Sukces Europy i nasz

rozmowa z Markiem Cichockim, ekspert od spraw międzynarodowych

|

GN 43/2007

publikacja 29.10.2007 12:19

Andrzej Grajewski: Czy szczyt w Lizbonie zakończył się naszym sukcesem?

Sukces Europy i nasz Jacek Zawadzki

Marek Cichocki: – Myślę, że był to sukces całej Unii Europejskiej, w tym kontekście także nasz. Proszę pamiętać, że Polska była jednym z kluczowych krajów, od których zależało, czy osiągnięcie kompromisu będzie możliwe. Tak się stało, a że przy okazji udało się załatwić także nasze postulaty, więc sądzę, że można mówić o wspólnym sukcesie.

Jaka jest skuteczność tzw. mechanizmu z Joaniny, umożliwiającego opóźnianie podejmowania decyzji w Radzie Unii Europejskiej?
– Zapisanie tego mechanizmu w protokole było naszym postulatem, więc dobrze się stało, że będzie on częścią traktatu reformującego. W moim jednak przekonaniu ważniejsza jest inna kwestia, którą udało nam się wynegocjować w czasie szczytu w Brukseli, w czerwcu br. Chodzi o to, że przedłużyliśmy obowiązywanie korzystnego dla nas systemu liczenia głosów w Radzie Unii Europejskiej według systemu nicejskiego de facto do 2017 r. W tym kontekście mechanizm z Joaniny jest tylko dodatkowym instrumentem, wzmacniającym naszą pozycję.

Mówi się jednak, że regulamin Rady może pozwolić obejść regulacje wynikające z Joaniny i wymusić szybkie podejmowanie decyzji...
– Nie sądzę, aby tak rzeczywiście było. Żadne regulacje administracyjne nie mogą być wyższe aniżeli zapisy unijnego prawa pierwotnego. Jednak sądzę, że strona polska zabiegała o zapisanie w dokumentach ze szczytu mechanizmy z Joaniny nie dlatego, aby miał to być stały instrument naszej polityki. Chodzi o pewien efekt profilaktyczny, gdy będą podejmowane ważne decyzje. Aby wszyscy brali pod uwagę, że gdyby nasze racje nie zostały uwzględnione w stopniu wystarczającym, zawsze pozostaje możliwość skorzystania z tego mechanizmu. On jest tylko środkiem zapobiegawczym, a nie stałym narzędziem pracy.

W sprawie Karty Praw Podstawowych przyłączyliśmy się do tzw. protokołu brytyjskiego.
– Strona polska chciała w ten sposób podkreślić własną suwerenność, zwłaszcza na obszarze spraw obyczajowych. Przyłączenie się do stanowiska brytyjskiego taką odrębność gwarantuje. Chodziło także o pewną polityczną deklarację. W ten sposób solidaryzujemy się także z brytyjskim stanowiskiem, które z dużym sceptycyzmem odnosi się do pomysłów takich kodyfikacji.

W jaki sposób będzie przyjmowany traktat reformujący?
– Sprawa nie jest ostatecznie zdecydowana, ale sądzę, że z powodów praktycznych, a także z dominującej w całej Unii tendencji, także w Polsce ratyfikacja będzie przebiegała w parlamencie.

Nie będzie więc referendum?
– Sądzę, że nie, podobnie jak w innych krajach unijnych, poza tymi, gdzie referendum jest obowiązkiem konstytucyjnym. Tak jest w Irlandii.

Czy możliwe będzie zbudowanie szerokiej koalicji w tym parlamencie za ratyfikacją?
– Jestem o tym przekonany.

Prezydent Kaczyński będzie to wspierał?
– To oczywiste, jest autorem kompromisu w sprawie traktatu reformującego.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.