Grosz za kilometr

Szymon Babuchowski

|

GN 29/2022

publikacja 21.07.2022 00:00

Pojazdy na misjach są o wiele bardziej potrzebne niż w naszej rzeczywistości, gdzie niemal wszędzie dociera komunikacja publiczna. Jest okazja, by wesprzeć misjonarzy w pozyskaniu niezbędnych dla nich środków transportu.

Samochód jest misjonarzom niezbędny, żeby dojechać do wiosek w Andach Peruwiańskich. Samochód jest misjonarzom niezbędny, żeby dojechać do wiosek w Andach Peruwiańskich.
roman koszowski /foto gość

Rozpoczynamy właśnie Ogólnopolski Tydzień św. Krzysztofa, w którym modlić się będziemy o bezpieczne podróże, a kierowcy i pojazdy otrzymają specjalne błogosławieństwo. W tym czasie warto też pomyśleć o tych, którzy do dobrego pełnienia swojej służby potrzebują odpowiednich środków transportu, a nie zawsze mają je pod ręką. Ta sytuacja dotyczy wielu misjonarzy, przemierzających często dziesiątki kilometrów, by spotkać się z wiernymi. Dlatego stowarzyszenie MIVA Polska już po raz 23. organizuje „Akcję św. Krzysztof – 1 grosz za 1 kilometr”, podczas której zbiera fundusze na zakup środków transportu dla misjonarzy.

Dzieło Latającego Ojca

MIVA, czyli angielskie Mission Vehicle Association (albo niemieckie Missions-Vekehrs-Arbeitsgemeintschaft), znaczy tyle, co stowarzyszenie na rzecz misyjnych środków transportu. To organizacja, która ma już 95 lat. Powstała w dość niezwykłych okolicznościach, bo inspiracją do jej stworzenia była śmierć jednego z misjonarzy w Południowej Afryce. Chory na zapalenie płuc i malarię oblat o. Otto Fuhrmann nie przeżył, bo do szpitala transportowany był wozem zaprzęgniętym w woły. Cała podróż trwała pięć dni, a kiedy wreszcie transport dotarł na miejsce, było już za późno.

To wydarzenie z 1925 r. poruszyło jego przyjaciela i współbrata o. Paula Schulte, który dwa lata później założył w Niemczech stowarzyszenie działające na rzecz zmotoryzowania misji. Jego mottem stało się hasło: „Niesiemy Chrystusa – na ziemi, na wodzie i w powietrzu”. „Latający Ojciec”, jak nazywano o. Schulte ze względu na jego lotniczą pasję, wkrótce zaraził swoją ideą pomocy także przyjaciół misji w innych krajach. Kolejne biura MIVA powstawały w Austrii, Szwajcarii, Holandii, Anglii, Słowenii, Słowacji, Korei Południowej, USA czy Australii.

MIVA Polska istnieje od roku 2000. Została założona przez ks. Mariana Midurę, wieloletniego misjonarza w RPA, jako agenda Komisji Episkopatu Polski ds. Misji. Oprócz tego, że pomaga polskim misjonarzom w zdobywaniu i zakupie środków transportu, zajmuje się również promocją dzieła misyjnego Kościoła. Ponadto wspiera działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa na drogach, propagując model kierowcy chrześcijanina, czego przykładem jest stworzony przez organizację zbiór przykazań dla kierowców.

Od auta po barkę

Najważniejszym jednak polem działalności MIVA Polska jest właśnie pomoc w zapewnieniu misjonarzom wspomnianych środków transportu. – Pojazdy na misjach są o wiele ważniejsze niż w naszej rzeczywistości, gdzie niemal wszędzie dociera komunikacja publiczna – podkreśla ks. Jerzy Kraśnicki, dyrektor MIVA Polska. – Trzeba też pamiętać, że misjonarze sprawują często opiekę duszpasterską na bardzo rozległym terenie. Czasem mają do obsługi więcej niż 50 stacji, a odległość między poszczególnymi punktami może wynosić nawet ponad 100 kilometrów. Bez odpowiedniego środka transportu staje się ona barierą nie do pokonania.

Te środki bywają bardzo różnorodne, w zależności od potrzeb występujących na danym obszarze. Są wśród nich samochody, najczęściej terenowe, ambulanse, motocykle, rowery, w niektórych miejscach także barki rzeczne, łodzie czy traktory, a nawet zwierzęta pociągowe. Pojazdy przydają się nie tylko w pracy duszpasterskiej, ale też m.in. przy transporcie materiałów budowlanych czy wsparciu uczniów w pokonywaniu drogi do szkoły. A w czasie konfliktów zapewniają sprawną ewakuację. Nie do przecenienia jest też ich rola w opiece zdrowotnej. – Pandemia pokazała, jak ważny jest samochód, kiedy trzeba dostarczyć pomoc potrzebującym albo dotrzeć do chorych z Komunią Świętą – zaznacza ksiądz dyrektor.

Dziewczynka o imieniu Miva

Dlatego podczas Akcji św. Krzysztof kierowcy i inni użytkownicy pojazdów są zachęcani do tego, żeby ofiarować symboliczny 1 grosz jako dziękczynienie za każdy bezpiecznie przejechany kilometr. Wpłat można dokonywać podczas zbiórki w parafiach albo bezpośrednio na konto stowarzyszenia, podane na stronie internetowej miva.pl. – Wspierając w ten sposób misje, sami stajemy się misjonarzami – twierdzi ks. Jerzy Kraśnicki.

MIVA Polska realizuje rocznie ok. 100 projektów pozyskania środków transportu dla misjonarzy. W ubiegłym roku było tych zadań aż 137. Zakupiono 1336 pojazdów, które powędrowały do 35 krajów świata. Dużą ich część stanowiły wózki inwalidzkie dla niepełnosprawnych znajdujących się pod opieką misjonarzy (702) i rowery (527), ale zakupiono też m.in. 55 samochodów, 3 ambulanse i 4 busy. – To konkretna pomoc dla ludzi, którzy jej naprawdę potrzebują – mówi ks. Kraśnicki. – Przekonuje o tym chociażby ta historia: kilka lat temu samochód terenowy, zakupiony z pomocą MIVA Polska dla ośrodka zdrowia w Dentano w Ghanie, prowadzonego przez Siostry Służebnice Ducha Świętego, stał się salą porodową. Dzięki niemu przyszła na świat dziewczynka, która na pamiątkę tego zdarzenia otrzymała imię… Miva. To imię jest oznaką wdzięczności wobec wszystkich dobroczyńców MIVA Polska. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.