Żeby się nie pogubić

Franciszek Kucharczak

|

GN 29/2022

publikacja 21.07.2022 00:00

Napis na plakacie: „Bóg daje wszystko, Ty potrzebujesz jedynie Boga. Ducha Świętego masz w sobie, poznaj Go!”. To informacja o Szkole Eliasza, która ruszy od września.

Wspólnota Sług Ducha Pocieszyciela – z lewej założyciel o. Krzysztof Guzowski. Wspólnota Sług Ducha Pocieszyciela – z lewej założyciel o. Krzysztof Guzowski.
archiwum Wspólnoty Kontemplacyjnej Sług Ducha Pocieszyciela

Czerwiec tego roku, spotkanie otwarte. – Wiatr Ducha Świętego przygnał nas z okolic Łodzi do Nowego Sącza – mówi o. prof. Krzysztof Guzowski, dogmatyk, dotychczasowy (do końca września) pracownik naukowy KUL. Mówiąc „nas”, ma na myśli członków Wspólnoty Kontemplacyjnej Sług Ducha Pocieszyciela, którą założył przed pięcioma laty. Niedawno, za sprawą „zbiegu okoliczności”, on i kilku innych mężczyzn w czarno-brązowych habitach pojawili się w Beskidzie Wyspowym. Zaczyna być jasne, dlaczego Duch Święty przywiał ich akurat w okolice Nowego Sącza: tu właśnie powstaje Szkoła Eliasza, czyli szkoła duchowości charyzmatycznej i mistycznej.

Zawsze Trójca

Zaczęło się od kontaktu, jaki z o. Krzysztofem nawiązały dwie osoby świeckie. Jedną z nich była Angelika Orzechowska, liderka wspólnoty Arka Przymierza z Nowego Sącza. Po wysłuchaniu w internecie wykładu zakonnika członkowie wspólnoty byli pod wrażeniem jego głoszenia i podejmowanych tematów, które właśnie wtedy rozważali. – Byliśmy zaskoczeni, że profesor teologii głosi z mocą, bo zazwyczaj naukowców nie da się słuchać – śmieje się Angelika. Chcieli też skonsultować pewne kwestie związane z materiałami do formacji we wspólnocie.

Kapłan zaproponował wykłady o Duchu Świętym, żeby pokazać, w jaki sposób działa On dzisiaj w Kościele i w chrześcijaninie. Był tylko jeden problem: jeździć z Nowego Sącza do Łodzi to trochę kłopotliwe. Gdy jednak po pewnym czasie skontaktowali się z o. Guzowskim, ten zaprosił ich do… Kiczni pod Nowym Sączem. Okazało się, że „przypadkiem” wspólnota Sług Ducha Pocieszyciela właśnie się tam przeniosła. To był pierwszy znak, że to Bóg podsuwa projekt Szkoły Eliasza.

– To, co ta szkoła będzie realizować, jest właściwie charyzmatem mojej wspólnoty zakonnej – wyjaśnia o. Krzysztof Guzowski. Ma to też związek z jego osobistymi doświadczeniami. 2 stycznia 2006 roku podczas pobytu w Brazylii duchowny przeżył przemieniające doświadczenie wylania Ducha Świętego. Kilka dni później udał się do dwóch charyzmatyków, żeby zapytać, co powinien zrobić z tymi darami, które się w nim zaczęły objawiać. Obaj udzielili mu podobnej odpowiedzi: „Nie wstępuj do żadnej wspólnoty charyzmatycznej, bo nadchodzi czas, aby cały Kościół przyjął Ducha Świętego i Jego panowanie”.

– Nie wiedziałem, co to dla mnie znaczy, aż do czasu powołania wspólnoty zakonnej. Ciekawe było to, że znalazły się w niej m.in. osoby, które ani nie znały ruchu charyzmatycznego, ani duchowości charyzmatycznej, ale kochały Ducha Świętego i odkrywały Go w osobistym doświadczeniu. To dało mi wiele do myślenia – przyznaje o. Krzysztof Guzowski. Zwraca uwagę na fakt, że wiara w Ducha Świętego nie pojawiła się dopiero wraz z działalnością ruchów charyzmatycznych, lecz od początku stanowi fundament wiary Kościoła. – Każde działanie Boga jest trynitarne: Ojciec działa przez Syna w Duchu Świętym. Nie ma niczego, co nie byłoby naznaczone pieczęcią Trójcy – podkreśla.

Jest więcej

Angelika Orzechowska od 2006 roku formowała się w wielu wspólnotach i angażowała się w służbę Kościołowi. – W pewnym momencie mojej posługi uświadomiłam sobie, że kluczem do przemian rzeczywistości jest właśnie słuchanie Ducha Świętego i posłuszeństwo Jego prowadzeniu. On naprawdę wszystkiego uczy i daje odpowiednie słowa dla tych, którym się służy – zauważa.

Jak pisze św. Paweł, szczególne znaczenie dla Kościoła ma dar proroctwa, o który mamy się troszczyć. Chcąc go u siebie rozwijać, Angelika zaczęła rozglądać się za stosownymi lekturami. Zauważyła wtedy, że kwestię tę porusza się w bardzo wielu książkach protestanckich, natomiast katolickich tekstów na ten temat jest niewiele.

– Ludzie nieraz kombinują, poszukując właściwych rozwiązań, a przecież są dary prorocze, dary objawienia, mądrości, poznania, rozeznawania duchów. To wszystko jest w „pakiecie proroczym”. Bóg daje dary – ocenia współzałożycielka Szkoły Eliasza. Kiedy jako lider wspólnoty była zapraszana na różne konferencje i spotkania, miała okazję przypatrzeć się wielu środowiskom charyzmatycznym. Zauważyła, że istnieje potrzeba odświeżenia ducha, skupienia się na rozeznawaniu. – Kiedy rozmawiałam z o. Krzysztofem, okazało się, że jego spostrzeżenia są podobne. Słuchając jego teologii, pomyślałam: mogę się tym karmić. Ona jest potrzebna charyzmatykom, nie tylko doświadczenie, ale też po prostu wiedza – opowiada.

– Projekt stworzenia Szkoły Eliasza powstał po wielu rozmowach z liderami i wielu godzinach modlitwy rozeznawania. Wierzę, że jest odpowiedzią dobrego Ojca dla tych, którzy chcą więcej, ponieważ Bóg ma dla nas więcej! – zapala się Angelika. Program jest dostosowany do tego, co odkryto jako potrzeby wielu wspólnot, a co za tym idzie – Kościoła katolickiego.

– Moim zdaniem dużym problemem polskiego Kościoła jest formalizm, skupianie się na rytuałach. Ludzie wewnętrznie czują się sierotami. Mentalność sieroty to jest biadolenie, narzekanie: „To mi się nie należy, Bóg mnie nie wysłuchuje…”. A przecież najpierw potrzebuję czuć się kochany, przytulony, muszę poznać Boga, który jest miłością – przekonuje Angelika. Podkreśla, że jeśli szkoła ma być przede wszystkim dla ludzi ze wspólnot, zwłaszcza animatorów i liderów, to w pierwszej kolejności oni powinni przyjąć uzdrowienie przez przyjęcie Bożej miłości.

– Jest wielu ludzi, którzy doświadczyli tego kilka czy kilkanaście lat temu, ale zaczęli dużo działać i się zmęczyli, wypalili, zniechęcili się i nie dowierzają, że można wstać i iść dalej. Dlatego mamy Szkołę Eliasza – bo Eliasz był człowiekiem w kryzysie. Robił wielkie rzeczy, a później Bóg sam musiał go karmić, bo on nie chciał nawet żyć. Dziś powiedzielibyśmy, że wpadł w depresję. Wtedy Pan zaczyna mówić do jego wnętrza – przez ciszę, odosobnienie, mówi też bezpośrednio. I Eliasz zaczyna widzieć, że On się nim interesuje. I co robi? Idzie dalej! Jestem przekonana, że Pan to właśnie będzie chciał robić, uzdrawiać „Eliaszów”, którzy już mieli swoje spotkanie z żywym Bogiem, ale w wyniku prześladowania i cierpienia zrezygnowali i leżą. Wierzę, że On będzie podnosił i dawał nowe namaszczenie, nowe dary, żeby posłać na nowo, z inną mentalnością, z innym sercem – zaznacza Angelika Orzechowska.

– Szkoła Eliasza nie jest więc miejscem pierwszej ewangelizacji. Jest przeznaczona dla tych, którzy potrzebują „otrzymać na nowo skrzydła”, a to jest możliwe tylko mocą Ducha Świętego. A wierzę, że jest to pomysł Ducha Świętego, że On to wszystko aranżuje – podkreśla.

Wszystko ochrzcić Duchem

Uczestnicy Szkoły Eliasza wezmą udział w dziesięciu całodniowych spotkaniach – będzie na to przeznaczona jedna sobota w miesiącu. Ponadto przewiduje się pracę indywidualną, obejmującą czas na osobistą refleksję i modlitwę, a także na przygotowanie pisemnych prac domowych.

Oprócz wykładów zaplanowano także zajęcia praktyczne. – Przeprowadzimy między innymi warsztaty z modlitwy uwielbienia charyzmatycznego i modlitwy kontemplacyjnej. Będą też ćwiczenia – np. jak wchodzić w osobisty dialog z Duchem Świętym i jak Go usłyszeć, rozważając słowo Boże – tłumaczy o. Krzysztof. Wśród wykładowców, obok współzałożyciela o. Guzowskiego, znajdą się m.in. tak znane postacie, jak historyk o. Tomasz Gałuszka OP, biblistka s. Judyta Pudełko PDDM, filozof Aleksander Bańka.

Istnieje możliwość skorzystania z opcji online. Szczegóły na stronie szkolaeliasza.pl.

– Chcemy pokazać, jaka jest doktryna Kościoła, bo ludzie zaczynają się gubić – zauważa o. Krzysztof Guzowski. – Popularni duchowni youtuberzy głoszą wiele pobudzających idei, ale przedstawiają też sporo kwestii niespójnych. Zapowiadają kryzys tych czasów, a nie dają tego, co powinni dawać prorocy, czyli umocowania w Kościele, a przede wszystkim w Bogu. Dlatego ta szkoła musi mieć fundament doktrynalny, żeby odnowa charyzmatyczna „ochrzciła Duchem” i kółka różańcowe, i oazę, i tzw. tradycyjne duszpasterstwo – wszystko, co w Kościele się dzieje – podkreśla kapłan. I dodaje: – Żeby się różne duchowości spotkały, trzeba wychodzić od doktryny o Trójcy Świętej. W Kościele katolickim wszystko jest połączone, bo jest wiara w tego samego Boga w Trójcy. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.