Wojna w Gruzji

Fakty i opinie - oprac. Jacek Dziedzina

|

GN 33/2008

publikacja 18.08.2008 22:54

Kaukaz. W nocy z 7 na 8 sierpnia Gruzja wkroczyła do separatystycznej Osetii Południowej. W odpowiedzi na to Rosja zaczęła operację wojskową przeciwko Gruzji. Świat wydaje się bezradny.

Wojna w Gruzji Gori, oddalone o ok. 50 km od Tbilisi, zostało zbombardowane przez rosyjskie lotnictwo. Na zdjęciu bezradny mieszkaniec miasta przed swoim zniszczonym domem fot. East news/phl/Aleksey Solodunov

Prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili zdecydował się przejąć kontrolę nad zbuntowaną i wspieraną przez Rosję Osetią Południową. W ten sposób naruszony został trwający już 16 lat rozejm, po zakończeniu tzw. I wojny południwoosetyjskiej. Rosja już od kilku tygodni mobilizowała swoje wojska na granicy z Gru-zją. Powiększyła także swój kontyngent w Osetii Południowej, samozwańczej republice, której nie uznaje żadne państwo na świecie. Rosja tłumaczy swoją agresję koniecznością ochrony ludności w Osetii. W rzeczywistości dąży do wchłonięcia tego obszaru oraz usunięcia z Gruzji niewygodnego dla Moskwy prezydenta Saakaszwilego. Ten natomiast tłumaczy się koniecznością walki o integralność terytorialną Gruzji.

Geneza
Wojna w Gruzji wokół Osetii Południowej ma genezę w latach 80. minionego stulecia. Osetia Płd., wtedy część Gruzińskiej SRR, w 1989 r. ogłosiła chęć połączenia się z Osetią Płn., należącą wówczas do Rosyjskiej SRR (dzisiaj teren Rosji). Zwierzchnictwo nad samozwańczą republiką miałaby sprawować Moskwa. Dla Gruzinów było to nie do przyjęcia. Rok później wybuchła I wojna gruzińsko-osetyjska. W 1992 r. nastąpiło zawieszenie broni. Na spornym terenie umieszczono siły pokojowe, na które składały się wojska rosyjskie, gruzińskie i południowoosetyjskie. Rozejm utrzymywał się przez kilkanaście lat. Kiedy w Gruzji do władzy doszedł Saakaszwili, jako jeden z celów postawił sobie walkę o jedność kraju, włącznie z Osetią Południową i Abchazją, inną zbuntowaną prowincją.

Kiedy w lipcu tego roku w Gruzji odbywały się wojskowe manewry Paktu, na południowej granicy Rosji także miały miejsce demonstracyjne ćwiczenia wojskowe. W tym czasie cały świat obiegła wiadomość, przekazana przez jeden z czeczeńskich portali, że Rosjanie mają już gotowy plan ataku na Gruzję w najbliższych dniach. Kiedy bomba-pułapka zabiła na początku sierpnia gruzińskiego policjanta w Osetii, Gruzini rozpoczęli akcję odwetową. Osetyjczycy odpowiedzieli ogniem. Wtedy Saakaszwili zdecydował się wysłać więcej wojska, żeby, jak powiedział, zaprowadzić porządek. Rosjanie odpowiedzieli natychmiast, wkraczając do Osetii i atakując nawet pozostałe części Gruzji. Saakaszwili ogłosił stan wojenny. Do ataku na Gruzję przygotowała się, z pomocą Rosji, także Abchazja.

Coraz gorzej
W momencie zamykania tego numeru „Gościa” mieliśmy do czynienia już z otwartą wojną
Rosji przeciwko Gruzji. Zbombardowano m.in. Gori, miasto urodzenia Stalina, a nawet lotnisko cywilne w Tbilisi, stolicy Gruzji. Tysiące cywilów uciekają i giną pod regularnym obstrzałem. Nie sposób podać dokładnych danych, bo przeszkadza w tym propaganda wojenna po jednej i drugiej stronie. Kiedy Gruzini poprosili, pod naciskiem szefa francuskiego MSZ, o zawieszenie broni, Rosja odrzuciła tę propozycję. Uznała, że Gruzja nadal pozostawia, wbrew zapewnieniom, swoje wojska w Osetii. Ponadto władze w Moskwie zadeklarowały, że prezydent Saakaszwili nie jest dla nich partnerem do rozmów. W poniedziałek (12 sierpnia) po południu Rosjanie już otwarcie weszli w głąb Gruzji, mimo wcześniejszych zapewnień, że nie wyjdą poza terytorium Osetii Południowej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.