Dłuższy weekend?

Maciej Kalbarczyk

|

GN 33/2022

publikacja 18.08.2022 00:00

Wprowadzenie czterodniowego tygodnia pracy jest obecnie nierealne. Niewykluczone jednak, że w przyszłości pojawią się ku temu odpowiednie warunki.

Dłuższy weekend? istockphoto

Chociaż wybory parlamentarne mają odbyć się dopiero jesienią przyszłego roku, trudno nie odnieść wrażenia, że największe partie polityczne rozpoczęły już kampanię wyborczą w tegoroczne wakacje. Podczas spotkania ze swoimi sympatykami w Szczecinie Donald Tusk zapowiedział uruchomienie pilotażowego programu czterodniowego tygodnia pracy. Lider PO przekonywał, że trendy cywilizacyjne skłaniają go do poważnego przyjrzenia się możliwości wprowadzenia takiego rozwiązania w naszym kraju. Zapewnił, że zajmie się tą sprawą, gdy tylko jego partia wygra wybory.

Deklaracja Tuska, która w razie zwycięstwa PO najpewniej okazałaby się obietnicą bez pokrycia, wywołała ożywioną dyskusję na temat wspomnianego rozwiązania. Jakie byłyby plusy, a jakie minusy jego wprowadzenia?

Równie wydajni

Chociaż do tej pory w żadnym państwie nie wprowadzono odgórnie czterodniowego tygodnia pracy, nie brakuje krajów, które postanowiły przetestować to rozwiązanie. W latach 2015–2019 w Islandii przeprowadzono badanie, którego celem było określenie, w jaki sposób krótszy tydzień pracy wpływa na wydajność pracowników. W eksperymencie wzięło udział 2500 osób zatrudnionych m.in. w biurach, przedszkolach i szpitalach. Po jego zakończeniu okazało się, że uczestnicy pracowali co najmniej tak samo wydajnie jak ich koledzy, którzy nie zostali objęci programem. Zauważano też, że ograniczenie czasu przeznaczonego na obowiązki zawodowe poprawia samopoczucie i redukuje stres. Pracownicy odczuwali satysfakcję z powodu znalezienia równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym.

W 2020 r. hiszpańska firma Software Delsol wprowadziła czterodniowy tydzień pracy dla wszystkich swoich pracowników. Po roku przedsiębiorstwo ogłosiło sukces. Rozwiązanie to zachęciło hiszpański rząd do testów na większą skalę. Jesienią 2021 r. na Półwyspie Iberyjskim uruchomiono program pilotażowy, który objął 160 firm (m.in. głównego operatora usług komunikacyjnych Telefónica oraz popularną markę odzieżową Desigual). W czasie eksperymentu, finansowanego z budżetu państwa, udało się nie tylko utrzymać wysoką wydajność pracowników, lecz także osiągnąć niższy o jedną trzecią poziom absencji w pracy. Ponadto firmy, które wzięły udział w badaniu, cieszyły się kilkukrotnie większym zainteresowaniem ze strony osób poszukujących zatrudnienia.

W Wielkiej Brytanii w bieżącym roku także uruchomiono program pilotażowy dotyczący czterodniowego tygodnia pracy. Objęto nim 3300 pracowników z 70 firm. Zobowiązali się oni do utrzymania 100 proc. wydajności przez 32 godziny w tygodniu. Trwające pół roku badanie, nadzorowane przez organizacje pozarządowe we współpracy z badaczami z Cambridge University, Oxford University i Boston College, wykazało, że osoby pracujące krócej są równie wydajne jak wcześniej, a przy tym znacznie szczęśliwsze.

Niższa pensja?

Wyniki opisanych powyżej badań nie są zaskakujące. Większość z nas chciałaby mniej pracować i mieć więcej czasu wolnego. Osiągnięcie stanu równowagi pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym w oczywisty sposób wpływa korzystnie na nasze samopoczucie. Nie brakuje jednak pracowników, którzy obawiają się wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. Pokazały to badania zrealizowane na zlecenie firmy Hays, świadczącej usługi rekrutacyjne i kadrowe w 33 krajach świata. Ich wyniki opublikowano w raporcie „Czterodniowy tydzień pracy. Czy tego chcą pracownicy?”.

Okazało się, że 30 proc. respondentów spodziewa się większego stresu związanego z koniecznością wykonywania tych samych obowiązków w krótszym czasie. Blisko 50 proc. z nich obawia się natomiast konieczności pracy w nadgodzinach lub w dniach wolnych. Istotnym czynnikiem zniechęcającym wiele osób do przedłużenia sobie weekendu jest ryzyko obniżenia zarobków. We wspomnianych programach pilotażowych zrealizowanych w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy Islandii założono, że krótszy czas poświęcony na obowiązki zawodowe nie powinien wpływać na wysokość wynagrodzenia. Warto zdawać sobie jednak sprawę z tego, że wiele zachodnich firm, które wdrożyło takie rozwiązanie, zaproponowało swoim pracownikom 80 proc. dotychczasowej pensji. W praktyce zaoferowano im zatem pracę na 4/5 etatu.

Wydaje się, że w Polsce część osób, które cenią sobie korzyści płynące z dodatkowego dnia wolnego, zgodziłaby się na takie warunki. Nie zabrakłoby jednak takich, które ze względów finansowych nie mogłyby sobie na to pozwolić.

Niedobory kadrowe

Trudna sytuacja gospodarcza nie sprzyja rozważaniom dotyczącym wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. Gdy za sprawą inflacji spada siła nabywcza pieniądza, większość firm nie zdecyduje się na funkcjonowanie na wolniejszych obrotach. A z tym w praktyce wiązałoby się wdrożenie omawianego rozwiązania.

Wydaje się, że w czasach lepszej koniunktury przedłużenie pracownikom weekendu i tak nie byłoby jednak możliwe we wszystkich branżach. W warunkach dynamicznego rozwoju e-administracji nietrudno wyobrazić sobie skrócenie czasu pracy urzędów, ale np. w przypadku placówek medycznych byłoby to nierealne. Służba zdrowia funkcjonuje dzięki temu, że lekarze i pielęgniarki biorą dodatkowe dyżury. To wygodne rozwiązanie dla szpitali, nie muszą bowiem tworzyć nowych etatów. Po wprowadzeniu czterodniowego tygodnia pracy placówki te zaczęłyby zgłaszać niedobory kadrowe. Ten problem dotyczyłby także takich sektorów jak handel, logistyka, budownictwo czy rolnictwo. W największych tarapatach znalazłby się jednak przemysł. „W tym sektorze pracuje ponad 3 miliony ludzi. Mówiąc najbardziej kolokwialnie – jeżeli firmy zostałyby zaskoczone taką zmianą, mielibyśmy o jedną piątą za mało ludzi, by móc postawić ich na taśmie produkcyjnej, która nie może stanąć, bo gdy stanie, generuje ogromne koszty. Firmy nie byłyby w stanie spiąć swoich modeli biznesowych z krótszym tygodniem pracy, wdrożonym przy stałych cenach, kontraktach, przy braku waloryzacji” – tłumaczył w jednym z wywiadów Andrzej Kubisiak, wicedyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Szansą technologia

Pomimo opisanych powyżej przeszkód nie można wykluczyć, że w przyszłości pojawią się warunki do wprowadzenia czterodniowego tygodnia pracy. W sukurs temu rozwiązaniu przychodzą procesy automatyzacji, które zrewolucjonizują chociażby wspomniany już sektor przemysłu. Wykorzystanie sztucznej inteligencji w innych branżach doprowadzi do powstania nowych zawodów. Czas potrzebny na ich wykonywanie będzie można optymalizować wraz z rozwojem technologii. Wówczas skrócenie tygodnia pracy stanie się możliwe. „W najlepszym razie w najszybszym procesie na dojście do tego momentu potrzeba co najmniej dziesięciu lat. Moim zdaniem jest to kwestia lat przynajmniej kilkunastu” – prognozuje Andrzej Kubisiak.

Wydłużenie weekendu byłoby naturalną kontynuacją procesu rozpoczętego kilkadziesiąt lat temu. Jeszcze w latach 70. XX w. trudno było sobie wyobrazić, aby wszystkie soboty były dniami wolnymi od pracy. W Polsce rozwiązanie to wprowadzano stopniowo: w 1973 r. zadekretowano dwie wolne soboty w roku, w 1974 r. sześć, a w 1975 r. już dwanaście. W kolejnych latach zagwarantowano pracownikom dwie, a później trzy wolne soboty w miesiącu. Na liście słynnych 21 postulatów zgłoszonych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy znalazły się natomiast cztery wolne soboty w miesiącu. Władze długo nie chciały spełnić tego żądania.

Wprowadzanie wolnych piątków lub innych dni tygodnia także musiałoby się odbywać stopniowo. Przedsiębiorcy potrzebowaliby czasu na dostosowanie się do nowych warunków. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.