Zatopieni drugi raz

Fakty i opinie - Przemysław Kucharczak

|

GN 23/2010

publikacja 14.06.2010 11:37

Powódź. Ludzie, którzy nagle tracą cały dobytek, zerwane mosty, rozmoczone jak papier wały przeciwpowodziowe. Przez Polskę przechodzi kolejna, wielka fala powodziowa.

Zatopieni drugi raz Sielec, dzielnica Tarnobrzega, znów został zalany przez Wisłę fot. Filip Materkowski

Mieszkańcy prawobrzeżnego Sandomierza i jego okolic nie zdążyli jeszcze uprzątnąć zniszczeń po pierwszej fali, a woda znów wdarła się do ich domów. Pękła prowizoryczna opaska z worków z piaskiem na wale w Koćmierzowie: w tym samym miejscu, gdzie woda wdarła się do miasta już przy pierwszej, majowej fali. 5 czerwca woda wlewała się do Sandomierza z prędkością 240 ton na sekundę.

Groźna Wisła
Wezbrana Wisła wyrwała też długą na 400 m dziurę w świeżo odbudowanym wale w gminie Wilków. Domy w kilkunastu wioskach w tej gminie ponownie znalazły się pod wodą. Namoknięte przy pierwszej fali powodzi wały nie wytrzymywały też w innych miejscach, m.in. w Winiarach koło Sandomierza czy we wsiach Popów i Kopiec niedaleko Annopola. Poziom Wisły pod Sandomierzem i na Lubelszczyźnie był średnio aż o pół metra wyższy niż w czasie powodzi majowej. W dniu zamykania tego numeru „Gościa” na nadejście wielkiej fali czekała Warszawa. Z niepokojem na Wisłę patrzeli mieszkańcy szeregu wsi pod Płockiem, zalanych jeszcze w maju po pęknięciu wału w Świniarach. W łataniu pękniętego wału pomagały im aż trzy śmigłowce, noszące piach i gruz, 200 żołnierzy i 60 strażaków. Obok największa w Polsce pogłębiarka usypywała na Wiśle sztuczną wysepkę, która miała zmniejszyć napór wody na wał. Pracujący spodziewali się, że woda znów przerwie tu wał, ale przynajmniej rozmiar i tempo zalewania okolicznych obszarów mogą być mniejsze. Kilkadziesiąt kilometrów dalej na kolejną, trudną próbę czekała zapora we Włocławku. Przez ostatnie 40 lat spadająca z góry woda niebezpiecznie podmyła zaporę, wypłukując dno tuż za nią. Gdyby więc pod naciskiem najwyższej w historii fali tama przechyliła się i przewróciła, wywołana tym katastrofa nie miałaby sobie równych w powojennej historii Polski.

Zniszczenia na Podkarpaciu
Wielkie spustoszenia przyniosły też wartkie rzeki spływające z gór. 4 czerwca rwące wody Popradu przewróciły dwa przęsła mostu kolejowego między Starym a Nowym Sączem. Naprawa będzie trwała wiele miesięcy i przez ten czas nie będą kursować pociągi do Muszyny i Krynicy. Oba te uzdrowiska też ucierpiały w powodzi. Poprad pozrywał mosty i zatopił gospodarstwa na Folwarku w Muszynie. W tym rejonie mosty zostały też pozrywane przez niewielką na co dzień rzekę Muszynkę i potok Kryniczankę. Zalana została jedna trzecia Jasła, na terenie której Wisłoka i Ropa przekroczyły stany alarmowe aż o 3 m. Pękły tu wały na rzekach Ropie i Jasiołce. Uszkodzone drogi i mosty można znaleźć w wielu miejscach Podkarpacia.

Dyrektorzy Caritas diecezji dotkniętych powodzią zaapelowali o żywność, wodę oraz środki czystości w każdej ilości. Caritas Polska zbiera też datki na pomoc powodzianom. Pomóc można m.in. przez wysyłanie SMS-a charytatywnego o treści „Pomagam” pod nr 72 052 (2,44 zł z VAT) lub wpłacając pieniądze na konto Caritas Polskiej: ul. Skwer kard. Wyszyńskiego 9, 01-015 Warszawa; nr konta: 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526 z dopiskiem: „Powódź Południe”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.