Wakacje po wakacjach

Maciej Kalbarczyk

|

GN 31/2022

publikacja 04.08.2022 00:00

W czasach wysokich stóp procentowych część kredytobiorców potrzebuje wsparcia w spłacie zadłużenia. Czy jednak grupa osób uprawnionych do skorzystania z wakacji kredytowych nie jest zbyt szeroka?

Wakacje po wakacjach Arkadiusz ZiÓłek /East News

W połowie lipca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom. Jednym z wprowadzonych w jej ramach rozwiązań są wakacje kredytowe. To instrument przygotowany dla osób, które zaciągnęły kredyt hipoteczny w polskiej walucie w celu zakupu nieruchomości przeznaczonej na zaspokojenie własnych potrzeb mieszkaniowych. Kredytobiorcy spełniający ten warunek mogą zawiesić spłatę swojego zobowiązania łącznie na 8 miesięcy: po 2 miesiące w trzecim i czwartym kwartale tego roku i po 1 miesiącu w każdym z czterech kwartałów przyszłego roku. Odroczenie płatności dotyczy zarówno części kapitałowej, jak i odsetkowej kredytu. Z nowego rozwiązania można skorzystać od 29 lipca.

Dajemy radę

Wakacje kredytowe mają być odpowiedzią na problemy kredytobiorców wywołane podwyżkami stóp procentowych. Według sondażu zrealizowanego przez Streetcom Poland w ostatnich miesiącach aż 95 proc. osób, które zaciągnęły zobowiązanie w banku, doświadczyło wzrostu rat. Średnio wynosił on 656 zł. Z danych Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że w najgorszej sytuacji są ci, którzy zdecydowali się na pożyczenie pieniędzy, gdy stopy procentowe były najniższe w historii, czyli w okresie od maja 2020 r. do września 2021 r. Wówczas średnia kwota udzielanego kredytu hipotecznego wynosiła 313 tys. zł, a rata 1390 zł. W maju br., gdy stopa referencyjna osiągnęła poziom 5,25 proc., miesięczne zobowiązanie wzrosło do 2291 zł.

Nie ulega wątpliwości, że sytuacja kredytobiorców uległa pogorszeniu. Z badania Streetcom Poland wynika jednak, że ok. 75 proc. z nich nie obawia się utraty zdolności do spłacania swoich zobowiązań. Jak na razie o problemach ze ściągalnością rat nie informuje także BIK. – Zdaję sobie sprawę z tego, że dla wielu gospodarstw domowych wzrost kosztów kredytu stanowi poważny problem. Dane pokazują jednak, że nie ma zagrożenia masową niewypłacalnością kredytobiorców. Żeby związać koniec z końcem, wielu z nich musi trzymać w ryzach swój budżet, ale mówiąc brutalnie – właśnie takie powinny być efekty podnoszenia stóp procentowych. Żeby wygrać walkę z inflacją, musimy zdusić konsumpcję. Dlatego uważam, że rządzący niepotrzebnie wprowadzili wakacje kredytowe – mówi „Gościowi” Piotr Palutkiewicz, wiceprezes Warsaw Enterprise Institute.

Pokusa nadużycia

Według analityków Polskiego Instytutu Ekonomicznego z wakacji kredytowych skorzysta większość uprawnionych do nich osób. PKO Bank Polski szacuje, że po ten instrument sięgnie co najmniej 63 proc. jego klientów spłacających kredyty hipoteczne. – W czasach niższych stóp procentowych, które nastaną po kryzysie, zaległe raty będą znacznie niższe. Dlatego osoby zamożne, które nie mają problemów ze spłatą zadłużenia, także zdecydują się na wakacje kredytowe. To dobra okazja do zaoszczędzenia części środków – zwraca uwagę Piotr Palutkiewicz.

Wśród ekonomistów przeważa pogląd, że grupa osób uprawnionych do skorzystania z omawianego instrumentu jest zbyt szeroka. Ich zdaniem rząd, decydując się na uruchomienie takiego wsparcia, mógł wprowadzić kryterium dochodowe. W podobnym tonie wypowiedział się prof. Adam Glapiński. Przedstawiając Sejmowi sprawozdanie z działalności NBP, prezes tej instytucji stwierdził, że wakacje kredytowe powinny zostać ograniczone do osób, które ich faktycznie potrzebują. „Tylko jedna piąta kredytów została udzielona w okresie szczególnie niskich stóp procentowych. A wszystkie banki wymagały od kredytobiorców buforów dochodowych, zabezpieczających ich zdolność do obsługi zadłużenia, nawet przy wyższych stopach procentowych, niż to ma miejsce w tej chwili (…). Lepsze ukierunkowanie wsparcia zmniejszyłoby m.in. pokusę nadużycia” – przekonywał prof. Glapiński.

Sugestia UKNF

Według Ministerstwa Finansów dzięki omawianemu rozwiązaniu obciążenia kredytowe Polaków zmniejszą się o 3 mld zł rocznie. Istnieją obawy, że pieniądze, które pozostaną w naszych portfelach, napędzą konsumpcję. To byłoby niekorzystne z punktu widzenia walki z inflacją. – Kredytobiorcy rzeczywiście otrzymają dodatkowe środki, które będą mogli przeznaczyć na dowolny cel. Obecnie większość gospodarstw domowych stara się jednak ograniczać wydatki. Nie sądzę, aby za sprawą pieniędzy zaoszczędzonych dzięki wakacjom kredytowym doszło do znacznego wzrostu popytu. Przed kryzysem konsumpcja rosła w tempie ok. 5–6 proc. rocznie. Obecnie nominalnie notujemy 20-procentowy wzrost, ale realnie wynosi on 3 proc. Wakacje kredytowe raczej tego nie zmienią – mówi „Gościowi” Piotr Soroczyński, główny ekonomista Krajowej Izby Gospodarczej.

Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zachęca Polaków do mądrego zagospodarowania środków zaoszczędzonych dzięki wakacjom kredytowym. Zdaniem tej instytucji powinny one zostać wykorzystane do zredukowania zadłużenia, czyli nadpłacenia kredytu. „Obniży to wysokość przyszłych rat kredytu, czego efektem będzie zmniejszenie obciążeń budżetów domowych w przyszłości” – podkreśla UKNF.

W opinii ekonomistów zastosowanie się Polaków do powyższej rady byłoby korzystne dla naszej gospodarki. – Z jednej strony zaoszczędzone pieniądze nie trafiłyby z powrotem na rynek i nie napędzałyby inflacji, a z drugiej kredytobiorcy pozbyliby się problemu rosnących rat. Konsumentom można jednak tylko rekomendować nadpłacanie kredytu. Obawiam się, że większość z nich nie zastosuje się do sugestii UKNF – mówi Piotr Palutkiewicz.

Kto zapłaci?

Na wakacjach kredytowych zyskają konsumenci, ale stracą banki. Szacuje się, że koszty wprowadzenia wspomnianego rozwiązania, w zależności od liczby klientów danej placówki, mogą wynieść od kilkuset milionów do kilku miliardów złotych.

– Od lat rządzący wprowadzają kolejne regulacje, które zmniejszają dochody sektora bankowego. Jedną z nich są wakacje kredytowe. Banki będą próbowały zrekompensować sobie koszty, które poniosą z tego tytułu. Niewykluczone, że przez to będziemy musieli więcej płacić za ich usługi. Odsetki od rat kredytu mogą być wyższe, a zyski z depozytów niższe. Za pomoc kredytobiorcom zapłacimy zatem my wszyscy – uważa Piotr Soroczyński.

Piotr Palutkiewicz dodaje, że na wprowadzeniu wakacji kredytowych straci także bud­żet państwa. – Niższe zyski sektora bankowego będą równoznaczne ze spadkiem dochodów z podatku CIT – zauważa nasz rozmówca.

Wyrazem niezadowolenia banków z powodu wprowadzenia wakacji kredytowych jest utrudnianie klientom skorzystania z tego rozwiązania. Niektóre placówki wymagają osobnego wniosku na zawieszenie spłaty każdej pojedynczej raty. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów podkreśla, że takie praktyki są niezgodne z prawem. W ostatnim czasie pod lupą tej instytucji znalazło się 16 banków udzielających kredytów hipotecznych. Urząd zbada, czy nie dochodzi tam do ograniczania klientom dostępu do nowego instrumentu.

Uczciwa propozycja

Chociaż do tej pory Polacy nie mieli problemów ze spłacalnością kredytów mieszkaniowych, to nie można wykluczyć, że w niedalekiej przyszłości ulegnie to zmianie. Wpływ wzrostu stóp procentowych na wysokość rat będzie bowiem odłożony w czasie. „Spodziewamy się, że wzmożone opóźnienia spłaty rat może być widać najwcześniej jesienią” – powiedział w jednym z wywiadów Mariusz Cholewa, prezes BIK.

Wobec powyższego zasadne wydaje się oferowanie wsparcia kredytobiorcom, którzy rzeczywiście doświadczają trudności w spłacie swoich zobowiązań. W tym kontekście warto pamiętać o tym, że w ramach ustawy o finansowaniu społecznościowym dla przedsięwzięć gospodarczych i pomocy kredytobiorcom wprowadzono nie tylko wakacje kredytowe. We wspomnianym akcie prawnym zagwarantowano także dodatkowe 1,4 mld zł na funkcjonowanie istniejącego już wcześniej Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. W jego ramach osoby, które mają problem ze spłatą długu, mogą liczyć na 2 tys. zł miesięcznie przez 3 lata. Żeby skorzystać z FWK, w dniu złożenia wniosku jeden z kredytobiorców musi posiadać status osoby bezrobotnej. Ponadto koszty obsługi jego zadłużenia powinny przekraczać 50 proc. dochodów osiąganych przez gospodarstwo domowe. Co istotne, otrzymane pieniądze trzeba później oddać w 144 nieoprocentowanych ratach.•

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.