A co z logiką?

Tomasz Rożek

Z podręcznika, w którym nie miało być nic o in-vitro, mają zniknąć słowa o in-vitro. Za zacytowanie tych słów, minister Czarnek chce pozwać Donalda Tuska. Tak, za zacytowanie słów, których podobno tam nie ma, a które teraz mają zniknąć.

A co z logiką?

Sprawa jest zagmatwana, więc już wyjaśniam. W podręczniku do nowego przedmiotu – Historia i Teraźniejszość – znalazły się słowa o hodowli ludzi i o tym, że nie wiadomo kto tych wyhodowanych ludzi będzie kochał. Słowa skandaliczne, obraźliwe, a przede wszystkim odarte z jakichkolwiek uczuć. Nie tylko wobec dzieci poczętych metodą in-vitro, ale także rodziców, którzy czasami przez wiele lat starają się o potomstwo.

Gdy sprawa została nagłośniona, krytycznie do fragmentu tekstu odniósł się podczas jednego ze spotkań Donald Tusk. W odpowiedzi najpierw Ministerstwo Edukacji, a potem sam jego szef, Przemysław Czarnek, zaprzeczyli, że w podręczniku jest cytowany przez Tuska fragment, a potem zapowiedzieli pozew sądowy. Słowa o hodowli ludzi i o ich kochaniu w podręczniku są. Muszą być, bo teraz okazuje się, że cały fragment tekstu, w którym się znajdują ma zniknąć. Po doniesieniach medialnych zadzwoniłem do wydawnictwa i potwierdziłem tę informację. Jakie dokładnie mają być te zmiany, okaże się po opublikowaniu przez wydawnictwo oświadczenia.

Usuwanie słów, których tam nie ma? Ktoś tu robi z logiki… no właśnie. Nie tylko z logiki, ale też z prawdy. Nie pierwszy raz zresztą. Książka, którą 1 września dostaną do rąk uczniowie szkół ponadpodstawowych, w ogóle nie powinna być nazywana podręcznikiem. Nie spełnia jego funkcji. Jest raczej zbiorem tekstów publicystycznych (we fragmentach publikowanych zresztą przez autora we wcześniejszych jego książkach), które – jako publicystyka właśnie – przedstawiają subiektywny pogląd autora. Publicysta ma do tego prawo, autor podręcznika powinien się tego wystrzegać. Podręcznik to nie prezentacja opinii autora, tylko prezentacja faktów i ich – tam gdzie to potrzebne – interpretacji. Autorem podręcznika jest znany historyk prof. Wojciech Roszkowski. Nie mam kompetencji, by oceniać wiedzę historyczną Pana Profesora, mam jednak wiedzę i doświadczenie, by wiedzieć, że to, co napisał, nie jest podręcznikiem. A już z całą pewnością nie jest podręcznikiem szkolnym. Zwracał na to uwagę jeden z recenzentów książki Historia i Teraźniejszość. Zwracał uwagę na wiele więcej, ale Ministerstwo Edukacji jego recenzję zignorowało i… zamówiło kolejną. Tym razem pochlebną. Można? A kto nam zabroni?