Śmiechowisko

GN 16/2005

publikacja 20.04.2005 21:04

Anegdoty o Janie Pawle II

Szklana klatka
Jan Paweł II był bardzo niezadowolony z tego, że papamobil przypominał szklaną klatkę. Pomysłu tego broniła pewna Polka, mając możliwość rozmowy z Papieżem w Krakowie.
– Ta klatka zmniejsza jednak ryzyko – tłumaczyła. – Nic nie poradzimy, że się lękamy o Waszą

Świątobliwość...
– Ja też niepokoję się o swoją świątobliwość – uśmiechnął się Papież.

Jeździć po kardynalsku
Pewnego razu zapytano Karola Wojtyłę, czy uchodzi, aby kardynał jeździł na nartach. Wojtyła uśmiechnął się i odparł:
– Co nie uchodzi kardynałowi, to źle jeździć na nartach!

Pietrkowi też przybyło
Podczas pielgrzymki do Polski 17 sierpnia 2002 roku, Jan Paweł II stanął w oknie krakowskiej kurii przy ul. Franciszkańskiej. Wraz ze zgromadzonymi wspominał, że pierwszy raz rozmawiał w ten sposób 23 lata temu... Nagle zawołał: – Ale temu Pietrkowi, który tam stoi, też tyle przybyło! Nic nie poradzimy.

Szef za blisko
Osobisty lekarz Jana Pawła II opowiadał, jak podczas jednej z podróży Ojciec Święty nie czuł się zbyt dobrze, po wcześniej zjedzonych plackach kartoflanych. Doktor zaproponował kilka kropel napoleona. Papież zapytał wtedy, na jakiej są wysokości. Lekarz poszedł zapytać, wrócił i podał pułap, na jakim znajdował się samolot. Ojciec Święty wzniósł rękę do góry i powiedział: „Nie mogę, Szef za blisko”.

Z Wami dziecinnieję
Podczas jednej ze swoich wizytacji rzymskich parafii Papież – jak to miał w zwyczaju – wdał się w rozmowę z dziećmi.
– Wy jesteście młodzi, a ja już jestem stary – powiedział.
– Nie, nie jesteś stary – gromko zaprotestowały dzieci.
– Tak, ale jak jestem z wami, to dziecinnieję – replikował Papież.

Niesforny Papież
Podczas wizyty w 1999 roku w Polsce Jan Paweł II zachorował i z tego powodu odwołano jego wizytę w Gliwicach. Ojciec Święty nie dopuścił jednak do tego, aby to śląskie miasto było jedynym miejscem na trasie jego pielgrzymki, którego nie odwiedził. Niespodziewanie w ostatnim dniu wizyty, 17 czerwca, przybył do Gliwic, a zebranemu pół milionowi wiernych dziękował za „świętą cierpliwość dla Papieża”.
– Widać, że Ślązak cierpliwy i twardy, bo ja bym z takim Papieżem nie wytrzymał. Ma przyjechać, nie przyjeżdżo, potem znowu ni ma przyjechać – przyjeżdżo.
– Nic nie szkodzi – odparli wierni.
– No, to dobrze. Jak nic nie szkodzi, to jakoś ze spokojnym sumieniem odjadę do Rzymu.

Opaleni kardynałowie
Pod koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny, w czerwcu 1979 roku, upływającej pod znakiem upałów, Papież oznajmił, że jej pierwszy efekt jest już widoczny – opalili się towarzyszący mu kardynałowie.

Najprzystojniejszy kardynał
Kiedyś, podczas wizytacji jednej z podhalańskich parafii, przejęta z wrażenia gaździna pomyliła przygotowany tekst powitania kardynała Karola Wojtyły i zamiast zatytułować go „najdostojniejszym”, powiedziała: „Witojcie nom najpsystojniejsy Księze Kardynale”. On zaś spojrzał na nią z filuternym błyskiem w oku i odparł: „No, coś w tym jest”.

A co, nie wolno mi?
Kiedy po Krakowie rozeszła się wieść, że 29 maja 1967 roku arcybiskup Karol Wojtyła został kardynałem, ojciec Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca, znany obecnie z prowadzenia programów telewizyjnych, pogratulował nominowanemu w typowy dla księży sposób: ukląkł na jedno kolano i pocałował go w rękę. Ku zaskoczeniu ojca Leona, świeżo upieczony kardynał zrobił dokładnie to samo.
– Proszę Księdza Kardynała! – zawołał zmieszany i zażenowany benedyktyn.
– A co, nie wolno mi? – odparł z figlarnym uśmiechem przyszły papież.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.