Zamachowcy przed bramą zdetonowali niewielki ładunek wybuchowy, wrzucili na teren ambasady ulotki, a ogrodzenie pobrudzili farbą. Do ataku przyznała się nieformalna organizacja prorządowa „Zwyciężymy”.

Irytację zwolenników prezydenta Cháveza budzi przebywanie na terenie nuncjatury wenezuelskiego studenta opozycjonisty Nixona Moreno, który poprosił tam o azyl polityczny. Nieznani sprawcy już raz wrzucili przez ogrodzenie placówki granat, który jednak nie wybuchł, a sam prezydent wygrażał ludziom Kościoła, że ukrywają kryminalistę.

Kościół katolicki w Wenezueli jest jedną z głównych sił opozycyjnych. W zeszłym roku prowadził kampanię objaśniającą przed referendum w sprawie konstytucji. Odbyło się ono 2 grudnia. Chávez przegrał referendum. Gdyby zwyciężył, otrzymałby władzę niemal absolutną.