Polski atom za 22 lata

Fakty i opinie - oprac. Tomasz Rożek

|

GN 44/2008

publikacja 05.11.2008 22:09

Energetyka. Kolejny rząd zapowiada wybudowanie w Polsce elektrowni atomowej. Po gabinetach Buzka i Kaczyńskiego, ekipa PO–PSL zapowiedziała, że w 2030 roku w Polsce prąd będą dostarczały reaktory jądrowe.

Polski atom za 22 lata fot. Tomasz Rożek

Taki zapis znalazł się w rządowej strategii energetycznej – poinformował wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Z kolei szef gabinetu politycznego rządu, Sławomir Nowak zasugerował, że o budowie elektrowni atomowej premier Donald Tusk rozmawiał w Korei Południowej. Budowa ma ruszyć w 2012 roku. W Polsce już raz próbowano wybudować elektrownię atomową. Zaczęto w 1982 roku, a przerwano w 1990. Mówiono, że w Żarnowcu powstanie elektrownia typu „czarnobylskiego” (a to zaledwie kilkanaście miesięcy po pożarze ukraińskich reaktorów elektryzowało społeczeństwo).

Prawda była zupełnie inna. Niektórzy podkreślali, że Polska nie potrzebuje atomu, bo po demokratycznym przełomie w Polsce bankrutujący lub modernizujący się przemysł potrzebował coraz mniejszej ilości energii. Ten argument jest tylko częściowo prawdziwy. Można przecież było zamykać przestarzałe elektrownie węglowe, zamiast nietrującej środowiska elektrowni atomowej. Drogie urządzenia już kupione do Żarnowca zezłomowano lub odsprzedano za grosze. Jeden z żarnowieckich reaktorów pracuje do dzisiaj w fińskiej elektrowni w mieście Loviisa. W sumie stracono blisko 2 mld dolarów.

Gdy zaczynano budować elektrownię w Żarnowcu, istniały plany, by druga powstała w miejscowości Klempicz koło Poznania. O tych dwóch lokalizacjach mówi się także dzisiaj. Są przebadane pod względem tektonicznym i hydrologicznym. A to ich wielki atut, bo badanie nowej lokalizacji trwałoby przynajmniej kilka lat i kosztowało setki milionów euro.

Najbardziej prawdopodobne, że padnie na Żarnowiec. Tam istnieje infrastruktura drogowa, a także – częściowo już rozkradziona – linia kolejowa. Najważniejsze jednak jest to, że w Żarnowcu działa elektrownia szczytowo-pompowa. Elektrownia jądrowa to wydatek rzędu kilkunastu miliardów złotych, a to oznacza, że dobrze by było, gdyby pracowała „na maksymalnych” obrotach.

Z drugiej strony odbiorcy energii nie potrzebują takiej samej ilości prądu przez całą dobę. Gdy zapotrzebowanie na nią jest mniejsze, nadmiar z elektrowni jądrowej jest magazynowany w elektrowni szczytowo-pompowej. W każdej chwili można go odebrać, np. w czasie wieczornego szczytu energetycznego. W końcu ostatni argument, Pomorze ma większe potrzeby energetyczne niż Wielkopolska. List z prośbą o budowę elektrowni w Żarnowu do premiera Tuska wysłał marszałek województwa pomorskiego Jan Kozłowski.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.