Cep

Marcin Jakimowicz

|

GN 34/2022

publikacja 25.08.2022 00:00

Odpowiedź Boga jest lekarstwem na nasze lęki i na nucenie pod nosem refrenu: „Mało nas, mało nas…”. Jego słowo: „Idź z tą siłą, którą masz” jest skierowane do nas. Mamy wszystko.

Cep unsplash

1 września nad Wisłą nie może kojarzyć się inaczej. Wybuchła krwawa wojna, która pozostawiła po sobie zgliszcza, dymiące piece krematoriów i niezabliźnioną do dziś ranę. Tego dnia Kościół wspomina wodza, który stoczył niejedną bitwę. I który na własnej skórze doświadczył prawdziwości słów: „To jest wojna Pana”.

Nie zaczęło się spektakularnie, przyznajmy to uczciwie. Gdy Bóg powoływał Gedeona, ten stał z cepem i młócił zboże, w dodatku po to, „by ukryć je przed Madianitami”. To naprawdę nie była scenografia ze „Star Wars”, ale raczej uboga wersja „Rolnika, który szuka żony”. Kino klasy B. Anioł przychodzący do pełnego kompleksów „najmłodszego z rodu Manassesa” zaczął rozmowę od słów: „Witaj, dzielny wojowniku” (por. Sdz 6,12). Czy Bóg szydził? Mylił się? Nie! Widzi więcej, dalej. Słowa anioła sprawiły, że z „człowieka, który się nie nadaje”, Gedeon stał się lwem, przed którym wrogowie padali jak muchy. Bóg widział go już takiego na klepisku. Gdybyśmy spojrzeli na siebie z perspektywy nieba, wielu spadłby kamień z serca. Przestalibyśmy się oskarżać, rozdrapywać rany i porównywać. I choć Gedeon zaczął wykręcać się, przedstawiając litanię skarg i zażaleń („A jeżeli Pan jest z nami, to dlaczego nas to spotyka…”), anioł nie ustąpił. Wypowiedział jedne z najważniejszych słów, jakie słyszałem: „Idź z tą siłą, którą masz, i wyzwól Izraela” (Sdz 6,14). A Gedeon miał jedynie… cep! Mimo to rzeczywiście stał się „dzielnym wojownikiem”, jak proroczo przepowiedział Boży posłaniec.

Zanim to nastąpiło, „duch Pana ogarnął Gedeona” (Sdz 6,34). Dosłownie można to przetłumaczyć: „Duch Pana ubrał się w Gedeona”, założył go jak rękawiczkę. Dlatego gdziekolwiek pojawiał się wódz Izraelitów, objawiała się przeogromna chwała Pana. W siódmym rozdziale Księgi Sędziów Pan Bóg pokazał, że… kompletnie nie zna się na marketingu ani wojennej strategii. Dokonał niezrozumiałej dla współczesnego, otoczonego tabelkami i wykresami człowieka selekcji. Z trzydziestu dwóch tysięcy Izraelitów wybrał… trzystu mężów. Trzydzieści jeden tysięcy siedmiuset wojowników odesłał z kwitkiem do domów. Dlaczego? „Zbyt liczny jest lud przy tobie, abym w jego ręce wydał Madianitów, gdyż Izrael mógłby przywłaszczyć sobie chwałę z pominięciem Mnie i mówić: »Moja ręka wybawiła mnie«” – usłyszał Gedeon. Czy trzeba pisać, jak zakończyła się ta historia?

Jej echo odnajduję w znakomitej homilii abp. Grzegorza Rysia, który przed laty opowiadał w krakowskich Łagiewnikach: „Gdy spotykaliśmy się z osobami odpowiedzialnymi za ewangelizację Krakowa, padało często pytanie, czy już jesteśmy dość mocni, przygotowani, gotowi, żeby to dzieło podjąć. Dziś wiemy, że to nie jest dobre pytanie! Nie jest ważne, czy jesteśmy dość mocni! Pytanie najważniejsze brzmi inaczej: »Czy jesteśmy dość słabi, czy jesteśmy w wystarczającym stopniu mali?«”.

Cep   Rycina z Biblii wydanej w 1909 r. Reprod. Henryk Przondziono/ Foto Gość

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.