Jeden ksiądz, a nie 57

Bogumił Łoziński

publikacja 07.08.2022 13:34

Nie 57 spraw dotyczących duchownych, a jedna ze zgłoszonych w ostatnich 12 miesiącach do Państwowej Komisji ds. Pedofilii dotyczyła tego okresu, pozostałe 56 miało miejsce przed 25 lipca 2021 r. – ustalił GN. Komisja po raz kolejny nieprecyzyjnie przedstawiła dane, co doprowadziło do podawania przez media nieprawdziwej informacji

Jeden ksiądz, a nie 57 Błażej Kmieciak - przewodniczący Państwowej Komisji ds. Pedofilii. Tomasz Gołąb /Foto Gość

Tegoroczny raport komisji, a właściwie jego 28-stronicowe streszczenie, gdyż całego nie poznaliśmy, dotyczy zgłoszeń o molestowaniu seksualnym nieletnich, które wpłynęły do komisji w ostatnich 12 miesiącach. Jak podkreślają autorzy raportu, analizy zawarte w nim obejmują okres od 25 lipca ubiegłego roku do 25 lipca tego roku. W dokumencie znalazła się informacja, że wśród sprawców niespokrewnionych w ofiarą największą grupę – 57 osób, stanowili księża. (Największą w ogóle – 70 spraw dotyczyła rodziców).  Media zinterpretowały tę informację, że w ostatnich 12 miesiącach 57 duchownych zostało zgłoszonych do komisji jako domniemani sprawcy pedofilii. Taka informacja pojawiła się na czołówkach większości mediów. Na przykład Gazeta Wyborcza w wydaniu internetowym informacje opatrzyła tytułem: „Raport Państwowej Komisji ds. Pedofilii: znów najwięcej sprawców wśród duchownych". Tymczasem bliższa analiza streszczenia prowadzi do wniosku, że na pewno te 57 przypadków nie dotyczyło ostatnich 12 miesięcy. W innym miejscu w raporcie czytamy, że 35 z nich uległo już przedawnieniu, a więc miało do nich dojść przed laty.

Wobec tych wątpliwości zwróciliśmy się do przewodniczącego komisji prof. Błażeja Kmieciaka o podanie informacji, ile spraw dotyczących księży, które trafiły do komisji miało miejsce w ostatnim roku. Okazało się, że takiej analizy komisja nie przeprowadziła, jednak na naszą prośbę prof. Kmieciak zlecił zrobienie takiego zestawienia. Okazało się, że ze zgłoszonych w okresie sprawozdawczym do komisji 57 spraw dotyczących duchownych, jedna miała miejsce w ostatnich 12 miesiącach.

Jeden, a nie 57 - to bardzo duża różnica. Gdyby raport zawierał precyzyjne dane, media nie interpretowałyby błędnie jego treści, w tym przypadku na niekorzyść Kościoła. Oto cała odpowiedź Państwowej Komisji ds. Pedofilii na pytanie GN: „Z 57 nowych spraw dotyczących duchownych, jakimi zajmowała się w okresie sprawozdawczym Państwowa Komisja, 35 ostatecznie uznanych zostało za przedawnione. Pozostałe sprawy znajdują się na różnych etapach postępowań prokuratorskich lub sądowych. Pośród 57 nowych zgłoszonych spraw - jedna dotyczy zgłoszenia podejrzenia popełnienia przestępstwa wykorzystania seksualnego, do którego miało dojść między lipcem 2021 a czerwcem 2022 r. Pozostałe obejmują wcześniejsze okresy".

To nie pierwszy przypadek, gdy komisja w sposób niejasny prezentuje dane. W ubiegłorocznym raporcie zawarta została informacja, że wśród 349 spraw, które zostały zgłoszone do komisji, w 30 procentach jako sprawca został wskazany duchowny. W efekcie po ogłoszeniu raportu w większości mediów pojawiła się informacja, że 30 procent sprawców czynów pedofilskich to księża, tymczasem nie były to sprawy zakończone i nie wiadomo ile z tych zgłoszeń zostanie potwierdzonych.

Wniosek z tych dwóch przypadków jest taki, że komisja musi publikować w raporcie bardzo precyzyjne dane i opisywać je w taki sposób, aby nie było wątpliwości jak je interpretować.

Na koniec jedna uwaga. Wyjaśnienie zawarte w tym tekście absolutnie nie oznacza pomniejszania odpowiedzialności osób duchownych za zbrodnie molestowania seksualnego nieletnich. Za takie czyny powinna spotkać ich surowa kara. Relacja kapłan - dziecko opiera się zaufaniu dziecka wobec duchownego, wykorzystanie tego zaufania do molestowania jest ohydną zbrodnią zasługującą na wyjątkowe potępienie. Co więcej, Kościół w Polsce powinien powołać specjalną ogólnopolską, niezależną komisję, która zbadałaby ten problem wśród duchownych i ogłosiła na ten temat obiektywny raport. Bez tego, sprawa molestowania nieletnich będzie przez długi czas ciążyć na wiarygodności Kościoła w Polsce i powodować odpływ wiernych.