Bliżej już się nie da

Marcin Jakimowicz

"Tu jestem bliżej Boga!" - piszą ci, którzy wrócili z pielgrzymek, festiwalu młodych w Medjugorie, Guadalupe, Manoppello. Naprawdę?

Bliżej już się nie da

Zakończył się kolejny festiwal młodych Medjugorie. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi z całego świata pod kolorowymi flagami swych państw przez dłuuuugie godziny uwielbiało Boga. W relacjach często przewijał się zwrot: „Tu na Križevacu Niebo dotyka ziemi. Tu jesteśmy bliżej Boga”.

Ten sam zwrot powtarzają ci, którzy ruszyli tłumnie na sierpniowe pielgrzymki.

Rozumiem ich intencje (u Gospy, czuję się jak w domu i wielokrotnie latem ruszałem „z buta”), jednak ten popularny skrót myślowy może nam zamazać niezwykłą rzeczywistość: odkrycie na miarę przewrotu kopernikańskiego: by być bliżej Boga… nie musisz ruszać się z domu!

Paweł pochodzący z narodu, który do dziś płacze pod pozostałością zewnętrznego muru, pisze: „twoje ciało jest świątynią”. W tobie (tu wpisz imię i nazwisko) jest Święte Świętych, najświętsze miejsce świata. Teraz. W tej chwili. Bóg w chwili, gdy czytasz ten tekst, jest bliżej ciebie niż ty sam! W Jezusie skrócił maksymalnie dystans. Do tego stopnia, że zachwycony Apostoł Narodów wola: „Żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus”.

​Byłem w Manoppello i stałem twarzą w twarz przed tajemniczym obliczem. Co więcej: trapistka, siostra Blandina Paschalis Schlömer długo pokazywała nam podobieństwa między wizerunkiem a Całunem Turyńskim. Ale nie byłem tam bliżej Boga niż w tej chwili.

Byłem w Guadalupe, pod płótnem, wobec którego nauka jest bezradna i na którego temat napisano habilitacje. Parzyłem na wizerunek, który można czytać bez końca w miejscu, w którym można zgubić się w gąszczu symboli i kodów. Stałem w miejscu, w którym absolutnie wszystko ma znaczenie, układ gwiazd na płaszczu odwzorowuje ten z grudnia 1531 roku, a sam obraz jest mapą, na której zaznaczono wulkany. Ale nie byłem tam bliżej Boga niż w tej chwili.

Stałem wielokrotnie pod białym krzyżem czytając napisy „Hvala Ti Majko” i zerkając na kamieniste wioski Hercegowiny, ale nie byłem tam bliżej Boga niż w tej chwili.

Byłem w setkach innych sanktuariów, dotykałem relikwii Krzyża, ale nie byłem tam bliżej Boga niż w tej chwili.

On jest we mnie. W Nim żyję, poruszam się, jestem. Teraz.

Odkrycie tej rzeczywistości uwalnia nas od pogoni za cudownościami, desperackiego poszukiwania „sacrum” i chorobliwej bieganiny po niezwykłych miejscach. Leczy objawy choroby Koziołka Matołka, który po szerokim szuka świecie tego, co jest bardzo blisko.