Wiele hałasu o nic

leś

|

GN 44/2009

publikacja 28.10.2009 20:30

Boks. Naiwni wierzą, że oglądali walkę stulecia, a stawką był mistrzowski pas. W rzeczywistości była to wielka hucpa. Walka Adamka z Gołotą nie miała żadnego znaczenia sportowego.

Wiele hałasu o nic W swojej pierwszej walce stoczonej w wadze ciężkiej Tomasz Adamek pokonał Andrzeja Gołotę fot. PAP/Grzegorz Michałowski

Tomasz Adamek 24 października w Łodzi pokonał Andrzeja Gołotę w pojedynku, który telewizja Polsat reklamowała jako wielkie wydarzenie. Tymczasem za granicą nikt się tą walką nie zainteresował. 41-letni Gołota od dawna już nie jest kandydatem do poważnych trofeów, a Adamek jeszcze nigdy nie walczył w wadze ciężkiej.

W boksie zawodowym nie ma jednej federacji, która przyznawałaby tytuły mistrzowskie. Istnieje wiele różnych stowarzyszeń organizujących walki o „mistrzostwo świata”. Cztery z nich mają jako taką renomę: WBA, WBC, WBO i IBF. Nikomu nie zależy na zakończeniu tej swoistej schizmy. Im więcej tytułów do zdobycia, im więcej walk o te tytuły, tym więcej pieniędzy zarabiają działacze, bokserzy i telewizje organizujące walki.

Walkę Gołoty z Adamkiem zorganizowano pod auspicjami IBF. Ogłoszono wprawdzie, że stawką jest „mistrzostwo interkontynentalne”, ale pod względem sportowym ten tytuł nic nie znaczy.

Nie ma bowiem żadnych eliminacji ani innych kryteriów służących do wyłaniania kandydatów do takiego trofeum. Jeśli jednak się ogłosi, że bokserzy walczą o jakieś mistrzostwo, przed telewizorami zasiądzie więcej widzów i reklamy w telewizji będzie można sprzedać drożej. Dlatego wymyśla się z kapelusza szumnie brzmiące tytuły.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.