Walka PiS-u z telewizją

Fakty i opinie - oprac. Przemysław Kucharczak

|

GN 30/2008

publikacja 31.07.2008 18:41

Polityka i media. Prawo i Sprawiedliwość zawrzało świętym oburzeniem za to, że jej poseł Marek Suski nie został wpuszczony do studia TVN. I ogłosiło bojkot tej stacji telewizyjnej.

Walka PiS-u z telewizją Jarosław Kaczyński w programie "Teraz my" - zapewne długo nie będziemy oglądać takiej sytuacji fot. SE/EAST NEWS/MACIEJ NABRDALIK

Dziennikarze bronią się, że dali znać Suskiemu o zmianie koncepcji programu przez SMS-a, przez nagranie się na komórkę i przez biuro prasowe. Poseł i tak przyszedł jednak do studia, tajemniczo uśmiechnięty. To ten sam poseł, który wsławił się darciem na strzępy w Sejmie listu biskupa Górnego. Biskup apelował w nim do posłów o głosowanie za zwiększeniem ochrony życia nienarodzonych. Dla PiS-u sprawa Suskiego to jednak tylko kropla, która przepełniła czarę goryczy. TVN według tej partii dyskryminuje jej polityków. W dyskusjach na żywo zawsze zadaje im trudniejsze pytania niż konkurencji, i wyraźnie popiera Platformę. Podobno też należący do TVN portal internetowy „Onet” zamieszcza zdjęcia polityków PiS z otwartymi ustami lub z zaciętym wyrazem twarzy.

Na pierwszy rzut oka można by przyznać politykom PiS rację. Bo większość dziennikarzy rzeczywiście nie cierpi Prawa i Sprawiedliwości. I tę ich niechęć we większości mediów widać. Ale jest też druga strona medalu. Mianowicie taka, że niektórzy polscy politycy przypominają obrażalskie dzieci z piaskownicy. I że lubią się obrażać szczególnie wtedy, gdy dziennikarz po prostu dobrze wykonuje swoją pracę i mocno polityka dociska. Wielu dziennikarzy tego doświadczyło, także my w „Gościu”. Takie bojkoty to zresztą nie tylko domena PiS-u.

Donald Tusk nie ogłosił co prawda żadnego bojkotu publicznie, ale też od prawie roku zwleka z udzieleniem wywiadu dla dziennika „Rzeczpospolita”. I podobnie jak w przypadku bojkotu prowadzonego przez PiS, karze w ten sposób głównie siebie. Bo jeśli polityk nie jest kompletnym matołem, to w wywiadzie, zwłaszcza prasowym, wypada korzystnie. Ma wreszcie okazję do przedstawienia swoich idei. A jeśli powie coś w niezgrabny sposób, może to sobie jeszcze naprawić w autoryzacji. Dlaczego polityk z takiej szansy rezygnuje? Czyżby chciał ukarać gazetę za to, że ta w innych tekstach nie oddaje mu czci? Może sądzi, że udzielenie wywiadu to akt jego wielkiej łaski dla gazety? I że na wieść, że gazeta wydrukowała z nim wywiad, czytelnicy rzucą się do kiosków i wykupią cały nakład?

Akcja bojkotu TVN także PiS-owi nie wyjdzie na zdrowie. Protestując przeciw nierównowadze w dostępie do TVN, politycy PiS osiągną to, że... przestaną być w tym medium obecni w ogóle. Jak inteligentni ludzie mogli coś takiego wymyślić? Na koniec, pod rozwagę politykom szeroko rozumianej prawicy, opowiemy, jak zachowują się wobec dziennikarzy politycy lewicowi. Oni prawie nigdy nie zgrywają nadąsanych ważniaków. Kiedy dzwoni do nich dziennikarz, prawie zawsze są mili, otwarci i sympatyczni. Nawet jeśli sami nie mogą udzielić komentarza, to podadzą telefon do kolegi, który na pewno się wypowie. Z postkomunistami dziennikarzom często o wiele przyjemniej się rozmawia. Oczywiście nie dlatego, że postkomuniści mają lepsze charaktery. Dlatego, że – niestety, moim zdaniem – lepiej zrozumieli, po co są na świecie media.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.