrogskiego) ukarano, choć niezbyt surowo – kilkumiesięcznym więzieniem. Jeden z nich, Jan Kuropatwa, stał się nawet po latach wiernym sługą króla Kazimierza Jagiellończyka, za co został przez niego nagrodzony starostwem chełmskim.

Prawda o zdarzeniu z 1430 r., choć bolesna dla nas, Polaków, ma jednak głębokie znaczenie symboliczne. Tomasz Terlikowski słusznie zauważa, że wpisuje się ono w to, co o ranach Jasnogórskiej Pani mówił kard. Stefan Wyszyński. To właśnie Prymas Tysiąclecia zwracał przecież uwagę, że „najbardziej Matkę Bożą na Jasnej Górze rani łamanie Bożych przykazań przez jej dzieci, przez Polaków”.

Nowa obrona Jasnej Góry

Wiele ciekawych kwestii porusza autor także w kolejnych rozdziałach, chociażby tych dotyczących obrony Jasnej Góry w trakcie potopu szwedzkiego. Są to m.in. pytania o to, jak liczne były szwedzkie oddziały oblegające klasztor i czy zasoby twierdzy, jej uzbrojenie i sytuacja militarna, nie stanowiły wystarczającego zaplecza, by pokonać wroga bez nadprzyrodzonej interwencji. A także o to, czy wśród oblegających klasztor polskich żołnierzy, uważanych za zdrajców, był późniejszy król Jan III Sobieski – monarcha, którego religijności nie da się przecież zakwestionować. Choć wydaje się to zaskakujące, autor wymienia wiele poszlak, które wskazują, że tak właśnie mogło być.

Swoją opowieść o losach klasztoru Tomasz Terlikowski prowadzi aż do współczesności, kiedy konieczna stała się – jak podkreślał Prymas Tysiąclecia – „nowa obrona Jasnej Góry”, czyli obrona „duszy chrześcijańskiej narodu”. „To stokroć donioślejszy cud, który wymaga większego jeszcze bohaterstwa do walki z wrogiem, który jest w nas. Jak łatwo godzić we wroga zewnętrznego. Jak trudno ugodzić w samego siebie. Tym większej trzeba pomocy Matki Zwycięskiej, Pośredniczki Łask Wszelkich. Dziś »obrona Jasnej Góry« – to zwycięstwo nad sobą, nad tym wrogiem, którym sam jestem” – notował kard. Wyszyński w 1955 r. Wymownymi znakami tego, że właśnie w tym miejscu rozgrywa się duchowa walka, stały się także wydarzenia historyczne: z jednej strony śluby jasnogórskie i papieskie wizyty, z drugiej – „aresztowanie” kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej czy obsadzenie w 1975 r. stanowiska generała zakonu paulinów tajnym współpracownikiem bezpieki. Przede wszystkim jednak walka rozgrywa się w duszach milionów pielgrzymów tu przybywających, a uwidacznia się w wypraszanych tu łaskach, dokonujących się cudach, spowiedziach, nawróceniach. Wątek ten wybrzmiewa najbardziej w epilogu książki, ale z pewnością domagałby się odrębnego opracowania. Natomiast cel, który postawił przed sobą autor – stworzenie „biografii” miejsca, która nie będzie ani przesłodzoną opowieścią hagiograficzną, ani nieprzystępnym opracowaniem naukowym – udało mu się zrealizować znakomicie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.