USA. Cały świat obiegła informacja o tym, że amerykańska klinika in vitro omyłkowo wszczepiła 40-letniej Carolyn Savage zarodek pochodzący od innej pary.
Carolyn Savage
fot. AGENCJA GAZETA/WRONG EMBRYO
Kobieta wraz z mężem postanowiła, że odda dziecko parze, od której pochodziły jajo i plemnik, użyte do zapłodnienia. – Nie przypominam sobie, bym kiedykolwiek w moim życiu płakała tak bardzo – powiedziała Carolyn po porodzie telewizji CNN.
– To był dla mnie koszmar, w pewnym sensie czułam się tak, jakbym została zgwałcona – dodała. Wcześniej „Daily Telegraph” informował, że prawnicy państwa Savage pracują nad tym, by klinika, w której dokonano zabiegu, „w pełni odczuła odpowiedzialność za konsekwencje niedopatrzenia”.
Ten przypadek wskazuje, jak daleko można zabrnąć, jeśli zezwala się, by poczęcie nie było wynikiem aktu miłości, ale efektem prowadzonej w laboratorium produkcji. W pierwszym przypadku do opisu sytuacji można stosować słowa takie, jak: miłość, dar, akceptacja. W drugim przypadku maleńki człowiek traktowany jest jak przedmiot, jak produkt, którego sytuację można opisać określeniami typu: produkcja, wada, gwarancja, odpowiedzialność prawna.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.