Historia nasza. I Boża też

Andrzej Macura

|

GN 27/2022

publikacja 07.07.2022 00:00

Poznając historię zbawienia, dzisiejszy chrześcijanin skłonny byłby oczekiwać świetlanych postaci i przykładów świętości życia. Opowieści o grzechu najchętniej widziałby natomiast gdzieś na marginesie. Księgi historyczne Starego Testamentu do tego schematu zupełnie nie pasują.

Rycina z Biblii wydanej w 1909 r. Ilustracja do fragmentu 1 Księgi Królewskiej (10,10), opisujacego przybycie królowej Saby do króla Salomona. Rycina z Biblii wydanej w 1909 r. Ilustracja do fragmentu 1 Księgi Królewskiej (10,10), opisujacego przybycie królowej Saby do króla Salomona.
reprodukcja henryk przondziono /foto gość


Płyta CD (Księgi Historyczne cz. I) z serii Biblia Audio dostępna jest wraz z numerem „Gościa Niedzielnego” (nr 27, wydanie na 10 lipca 2022).

Jest ich całkiem sporo, bo i historia Izraela do momentu narodzin Jezusa to spory kawał czasu. Licząc od wyjścia z Egiptu – około 1200 lat. I dzieła to dość różne, bo te, które w Biblii chrześcijańskiej zwykliśmy nazywać księgami historycznymi, nie zawsze są zapiskami o charakterze kronikarskim. Zawsze jednak, mniej czy bardziej wyraźnie, są to opowieści pisane z perspektywy człowieka wiary; wydarzenia historyczne mają dla autorów tych ksiąg mniej lub bardziej wyraźnie teologiczny sens. Właśnie ta zasada chyba najbardziej fascynuje. Sukcesy, porażki, mądrość i głupota, dobro i zło – wszystko to można w nich znaleźć. Ich autorzy może czasem pewne sprawy idealizują, nie są to jednak jakieś słodkie i łzawe opowieści. Dla nich historia – taka, jaką była – jest tą historią, w której odcisnął swoje ślady Bóg.

Bo Bóg, kiedy objawił się Mojżeszowi w gorejącym krzewie, przedstawił się jako „Jestem, który Jestem”. Jakby chciał powiedzieć: po co strzępić język po próżnicy; zobaczycie, kim jestem, kiedy doświadczycie mojej opiekuńczej mocy. I faktycznie pokazał, jaki jest. Nie tylko wtedy, gdy wyprowadzał Izraela z Egiptu i pozwolił objąć w posiadanie Kanaan. Także potem, w całej historii narodu wybranego. Objawił, kim jest, reagując w konkretny sposób na postępowanie Izraela, w zmiennych kolejach jego losu ciągle trzymając rękę na pulsie. Opowiadający nam tę historię – nieraz po wielu wiekach – chcieli dać Izraelowi księgi, które przypomną mu jego tożsamość. Skorzystali z tego, co znaleźli w innych dziełach (wyraźnie w niektórych księgach powołują się na nie) czy w powtarzanych ustnych tradycjach. Ale opisując historię narodu, opowiedzieli też o Bogu, który z tym ludem zawarł na Synaju przymierze. Bez Boga ani tego narodu, ani jego losów nie można zrozumieć.

Dlaczego nas to spotkało?

Jest pierwsza i druga, ale właściwie można potraktować Księgi Królewskie jako jedno dzieło. W dwóch tomach. Można by nawet powiedzieć, że to kolejne (i ostatnie) tomy większego dzieła, nazywanego przez biblistów historią deuteronomiczną, a obejmującego Księgi Jozuego, Sędziów oraz dwie księgi Samuela. Bo to jedna, opowiedziana w tym samym stylu historia Izraela. W duchu Deuteronomium, czyli Księgi Powtórzonego Prawa. Dla Deuteronomisty kluczem do zrozumienia dziejów Izraela jest synajskie przymierze. Jeśli Izrael jest mu wierny, wtedy Bóg mu błogosławi i chroni go przed wszelkim niebezpieczeństwem. Kiedy natomiast naród wybrany zapomina o przymierzu, lekceważy Boga i Jego prawo, wtedy Pan cofa swój ochronny parasol i pozwala wrogom Izraela wyrządzać mu różnorakie szkody. Aż do zniszczenia. Opowiedziana w tych księgach historia rozpoczyna się od wejścia Izraela do Ziemi Obiecanej, samych zaś Ksiąg Królewskich – w schyłkowym czasie rządów największego w historii narodu wybranego króla, Dawida. Kończy je natomiast opowieść o klęsce Jerozolimy i definitywnym końcu Judy, południowej części dawnego państwa Dawida, które pada pod ciosami Babilończyków. Najwcześniej w latach niewoli babilońskiej, a najpewniej już w czasach po wygnaniu musiała nastąpić ostateczna redakcja tych tekstów.

Łatwo zauważyć, że historia obejmuje dzieje narodu wybranego od X do VI wieku przed Chrystusem, czyli ponad 400 lat. Ich autor (autorzy, może też późniejsi redaktorzy) korzystał więc pewnie z różnych źródeł. Wymienia trzy, niezachowane do naszych czasów pisma: „Księgę rządów Salomona”, „Księgę kronik królów Judy” i „Księgę kronik królów Izraela”. A ponieważ pisze historię religijną, nie zawsze to, co w oczach ludzkich wielkie, a o czym wiemy z innych źródeł, u niego zasługuje na wzmiankę. A jego teologiczną koncepcję dziejów można zawrzeć w trzech hasłach: jeden Bóg, jedna świątynia i jeden kult.

Wciągająca lektura

Jest to więc najpierw historia schyłkowego czasu rządów największego w dziejach króla Izraela, Dawida, i walki o sukcesję po nim. Potem Salomona, który – arcymądry i roztropny – pod wpływem sukcesu staje się arcygłupim pyszałkiem i bałwochwalcą. Po jego śmierci następuje schizma: przy potomkach Salomona pozostaje Juda z Jerozolimą, mieszkańcy pozostałych ziem dawnego państwa Dawida tworzą natomiast nowe państwo na północy, z różnymi niedawidowymi dynastiami. Nazywane będzie ono od jego stolicy Samarią lub, u proroków, Efraimem. Najczęściej stosowana jest nazwa Izrael, co powoduje spore zamieszanie terminologiczne, jeżeli piszemy o historii narodu wybranego. Dzieje dawnego Dawidowego i Salomonowego Izraela będą się odtąd toczyły dwutorowo, momentami nawet kolizyjnie. Autor Ksiąg Królewskich tę niezależność będzie podkreślał poprzez przedstawianie królów raz jednego, raz drugiego królestwa, zgodnie z chronologią ich panowania. O ile jednak władcy Judy będą przez niego oceniani zazwyczaj pozytywnie – wszak niektórzy próbowali nawet wprowadzać reformy mające umocnić w narodzie kult jednego Boga – o tyle władcy Izraela, choć po ludzku nieraz całkiem zmyślni, w zasadzie zawsze będą oceniani bardzo źle. Choćby z racji usytuowania świątyni w Judzie, w Jerozolimie, będą bowiem bardziej niż władcy z Południa skłonni do bałwochwalstwa. Historia Izraela (Samarii) skończy się w 721 roku, gdy padnie on pod ciosami Asyrii. Autor Ksiąg Królewskich skomentuje: „Stało się tak, bo Izraelici zgrzeszyli przeciwko Panu, Bogu swemu, który ich wyprowadził z Egiptu, spod ręki faraona, króla egipskiego. Czcili oni bogów obcych i naśladowali obyczaje ludów, które Pan wypędził przed Izraelitami, oraz królów izraelskich, których wybrali (2 Krl 17,7-8). Koniec państwa południowego nastąpi w 586 roku, gdy Babilończycy po okresie pobłażania dla knowań władców Judy zdobędą i zburzą Jerozolimę.

Księgi Królewskie to dość wciągająca lektura. Z dającą wiele do myślenia narracją. To w nich znajdujemy opowieści o prorokach Eliaszu i Elizeuszu. „Dopókiż będziecie chwiać się na obie strony? Jeżeli Jahwe jest Bogiem, to Jemu służcie, a jeżeli Baal, to służcie jemu!” (1 Krl 18,20) – prowokuje Izraelitów ten pierwszy i rozprawia się z prorokami Baala na górze Karmel. A potem, uciekając przed żądną zemsty Izebel, spotyka się na górze Horeb (Synaj) z Bogiem w łagodnym powiewie wiatru. To w tych księgach wierny Bogu, ale mazgajowaty król Ezechiasz doświadcza cudu, gdy Asyryjczycy, którzy już mają zdobyć Jerozolimę, porażeni przez anioła zwijają obóz i uciekają (2 Krl 19). No i w tych księgach znajdujemy opowieść o tym, jak politykowanie, które zastąpiło wierne trzymanie się Boga, kończy się ostateczną klęską Jerozolimy.

Tak, ciągle jesteśmy ludem Bożym

Księgi Kronik to dzieło powstałe później niż Księgi Królewskie. Zapewne na przełomie IV i III wieku przed Chrystusem. I podobnie jak one są w zasadzie jedną księgą podzieloną na dwa tomy. Ich opowieść zaczyna się natomiast… Właściwie od początku świata. Tyle że do czasów króla Dawida za jej opis służą zajmujące dziewięć pierwszych rozdziałów genealogie. Jest ich zresztą w tych księgach więcej. Czytelnika taka lektura może nużyć, autor jednak chciał wskazać korzenie Izraela, unaocznić, że nie wziął się znikąd.

Na czasach Dawida się więc zaczyna, za to kończy nie tyle na upadku Jerozolimy i niewoli babilońskiej, ile na wspomnieniu Cyrusa, króla perskiego, który po pokonaniu Babilończyków pozwolił wygnańcom wrócić do ojczyzny. A za dalszą część tej opowieści uchodzą księgi Ezdreasza i Nehemiasza, traktujące już o czasach powygnaniowych.

Kronikarz obficie korzystał z Ksiąg Samuela i Królewskich. Przedstawił jednak własną koncepcję dziejów. Mniej interesował go problem grzechu Izraela i Bożej kary, dlatego nie zajmuje go schizma i królowie „północy” (Samarii). Pisząc z perspektywy powygnaniowej, chciał odpowiedzieć na nurtujące wtedy Żydów pytanie, dlaczego Bóg nie przywrócił królestwa Izraela. I odpowiedział: owszem, instytucja monarchii się nie odrodziła, ale trwałe pozostały Boże obietnice i inne filary życia Izraela – wspólnota ludu Bożego, prawo, świątynia i sprawowany w niej kult. Przymierze i Boże obietnice pozostają ciągle aktualne; ciągle jesteśmy ludem Bożym. To właśnie przypomina autor księgi przeżywającej różne trudności społeczności Izraela swoich czasów.

Nauczycielka życia i wiary

Czy Bóg naprawdę – jak napisał pod koniec swojego dzieła autor 2 Księgi Kronik – pobudził ducha Cyrusa, króla perskiego, że ten postanowił pozwolić potomkom wygnańców wrócić do ojczyzny? Zarówno on, jak i my widzimy w tej decyzji palec Boży. Patrząc z perspektywy czasu i wiedząc, jak dalej potoczyły się losy narodu wybranego, trudno tego nie zauważyć. A gdyby podobnie spojrzeć na to wszystko, co dzieje się współcześnie? Księgi Królewskie i Księgi Kronik uczą dostrzegać Bożą optykę. Na pewno nie powinniśmy w sukcesach narodów, zwłaszcza ekonomicznych, widzieć łatwo Bożej nagrody, a w spotykających je nieszczęściach – Jego kary. Jeśli jednak pamięta się, że nad losami świata czuwa pragnący doprowadzić wszystkich do zbawienia Bóg, problemy, z jakimi boryka się dziś świat, nabierają sensu. •

Biblia Audio w Gościu Niedzielnym

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.