W garnizonie i w polu

Adam Śliwa

|

GN 36/2022

publikacja 08.09.2022 00:00

Wojsko Polskie w II Rzeczpospolitej stanowiło niezwykle ważny element nie tylko bezpieczeństwa państwa, ale także życia codziennego jego obywateli.

Promocja oficerska   w Szkole Podchorążych Sanitarnych. Promocja oficerska w Szkole Podchorążych Sanitarnych.
nac

W miastach i miasteczkach w międzywojniu widziało się wielu wojskowych, ponieważ w mundurze oficerowie chodzili stale. W lokalach czy na ulicach mijało się żołnierzy na przepustkach, wesołych podchorążych, a niedzielne popołudnia umilała wojskowa orkiestra grająca w parku. Każda uroczystość państwowa czy kościelna miała oprawę wojskową, a armia, której zawdzięczano odzyskanie niepodległości, cieszyła się wielkim poparciem i prestiżem. Po latach niewoli i walce o granice Polacy naprawdę kochali swoje wojsko.

Służba i szkoły

Do służby wojskowej przystępowano chętnie, a uchylanie się od niej było powodem wstydu. Do służby zobowiązani byli mężczyźni od 21. roku życia. Jej długość była zróżnicowana. Zasadniczo trwała 24 miesiące, w kawalerii i artylerii konnej 25 miesięcy, a w Marynarce Wojennej 27 miesięcy. Poborowi bardzo rzadko trafiali do jednostek w pobliżu swojego miejsca zamieszkania. Rozdzielano ich w ten sposób m.in. dlatego, aby procent Polaków w stosunku do mniejszości narodowych był w jednostkach odpowiednio większy.

Osoby z niższym wykształceniem odbywały swoją służbę w jednostkach rozsianych po całym kraju jako szeregowi i starsi szeregowi. Najlepsi mogli zostać na służbę nadterminową i awansować na podoficerów. Chłopcy po maturze mieli cenzus naukowy i mogli odbyć swoją służbę w szkołach podchorążych rezerwy. Po ich ukończeniu i udziale w dwóch dodatkowych ćwiczeniach awansowali na oficerów rezerwy. Młodzież, która myślała o służbie oficera zawodowego, musiała ukończyć którąś ze szkół podchorążych. Pod koniec lat 30. były to szkoły: Podchorążych Piechoty w Komorowie, Kawalerii w Grudziądzu, Artylerii w Toruniu, Artylerii Przeciwlotniczej w Trauguttowie, Broni Pancernych w Modlinie, Saperów w Warszawie, Łączności w Zegrzu, Lotnictwa w Dęblinie, Marynarki Wojennej w Toruniu, Podchorążych Sanitarnych w Warszawie oraz Techniczna Szkoła Podchorążych Lotnictwa w Warszawie. Ponadto do 1938 roku istniała Szkoła Podchorążych dla Podoficerów w Bydgoszczy. Wyższymi studiami dla oficerów zajmowała się elitarna Wyższa Szkoła Wojenna, a specjalistycznymi kursami – centra wyszkolenia piechoty, kawalerii, żandarmerii itp.

Oficer, podoficer, szeregowy

W przedwojennej armii zabronione były wszelkie kary cielesne czy nawet obarczanie szeregowych pracami uwłaczającymi godności munduru żołnierskiego, ale bardzo wyraźnie rysowały się różnice towarzyskie między szeregowymi, podoficerami oraz oficerami. Panował wzajemny szacunek, ale po służbie czas spędzano osobno. Najwyżej w hierarchii byli oficerowie. Obowiązywał ich odpowiedni kodeks, ich zadaniem było także godne reprezentowanie całej armii i państwa. W każdym garnizonie funkcjonowała lista lokali, do jakich oficerowi nie wolno było wstąpić, wyznaczone były dla nich również konkretne miejsca w teatrze – tylko loże i parter. Było to trudne, ponieważ mimo że żołd nie był niski, zawodowi oficerowie zaczynali swoją karierę z ogromnym długiem. Kończąc szkołę, musieli zakupić sobie cały ekwipunek oraz mundury, a kawalerzyści także siodło. Aby się ożenić, oficer musiał dostać zezwolenie swojego przełożonego, a warunkiem była nieposzlakowana opinia narzeczonej oraz odpowiednie dochody. Osobną kategorię stanowili podchorążowie z odpowiednim wykształceniem i jako przyszli oficerowie towarzysko aspirowali do ich grona.

Podoficerowie odpowiadali za większość szkolenia szeregowych. W wielu wypadkach byli to dojrzali ludzie, zwłaszcza sierżanci, po służbie w czasie I wojny światowej, walkach o niepodległość, więc i z ogromnym doświadczeniem.

Dla wielu szeregowych wojsko było nie tylko przygodą, ale także okazją do podciągnięcia wykształcenia. Wielu młodych chłopców ze wschodnich wsi dopiero w armii pierwszy raz zobaczyło samochód czy mogło nauczyć się czytać i pisać. Troszczył się o nich Polski Biały Krzyż, kierujący bibliotekami i prowadzący lekcje. Także wyżywienie było w wojsku często bardziej kaloryczne niż w domu.

Razem ze społeczeństwem

Armia większość czasu spędzała na ćwiczeniach i szkoleniu kolejnych roczników. Dzień zaczynano pobudką o 5.30, ścieleniem łóżek i modlitwą „Kiedy ranne wstają zorze”. Potem było mycie się i śniadanie, zajęcia teoretyczne, musztra, w kawalerii nauka jazdy itp. Dzień kończono zbiórką o 20.30, odczytaniem rozkazu i odśpiewaniem „Wszystkie nasze dzienne sprawy”. Co niedzielę szeregowi byli prowadzeni przez oficera do kościoła na Mszę Świętą. Szeregowych innych wyznań także odprowadzał oficer na ich nabożeństwa. Wojsko Polskie bardzo aktywnie uczestniczyło w życiu lokalnych społeczności, nadając mu ton, zwłaszcza w mniejszych garnizonach. Poza uroczystościami państwowymi i kościelnymi najbardziej doniosłym świętem każdej jednostki było święto pułkowe. Rozpoczynało się wieczorem uroczystym capstrzykiem ku czci kolegów, którzy oddali życie w walkach pułku. Po zmroku z zapalonymi pochodniami odczytywano apel poległych, a w oddali słychać było odgłosy bitwy. Robiło to piorunujące wrażenie na wszystkich zebranych. Następnego dnia odbywały się Msza, defilada oraz uroczysty obiad z zaproszonymi gośćmi. Wieczorem były zabawa żołnierska, bal podoficerski i bal oficerski z zaproszonymi osobami ze śmietanki towarzyskiej. Młodzi oficerowie mieli cichy rozkaz, aby do określonej godziny tańczyć tylko ze starszymi paniami, a dopiero potem z rówieśniczkami, aby każdy gość wyszedł z balu zadowolony.

W miesiącach letnich wszystkie pułki wyruszały na kilkutygodniowe ćwiczenia. W okresie dwudziestolecia międzywojennego zorganizowano także dwa razy wielkie manewry z udziałem różnych rodzajów wojsk. Obserwowali je zaproszeni goście z zagranicy. W 1925 roku odbyły się manewry pomorskie, a następne zorganizowano w 1938 roku wielkie manewry wołyńskie. Na nich przeprowadzono także pierwszy w warunkach bojowych desant spadochroniarzy. •

Obrona Narodowa

Wojsko Polskie co roku wcielało w swe szeregi określoną liczbę poborowych. Do piechoty trafiało rocznie 70  000 ludzi. Jednak zasoby rekrutacyjne – czyli mężczyzn w odpowiednim wieku i w dobrym zdrowiu – były znacznie większe, niż armia była w stanie wcielić i przeszkolić. Aby z nich nie rezygnować, a jednocześnie pomóc w walce z bezrobociem, zastanawiano się nad organizacją nowych jednostek przy jednoczesnym nierozbudowywaniu (co wiązałoby się z dużymi kosztami) wojska stałego. Tak zrodził się pomysł powołania terytorialnej Obrony Narodowej. Właściwy okres formowania jednostek to rok 1937 i pierwsza połowa 1938 roku oraz gwałtowna rozbudowa wiosną i latem 1939 roku, przerwana wybuchem wojny. Ogółem do wybuchu wojny zorganizowano 11 brygad, 5 półbrygad i 82 bataliony, a w trakcie działań wojennych kilka oddziałów improwizowanych. W szeregach batalionów Obrony Narodowej walczyło w 1939 roku ponad 50 000 ludzi. Podstawową jednostką był batalion skupiający kompanie z danego terenu. Ich nazwy wiązały się z regionem rekrutacji. Żołnierze mundur i wyposażenie mieli w domu i na alarm oraz ćwiczenia stawiali się w miejscu zbiórki. Wyróżniali się tym, że na kołnierzach mundurów i płaszczy nosili oznaki w kształcie równoległoboku w barwach białej i czerwonej. Istniało 5 typów batalionów różniących się składem, uzbrojeniem i zadaniami. Typ I – najsłabsze. Mogły pełnić funkcje porządkowe i wartownicze. Typ II i III – bataliony mobilizowane w czasie alarmu jako normalne bataliony piechoty. Były to w praktyce bataliony śląskie i pomorskie. Miały najlepsze wyposażenie; planowano, że w czasie wojny będą tworzyć 55 dywizję piechoty rezerwową i 45 dywizję rezerwową, lecz ta ostatnia nie powstała. Typ IV – były to silne bataliony do użycia taktycznego. Latem 1939 roku stan uzbrojenia i wyposażenia batalionów nowo sformowanych typu IV odbiegał od etatu, ale były to najliczniej występujące bataliony. Miał on ok. 650 karabinów, 6 ckm i 1 moździerz. Zalecano używać ich do działań obronnych w oparciu o inne oddziały wojska. Typ S – bataliony te były zbliżone etatem do batalionów ckm lub fortecznych. Miały ok. 450 karabinów, 18 ckm i 2 moździerze. Do wojny zorganizowano tylko dwa takie bataliony – Koronowski i Żniński.

Partnerem publikacji jest PKN ORLEN

W garnizonie i w polu 

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.