Roboty zamiast ludzi?

Małgorzata Gogól-Górecka

|

GN 27/2022

publikacja 07.07.2022 00:00

Dziś już nikogo nie dziwi, że roboty zastępują ludzi w różnych dziedzinach życia. W którą stronę zmierzamy? Czy kiedyś uśmiech robota będzie znaczył dla nas tyle samo co relacja z żywym człowiekiem?

Ameca została zaprezentowana pod koniec 2021 roku. Ameca została zaprezentowana pod koniec 2021 roku.
Daniel Karmann /dpa/pap

Postęp technologiczny to niezbędny warunek rozwoju cywilizacji. Pytanie tylko, gdzie są tego granice i czy roboty mogą zastąpić człowieka? Najnowsze projekty robotów humanoidalnych pokazują, jak daleko zaszliśmy w tej technologii.

Czy zastąpi uścisk przyjaciela?

Zacznijmy od wyjaśnienia, czym jest robot humanoidalny. To robot, którego forma zbliżona jest do sylwetki człowieka. Współczesne projekty niemal do złudzenia przypominają ludzką postać i świetnie odwzorowują nasze ruchy, mimikę, a także sposób komunikacji. Stworzenie takiego organizmu nie jest prostym zadaniem. Po co więc inżynierowie zadają sobie tyle trudu, by tak perfekcyjnie modelować wygląd i zachowanie maszyn? Odpowiedź nie jest jednoznaczna i, jak to zwykle bywa, cele i zastosowania są różne.

Istnieją badania, które pokazują, że roboty humanoidalne są postrzegane jako bardziej przyjazne i łatwiej akceptowane. Czyli oprócz funkcji stricte użytkowej robotów przemysłowych (np. wyręczanie człowieka w wykonywaniu ciężkich, żmudnych czynności), pojawiają się dodatkowe aspekty. Dziś robotyka rozwija się w różnych kierunkach – znajduje zastosowanie w medycynie, wspomaga pracę policji, wojska lub straży pożarnej, pomaga także w edukacji i służy rozrywce. Szerszym kontekstem jest natomiast naturalne wchodzenie w interakcję z człowiekiem – i to także jest ciekawy aspekt.

Znamy się nie od dziś

Humanoidalne roboty nie powstały „wczoraj”. Już od wielu lat temat ten jest przedmiotem zainteresowań konstruktorów i świata nauki. Jednym z pierwszych tego typu projektów był robot ASIMO, którego firma Honda zaprezentowała już ponad 20 lat temu, w 2000 roku. Powstał on po to, by pomagać ludziom w zwykłych codziennych czynnościach.

ASIMO mierzy mniej więcej 120 cm wzrostu, a jego waga to nieco ponad 50 kg. Robot potrafi chodzić, pokonywać schody, nieźle radzi sobie z bieganiem. Można go nauczyć rozpoznawania otoczenia, przedmiotów, ludzkich twarzy, a nawet gestów. Umie przewidzieć kierunek poruszania się osób na kilka sekund do przodu i dzięki temu unika kolizji.

Innym przykładem robota, który wchodzi w bezpośrednią interakcję z człowiekiem, jest NAO. Powstał głównie w celach edukacyjnych i miał za zadanie pomagać w nauce programowania. To jednak nie jest jego jedyne zadanie. Pracuje także w charakterze asystenta, który udziela niezbędnych informacj klientom firm medycznychi. NAO uczestniczy również w projektach terapeutycznych z dziećmi cierpiącymi na autyzm. Jest to robot, który wszedł do produkcji seryjnej. Został wyposażony w dwie kamery, cztery mikrofony, sonar oraz serię czujników dotykowych. Można nauczyć go rozpoznawania przedmiotów po dotyku, rozpoznawania dźwięków, wyrażania emocji lub ulepszonych sposobów chodzenia.

To jeszcze robot czy już człowiek?

Konstruktorzy tworzą coraz bardziej doskonałe formy i współcześnie mamy do czynienia z ultradokładnymi robotami chirurgicznymi, które są zdolne do przeprowadzenia skomplikowanych operacji. „Ludzkie” roboty opiekują się chorymi, starszymi lub dziećmi i są w stanie samodzielnie podejmować decyzje. To sprzyja ich autonomii i powoli zaczyna zacierać się granica między robotem a człowiekiem. Okres pandemii pokazał wszystkim, jak ważką rolę odgrywa bliskość drugiego człowieka i możliwość relacji z kimś bliskim. Ale czy robot będzie w stanie nas zastąpić, gdy potrzebne będą emocjonalne wsparcie, ciepłe słowo i bliskość przyjaciela? Czy roboty humonoidalne obdarzą nas uściskiem, jakiego mamy okazję doświadczać w kontakcie z bliską nam osobą?

Odtworzenie relacji międzyludzkich i zaprogramowanie trudnych do wychwycenia niuansów to wyzwanie, przed którym stanęli Alexis Block i Katherine Kuchenbecker z Instytutu Maxa Plancka. Razem z grupą naukowców już od kilku lat pracują nad uczłowieczeniem robotów i zaprogramowaniem ich w taki sposób, by możliwie najdokładniej odzwierciedlały ludzkie zachowanie.

Roboty, które przytulają

Praca wspomnianych naukowców przyniosła już rezultaty, a najlepszym tego przykładem jest robot o nazwie HuggieBot. To pierwszy na świecie całkowicie autonomiczny robot o wymiarach dorosłego człowieka. Cechuje się zdolnością odczytywania ludzkich gestów i reagowania na nie, jego ręce wypełnione są czymś na kształt waty i zakończone rękawiczkami. Żeby zbliżyć robota jeszcze bardziej do ludzkiej postaci, jego klatkę piersiową wypełniono ogrzewanymi komorami powietrznymi, które są czujnikami ciśnienia, ale jednocześnie dają odczucie miękkości. Gdy robot wyczuje bliskość człowieka, rozkłada ramiona w geście przytulenia, ale gdy tylko maszyna „zorientuje się”, że człowiek zwalnia uścisk i chce się wycofać – robot pójdzie tym samym tropem. Twórcy nie zapomnieli o takich niuansach jak zdolność poklepywania po plecach czy umiejętność głaskania.

Robot ten przestrzega wielu reguł, co ma sprawić, że jego uściski będą przyjemne i akceptowalne dla ludzi. Ma to zastąpić ludzką intuicję potrzebną w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem.

Sophia i Ameca – najbardziej ludzkie

Kolejnym przykładem doskonałej imitacji człowieka w świecie maszyn jest robot Sophia. To projekt stworzony przez Hanson Robotics w 2016 roku. Został wyposażony w algorytm sztucznej inteligencji. Szokujące jest pierwsze spojrzenie na tego robota, który posiada twarz imitującą ludzką i jest zdolny zaprezentować 60 różnych grymasów!

Sophia potrafi rozmawiać na poznane wcześniej tematy, a podczas konferencji prasowej z sukcesem odpowiadała na pytania dziennikarzy. Ma na koncie także występ w telewizyjnym show, a nawet otrzymała w 2017 roku obywatelstwo Arabii Saudyjskiej z rąk króla tego kraju.

„Koleżanka” Sophii to Ameca, która została zaprezentowana pod koniec 2021 roku przez brytyjską firmę Engineered Arts. Okrzyknięto ją najbardziej zaawansowanym robotem humanoidalnym na świecie, o czym świadczyć miała imponująca mimika twarzy, która wręcz szokuje swym podobieństwem do ludzkich grymasów. Ameca potrafi uśmiechać się, marszczyć brwi, mrugać i poruszać ustami. Wyraża też szereg emocji – umie okazać zaskoczenie, radość, rozbawienie, ale także frustrację. Robot ten powstał z myślą o wyręczeniu człowieka w wykonywaniu konkretnych czynności.

Rasizm wśród robotów?

Czy roboty humanoidalne zasługują na bezkrytyczny zachwyt i są bezbłędne? Zespół ekspertów z Georgia Institute of Technology pod kierownictwem Andrew Hundta oraz eksperci z University of Washington, kierowani przez Williama Agnew, już teraz udowadniają, że współczesne roboty nie są doskonałe. Zauważono na przykład, że mogą być… pełne uprzedzeń i zdolne do dyskryminacji. W pracy wspomnianych wyżej badaczy pt. „Robots Enact Malignant Stereotypes” naukowcy zwracają uwagę na takie aspekty jak uzależnienie działania robotów od stereotypów. Jednym z przykładów było zadanie polegające na tym, aby na podstawie zdjęć twarzy ocenić, która z przedstawionych osób mogłaby być przestępcą. Jak się okazało, robot wskazywał obywateli czarnoskórych o 10 proc. częściej niż białych.

Trudno powiedzieć, jak dalej będzie rozwijać się robotyka. Jedno wydaje się jednak pewne. W starzejących się społeczeństwach role, które dzisiaj przypisane są ludziom (np. pielęgniarek czy opiekunek), w przyszłości będą pewnie wykonywały humanoidalne roboty. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.