Czuwaj!

Aleksandra Pietryga

Dopiero w doświadczeniu Bożej obecności, grzesznik zaczyna widzieć i uznawać swój grzech, swoją nieprawość i to go nie zabija. Przeciwnie, doświadczenie Bożego miłosierdzia sprawia, że największy grzesznik w przywróconej radości zaczyna głosić Bożą chwałę.

Czuwaj!

Przywróć mi radość Twojego zbawienia i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.

Jak piękny jest Psalm 51. Jak niesamowity jest jego kontekst! To modlitwa człowieka grzesznego, więcej: człowieka, który dopiero co popełnił grzech bardzo ciężki. To historia człowieka, który tak bardzo przyzwyczaił się do darów Pana Boga, do jego błogosławieństwa, że pozwolił, aby jego sumienie powoli usypiało, relacja z Bogiem się luzowała, a zło coraz mocniej wkradało się w jego życie. Aż nastąpiła katastrofa.

Tak się dzieje, gdy tracimy czujność w relacji z Bogiem. Kiedy pozwalamy, by w naszym życiu duchowym pojawiła się nuda. Kiedy przestajemy walczyć. Dramat grzechu króla Dawida rozpoczął się od decyzji, by pozostać w swoim pałacu, w strefie wysokiego komfortu, zamiast pójść walczyć na wojnie razem z wojskiem Izraela - swoimi najdzielniejszymi żołnierzami - został w domu i zaczął się nudzić. I wtedy zobaczył kąpiącą się nagą piękność - Batszebę... I tak dalej, i tak dalej. Jedno zło pociągnęło za sobą następne. Aż doszło prawdziwej do tragedii.

"Nie bierzemy pod uwagę tego, że po wspaniałym czasie z Bogiem, można ulec pokusie, zasłabnąć, przewrócić się - pisze o. Remigiusz Recław SJ w książce "Zawsze może być lepiej". - Jezus o tym wie, dlatego chce nas uzbroić i dać nam coś więcej. Nawet jeśli (...) nie wierzymy, że coś więcej jeszcze możemy od Niego otrzymać. (...) On pragnie nieustannie w nas pracować, więc pozwólmy Mu na to".

Czasem trzeba nam wejść w ciemność, znaleźć się na dnie, przejść przez śmierć, aby całym sobą doświadczyć własnej słabości, kruchości i nędzy; swojej niewystarczalności. Bo tylko wtedy odkryje, że absolutnie potrzebuje Boga. I zaczyna do Niego wołać: Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej!

Grzesznik wzywa Boga, a On przychodzi i otwiera jego serce. I dopiero wtedy, w doświadczeniu Bożej obecności, grzesznik zaczyna widzieć i uznawać swój grzech, swoją nieprawość i to go nie zabija. Przeciwnie, doświadczenie Bożego przebaczenia i miłosierdzia sprawia, że największy grzesznik w przywróconej radości zaczyna głosić Bożą chwałę.