Kto był niedowiarkiem?

Leszek Śliwa Leszek Śliwa

|

GN 35/2022

publikacja 01.09.2022 00:00

Tylko kilku papieży w historii otrzymało przydomek „Wielki”. Jednym z nich był właśnie św. Grzegorz I (540–604) – benedyktyn, reformator liturgii, ewangelizator ludów barbarzyńskich.

Jerónimo Jacinto Espinosa
Msza św. Grzegorza Wielkiego 
olej na płótnie, XVII w.
Muzeum Prado, Madryt Jerónimo Jacinto Espinosa Msza św. Grzegorza Wielkiego olej na płótnie, XVII w. Muzeum Prado, Madryt

Wywarł olbrzymi wpływ na rozwój myśli chrześcijańskiej. Był mędrcem, dociekliwym intelektualistą. Może ta dociekliwość, z której słynął, sprawiła, że pod koniec średniowiecza pojawiła się legenda, której ilustrację widzimy na załączonej reprodukcji. Dociekliwość często kojarzy nam się bowiem z pojawianiem się wątpliwości. Pewnego dnia papież Grzegorz Wielki odprawiał Mszę św. w kościele Santa Croce in Gerusalemme w Rzymie. Podczas Przeistoczenia zwątpił na chwilę w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Wówczas na ołtarzu ukazał mu się Jezus zdjęty z krzyża. Chrystus spogląda na celebransa i wymownie pokazuje ranę w swoim boku. Dwa anioły podtrzymują całun otaczający Zbawiciela. Ponad Chrystusem widzimy zarys poziomej belki krzyża. Powyżej znajdują się dwie pozostałe Osoby Boskie: Duch Święty pod postacią gołębicy i Bóg Ojciec rozkładający ręce. To przedstawienie Trójcy Świętej nawiązuje do typu ikonograficznego zwanego Tronem Łaski, w którym Bóg Ojciec podtrzymuje krzyż z Synem. Obraz hiszpańskiego artysty jest stosunkowo późnym ujęciem tego tematu, bardzo popularnego w sztuce w XV i XVI wieku. Nietypowe jest zachowanie celebransa, który – jak się wydaje – wpatrzony w Hostię nie dostrzega objawiającej mu się Trójcy Świętej. Interpretuje się to na ogół jako pewną ewolucję legendy – sugestię, że chwilowy brak wiary przydarzył się nie Grzegorzowi Wielkiemu, ale jednemu z dwóch diakonów towarzyszących mu podczas sprawowanej przez niego Eucharystii. Ten z prawej strony, podtrzymujący koniec ornatu celebransa, by ułatwić mu przyklękanie (w średniowieczu, gdy ornaty były większe i cięższe niż dziś, było to zwykłą praktyką), patrzy również na Hostię. Nie widzimy natomiast twarzy mężczyzny klęczącego z lewej. Może to on okazał się niedowiarkiem?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

TAGI: