Zakaz wjazdu dla Rosjan

Maciej Legutko

|

GN 35/2022

publikacja 01.09.2022 00:00

W Unii Europejskiej uformowała się koalicja krajów chcących wprowadzić całkowity zakaz wydawania wiz Rosjanom. Ze względu jednak na sprzeciw innych państw, zwłaszcza Niemiec, nie ma szans na wprowadzenie sankcji w całej Wspólnocie.

Zakaz wjazdu dla Rosjan istockphoto

Odwiedziny w Europie to przywilej, a nie prawo człowieka – mówi premier Estonii Kaja Kallas. – To niesprawiedliwe, że w czasie gdy Rosja prowadzi w Europie brutalną wojnę, Rosjanie mogą podróżować do Europy jak turyści – dodaje premier Finlandii Sanna Marin. Od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę kilka państw UE wprowadziło ograniczenia wizowe dla Rosjan. Brak spójnej polityki krajów Unii sprawia jednak, że w sezonie wakacyjnym wielu z nich nadal swobodnie podróżuje po Europie. Po apelu prezydenta Ukrainy na początku sierpnia powróciła debata wokół wiz. Estonia, Łotwa i Finlandia wprowadziły nowe ograniczenia. Kraje te, razem z Litwą i Polską, domagają się rozwiązań na poziomie unijnym. Trudno jednak liczyć na kompromis, bo grupa państw, w której prym wiodą Niemcy, Węgry, Grecja i Cypr, sprzeciwia się zakazom wydawania wiz, reszta przyjęła postawę wyczekującą.

Wakacje po staremu

Pierwszymi krajami, które po agresji na Ukrainę ograniczyły wydawanie wiz dla Rosjan, były Czechy, Litwa i Łotwa. Polska przestała wydawać wizy turystyczne Rosjanom pod koniec marca. Jednakże większość krajów UE nie zdecydowała się wówczas na podobne ograniczenia. Panowało przekonanie, że trzeba pozostawić otwarte granice, by przyjąć do siebie rzesze ludzi, którzy uciekną ze względu na sprzeciw wobec polityki Putina. W magazynie „Politico” w marcu 2022 r. ukazał się reportaż z „ostatniego pociągu do Helsinek” opisujący „trasę ucieczki zdesperowanych i rozczarowanych Rosjan uciekających na Zachód”. Po pięciu miesiącach widać, że nie spełniły się nadzieje na głębszy ferment w rosyjskim społeczeństwie.

W kolejnych tygodniach trwającej wojny problem ograniczeń wizowych zszedł na dalszy plan, w Unii Europejskiej skoncentrowano się na pakietach sankcji gospodarczych. Gdy nadszedł sezon wakacyjny, okazało się, że Rosjanie, tak jak przed wojną, ruszyli na europejskie plaże, zwłaszcza na cypryjskie i greckie. W Helsinkach znowu zaroiło się od Rosjan. Tym razem jednak przyjeżdżających na greckich, hiszpańskich czy węgierskich wizach Schengen, by z fińskiej stolicy kontynuować podróż po Unii. W internecie krążą zdjęcia z parkingów przy lotnisku w Helsinkach, gdzie stoi pełno luksusowych aut na rosyjskich numerach.

Zgodnie ze statystykami przytaczanymi przez magazyn „Politico”, w tym roku port lotniczy w Atenach notuje 177-procentowy wzrost (w stosunku do przedpandemicznego roku 2019) w liczbie pasażerów przylatujących z Turcji i 257-procentowy pasażerów przylatujących z Serbii. Znaczna część z nich to Rosjanie, którzy po zamknięciu unijnego nieba dla Aerofłotu używają serbskich i tureckich lotnisk jako punktów przesiadkowych.

Symbolem fiaska wizowych ograniczeń były sierpniowe wakacje w Grecji Tatiany Nawki, żony rzecznika Putina Dmitrija Pieskowa. Nawka, która teoretycznie jest obłożona sankcjami, chwaliła się w mediach społecznościowych imprezami w czasie greckiego urlopu.

Kordon między Rosją a resztą Unii

Prezydentowi Ukrainy na powrót udało się zainteresować europejską opinię publiczną tematem wizowym. Wołodymyr Zełenski w wywiadzie dla „The Washington Post” z 8 sierpnia zaapelował o całkowity zakaz wydawania Rosjanom zezwoleń na wjazd do Unii, stwierdzając: „Dopóki nie zmienią swojej filozofii, powinni żyć w swoim własnym świecie”. Na apel w pierwszej kolejności odpowiedziały Estonia i Finlandia. Pierwszy z tych krajów nie tylko wstrzymał od 18 sierpnia wydawanie Rosjanom wiz Schengen, ale też zakazał wjazdu tym, którzy posiadają uzyskane wcześniej w Estonii zezwolenia; sankcje dotkną około 50 tysięcy ludzi.

Łotwa również wprowadziła całkowity zakaz wydawania wiz Rosjanon (wyjątkiem jest przyjazd na pogrzeb członka rodziny). Dodatkowo łotewski parlament w uchwale z 11 sierpnia nazwał Rosję „państwem sponsorującym terroryzm”, a jej działania na Ukrainie „ludobójstwem”.

Finlandia z kolei ograniczy o 90 proc. obsługę aplikantów z Rosji. Od 1 września, zamiast tysiąca, będzie przyjmowanych tylko 100 wniosków dziennie. Jak stwierdził w rozmowie z CNN były fiński premier Alexander Stubb: „Obywatele Rosji muszą w końcu poczuć cenę wojny”. Działania podjęte przez Estonię, Finlandię i Łotwę to duży problem dla Rosjan, bo te kraje są najłatwiej dla nich dostępnymi kierunkami wjazdu do Unii.

Wkrótce liczba krajów niedostępnych dla Rosjan może się powiększyć. Dyplomatyczną kampanię w tej sprawie prowadzi Litwa. Jej minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis zaapelował o wspólną decyzję wszystkich krajów UE. Natomiast w razie braku kompromisu zaproponował, by zakaz wydawania wiz wprowadziły kraje Wspólnoty mające lądową granicę z Rosją, czyli Finlandia, Estonia, Łotwa, Litwa i Polska. Warszawa pozytywnie odnosi się do tej inicjatywy.

O tym, że zakaz wydawania wiz byłby dotkliwym rodzajem sankcji, świadczy nerwowa reakcja rosyjskich polityków. Dmitrij Pieskow ocenił apel Zełenskiego o wstrzymanie wiz „ekstremalnie negatywnie”, a Dmitrij Miedwiediew porównał ukraińskiego prezydenta do Adolfa Hitlera. Rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa w reakcji na działania państw bałtyckich grzmi o „zwierzęcej ksenofobii” i „neonazizmie”.

Mit rosyjskiej emigracji

Niestety, w sprawie wiz prawdopodobnie nic więcej ponad wspólną inicjatywę krajów sąsiadujących z Rosją nie zostanie już podjęte. Trwająca czeska prezydencja w Unii teoretycznie sprzyja zaostrzeniu polityki wizowej. Czechy były w awangardzie krajów stosujących sankcje i poparcie dla nowych obostrzeń deklaruje szef czeskiej dyplomacji Jan Lipavsky. Niestety, grono państw przeciwnych zmianom wydaje się zbyt duże, by osiągnąć kompromis. Olaf Scholz zapowiedział, że nie zgodzi się na zakaz wydawania wiz. Kanclerz Niemiec nie zamierza zrezygnować z balansowania w kwestii sankcji na Rosję, choć nie przyniosło to dotychczas żadnych postępów w osiągnięciu pokoju, za to rujnuje niemiecką reputację. Otwarty sprzeciw wyraziły też w tej sprawie Portugalia, Grecja i Cypr (wszystkie ze względu na branżę turystyczną) oraz Węgry. Po krótkim okresie nadziei na zmianę polityki Budapesztu (w maju prezydent Katalin Novak potępiła rosyjską agresję, a w czerwcu premier Orbán rozmawiał telefonicznie z Zełenskim, popierając unijne aspiracje Ukrainy) Węgry znowu zbliżają się do Rosji. Po wizycie 21 lipca w Moskwie Petera Sijarto i ogłoszonym w jej następstwie zwiększeniu dostaw od Gazpromu szef węgierskiej dyplomacji nie pozostawił wątpliwości: „Węgry nie popierają wprowadzenia ograniczeń wizowych dla Rosjan ani skomplikowania procedury wydawania wiz”. Nieoficjalnie wiadomo też o sprzeciwie Francji. Pozostałe kraje, które zabrały głos, jak Dania i Szwecja, uzależniły dalsze działania od decyzji na poziomie Unii Europejskiej. W Brukseli jednak nie zanosi się na zaostrzenie polityki. Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell twierdzi, że „nie jest to dobry pomysł”.

Motywy krajów śródziemnomorskich oraz Węgier są dobrze znane – korzyści gospodarcze. Dziwią natomiast argumenty używane przez Olafa Scholza i Josepa Borrella. Kanclerz Niemiec dalej powtarza: „To nie jest wojna Rosjan, tylko wojna Putina”, a Borrell uparcie przekonuje, że „dużo ludzi ucieka z Rosji, bo nie zgadzają się z rosyjskim reżimem”. To argumenty, które już kilka tygodni po wybuchu wojny okazały się nieprawdziwe. Exodus Rosjan niezgadzających się z Putinem okazał się mniejszy i krótszy niż oczekiwano. Natomiast skala poparcia w rosyjskim społeczeństwie dla inwazji na Ukrainę utrzymuje się na wysokim poziomie. Scholz i Borrell ignorują też zapewnienia krajów wstrzymujących wizy dla Rosjan, że dla osób prześladowanych politycznie i tak pozostaną otwarte ścieżki ubiegania się o wjazd i o ochronę.

Wspólna inicjatywa państw graniczących z Rosją w sprawie zakazu wiz to dobry sygnał, który odczuje Rosja. Niestety, brak systemowych rozwiązań na poziomie całej Unii sprawi, że będzie tak jak w przypadku wielu poprzednich sankcji. Po chwilowym problemie Rosjanie znajdą sposoby na jego ominięcie. Uzyskają wizy Schengen w przyjaznych im krajach Unii, a posiadanie tego dokumentu pozwoli im swobodnie podróżować po obszarze Wspólnoty. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.