Polskie wakacje ukraińskich skautów

Jakub Jałowiczor

|

GN 30/2022

publikacja 28.07.2022 00:00

Spanie pod namiotem, gry terenowe, polowe Msze Święte – dla większości harcerzy to normalne wakacje. Dla tych z Ukrainy to luksus, na który nie mogliby liczyć w kraju ogarniętym wojną.

Gra fabularna to obowiązkowy element każdego obozu katolickich harcerzy. Gra fabularna to obowiązkowy element każdego obozu katolickich harcerzy.
Roman Koszowski /Foto Gość

Ucieszyłam się, że będzie obóz w Polsce, bo miało go w ogóle nie być – uśmiecha się Maria ze Lwowa. Na obozie harcerskim w okolicach Puław przebywa 40 dziewcząt z jej miasta oraz z Iwano-Frankowska i Tarnopola. Oprócz nich na miejscu jest jeszcze 60 dziewcząt z Warszawy i Józefowa. Polscy Skauci Europy, nazywani też Zawiszakami, jeździli już czasem na obozy do Czech lub Hiszpanii. Teraz sami zaprosili przyjaciół z Katolickiego Skautingu Ukrainy, którzy należą do tej samej międzynarodowej federacji. Ukraińskie dziewczyny trafiły na Lubelszczyznę, a 10-osobowa grupa chłopaków pojechała na Dolny Śląsk.

Szturm na ambonę

Maria mówi po polsku, bo od kilku miesięcy mieszka w Szczecinie. To wyjątek. Większość harcerek przyjechała do Polski specjalnie na obóz i zaraz po nim wróci do Ukrainy. Maria wstąpiła do skautów pod koniec zeszłego roku. Namówiła ją koleżanka z chóru, w którym śpiewa. Po wybuchu wojny przyjechała do Polski i w zbiórkach uczestniczyła tylko przez internet. Teraz może zobaczyć się z koleżankami na żywo. Żeby z nami porozmawiać, odłącza się na chwilę od zastępu. Dziewczyny odgrywają scenę z pewnej ukraińskiej powieści, w której współczesny bohater przenosi się w czasy najazdów Połowców w XI w. Z mieczami w dłoniach szturmują gród, którego funkcję pełni ambona myśliwska. To finał gry fabularnej, obowiązkowego elementu obozu. – Brałem udział w grze, która bazowała na „Władcy pierścieni” – wspomina Krzysztof Jankowski, naczelnik harcerzy, czyli zwierzchnik męskiej części polskich Zawiszaków. – Trwało to dwa dni, spaliśmy poza obozem, maszerowaliśmy do Mordoru. Trzeba było zdobyć pierścienie, a w nocy zakraść się do ogniska i je tam wrzucić. To dla chłopaka fajna przygoda, a jednocześnie rozwijająca gra.

Na obozie pod Puławami każdy zastęp ma własny temat: „Alicję w Krainie Czarów”, „Czarodzieja z krainy Oz”, „Charliego i fabrykę czekolady”.

Namiot w powietrzu

Obóz składa się z trzech części. Osobno rozłożyły się harcerki z Warszawy, Józefowa i Ukrainy. Od razu widać, że mimo podobnej formacji zwyczaje są nieco inne. Ukrainki stawiają namioty na ziemi. Polki budują konstrukcję z bali oraz sznurów i przywiązują ją do drzew na wysokości metra. Namioty są ustawiane na niej, dzięki czemu nie podmywa ich woda w czasie deszczu, a snu harcerek nie przerwie wizyta dzika. Po przyjeździe do lasu dziewczęta, z których większość ma 15–16 lat (ale zdarzają się i 12-latki), musiały rozbić obóz bez niczyjej pomocy. Szefowa obozu Małgorzata Czupryna przyznaje, że nie jest to łatwe. – Całość zajmuje 3–4 dni. Stąd mówimy o kryzysie trzeciego dnia, kiedy dziewczyny często się rozklejają i chcą wracać – mówi druhna.

Wspólna jest modlitwa, choć zastępy z Ukrainy działają przy parafiach greckokatolickich. Początkowo Msze św. celebrowali polscy księża, a dziewczęta dzieliły się służbą liturgiczną: część pieśni śpiewano po polsku, a część po ukraińsku. Po pewnym czasie na obóz dotarł o. Polikarp, bazylianin z Ukrainy. Można więc było celebrować Boską Liturgię we wschodnim obrządku, także wspólnie.

Bez Polaków ani rusz

Skauci Europy mocno podkreślają to, że zastęp powinien dawać sobie radę sam, bez pomocy dorosłych. Za wyjazd młodzieży musi jednak odpowiadać ktoś pełnoletni. Katoliccy harcerze potrzebują też księdza. Z przyjazdem greckokatolickiego duchownego z Ukrainy był problem – mężczyźni w wieku poborowym nie mogą przekraczać granicy. Dlatego męskiej grupie towarzyszyło dwóch harcerzy z Ukrainy, którzy już wcześniej przyjechali do Polski na studia. Jednym z nich był kleryk z Lublina. Ojciec Polikarp mógł przybyć do harcerek dopiero pod koniec turnusu. Miał zgodę na wyjazd, bo uczestniczył w synodzie greckokatolickich biskupów w Przemyślu. Mógł spędzić parę dni na obozie, ale potem musiał wracać. Zakonnik jest związany ze skautami od ponad 20 lat, czyli niemal od początku działalności ukraińskiego zrzeszenia. Powstało ono w 1997 r. dzięki kontaktom z harcerzami z Niemiec. Dopiero w zeszłym roku Katolicki Skauting Ukrainy został pełnoprawnym członkiem Federacji Skautingu Europejskiego. Liczy dziś 300 chłopców i dziewcząt i działa tam, gdzie istnieją parafie któregoś z katolickich obrządków, czyli na ogół w zachodniej części kraju. Najstarsi pamiętają jeszcze obozy organizowane w Donbasie. W tym roku nie dałoby się wyjechać nawet w Karpaty. – Musielibyśmy obozować gdzieś, gdzie jest schron, i chować się za każdym razem, kiedy usłyszelibyśmy alarm – tłumaczy zakonnik. Na szczęście z pomocą przyszli koledzy zza zachodniej granicy.

Chrześcijańska formacja

Polscy Skauci Europy liczą dziś nieco ponad 6,5 tys. osób. Jak podkreśla Krzysztof Jankowski, od przynajmniej 10 lat harcerzy jest z roku na rok coraz więcej. Tylko w ostatnim roku liczba druhów i druhen wzrosła o 800. Krzysztof Jankowski jest Zawiszakiem od 20 lat. Zachęciła go starsza siostra. – Była już szefową, czyli instruktorką, a ja miałem 10 lat – opowiada harcerz. – Na różne sposoby próbowała mnie przyciągnąć do Kościoła. Nie namówiła mnie na ministrantów i inne grupy, a na harcerstwo dałem się złapać. Pochodzę z wierzącej rodziny, chodziłem na religię, ale można powiedzieć, że w skautingu odnalazłem swoje miejsce w Kościele i jakoś się w nim utwierdziłem.

Podobnie jak inne zrzeszenia, Skauci Europy wzorują się na systemie stworzonym na początku zeszłego stulecia przez lorda Roberta Baden-Powella. Zawiszacy korzystają też z dorobku francuskiego jezuity o. Jacques’a Sevina, który poznał osobiście Baden-Powella i nasączył jego metody chrześcijańskimi wartościami. Napisał modlitwę skauta wzorowaną na tej autorstwa św. Ignacego Loyoli, a na obozach, które prowadził, centrum stanowiła polowa kaplica. Krzysztof Jankowski tłumaczy, że w formacji Zawiszaków wiara nie jest tylko jednym z elementów, ale czymś bardzo istotnym. – Na obozach rano się modlimy, są Msze św., Pan Bóg jest w formacji cały czas. Kiedy ktoś zostaje zastępowym, to od drużynowego słyszy, że od tej chwili jest odpowiedzialny przed Bogiem za powierzonych mu chłopców. Kiedy nastolatek składa przyrzeczenie harcerskie, to prosi księdza o błogosławieństwo na tej drodze. Podczas codziennej rady zastępu, kiedy rozmawia się o tym, co było dobrze zrobione, a co nie, uczestnicy są zachęcani do tego, żeby odnosić się do Ewangelii i zasad płynących z wiary. Nie chodzi więc tylko o to, że jest dużo modlitwy, ale że wszystko jest przesiąknięte wiarą – tłumaczy Jankowski. – Znam przypadki, kiedy we Francji ktoś nieochrzczony przyszedł do Skautów Europy i w skautingu przygotowywał się do chrztu i Komunii św. – dodaje.

Ostatnia noc

Dla Marii i pozostałych dziewcząt z Ukrainy pobyt w lasach Lubelszczyzny to nie tylko rodzaj formacji i sposób na spędzenie wolnego czasu. Wyjazd pozwala też zapomnieć na chwilę o wojnie. Nie jest to łatwe, bo ojcowie niektórych harcerek są na froncie. Czasem czyjaś niebaczna wzmianka o wojnie wystarcza, by dziewczyna zaczęła płakać. Nastrojów nie poprawiają też przelatujące często nad głowami odrzutowce. Z miejsca, gdzie rozłożono obóz, niedaleko jest do bazy lotniczej w Dęblinie, więc szkoleniowe Orliki często krążą po niebie. Z kolei chłopcy z obozu na Dolnym Śląsku zderzyli się z nienormalną rzeczywistością już na granicy. Podczas kontroli okazało się, że brakuje jakiegoś zaproszenia, więc ich autokar utknął na 10 godzin. Trzeba było tę kwestię załatwiać przez Zawiszaków z Warszawy. W końcu się udało, ale zamiast o 10.00 harcerze z Ukrainy dotarli na umówione miejsce o 18.00.

O obozie z pewnością nikt nie będzie chciał zapominać. Okazja do podsumowania będzie jeszcze przed powrotem do domu. – Ostatnia noc to noc kapitańska – mówi Małgorzata Czupryna. – Dziewczyny zawsze decydują wtedy, że nie idziemy spać. Robimy ognisko, do rana śpiewamy i jemy niezdrowe jedzenie. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.