Niewierzący nie powinien się przejmować, kiedy mówi papież. Powinien powiedzieć, że dotyczy to wyłącznie katolików, uwięzionych w obskurantyzmie.
fot. archiwum GN
Dzieje się jednak inaczej, niewierzący drży, denerwuje się i nie zaznaje spokoju, jak gdyby głos Ojca Świętego skierowany był do niego osobiście.
Z podobnej reakcji obserwator z zewnątrz może z łatwością wywnioskować, co następuje: ten niewierzący nie jest tak bardzo niewierzący; owszem, można by powiedzieć, że instynktownie odczuwa nauczanie, duchowe ojcostwo papieża, jego rolę powszechnego świadka.
Francuski filozof
24 kwietnia 2010
dla „L’Osservatore Romano”
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.