Dzieci: katastrofa 2030

Fakty i opinie - komentarz: Przemysław Kucharczak

|

GN 28/2008

publikacja 21.07.2008 16:38

Demografia. Za 20 lat Polskę czeka katastrofa demograficzna – alarmują w specjalnym raporcie doradcy premiera Donalda Tuska.

Dzieci: katastrofa 2030 Najbliżej uzyskania wskaźnika urodzeń gwarantującego zastępowalność pokoleń jest Islandia (niewiele powyżej 2). Polska (ze wskaźnikiem 1,23) znajduje się w grupie państw takich jak Niemcy, Słowacja, Węgry, Włochy, Hiszpania czy Grecja fot. HP

Wskaźnik dzietności w naszym kraju wynosi dziś zaledwie 1,23. Przy najbardziej optymistycznych prognozach, w 2030 roku ma sięgnąć 1,6, co i tak nie gwarantuje zastępowalności pokoleń. W kraju będzie wówczas aż 2 mln osób powyżej 80. roku życia. By zapobiec załamaniu się systemu emerytalnego, już teraz trzeba wprowadzić długofalową politykę prorodzinną, zachęcającą młode pary do posiadania więcej niż jednego dziecka – proponują doradcy premiera.

Dogonić Islandię
W raporcie „Wyzwania demograficzne” zespół doradców strategicznych premiera podał, że współczynnik dzietności w naszym kraju zmniejszał się od roku 2000 do 2006. Na wsi w ciągu sześciu lat spadł z 1,6 do 1,4. W miastach po gwałtownym spadku w latach 2002–2003 wskaźnik nieco wzrósł, ale nadal wynosi jedynie 1,1. Najwięcej dzieci rodzi się na Pomorzu, Mazurach, nieźle jest też na Podlasiu, Mazowszu, w Lubelskiem i na Podhalu. Najmniej dzieci rodzi się na Śląsku. Coraz starsze są też kobiety, które rodzą pierwsze dziecko. Statystycznie mają dziś 28 lat. Maleje też liczba małżeństw, które decydują się na 3. i 4. dziecko.

Wprowadzić natychmiast
Raport zwraca uwagę na wzrost urodzeń dzieci, których rodzice nie są małżeństwem. „Może to oznaczać początek zjawiska dezinstytucjonalizacji rodziny” – ostrzegają autorzy dokumentu. Według przytoczonych przez nich danych, liczba dzieci ze związków pozamałżeńskich w Polsce jest jeszcze, mimo szybkiego wzrostu, stosunkowo mała (ok. 19 proc., w miastach ok. 21 proc.). Najwięcej pozamałżeńskich urodzeń jest w Estonii (ponad 56 proc.). Autorzy raportu proponują stopniowe wydłużanie urlopu macierzyńskiego do 26 tygodni przy pierwszym dziecku i do 39 tygodni przy kolejnych dzieciach. Sugerują też zwiększenie podstawy wymiaru składki za osoby na urlopie wychowawczym, docelowo do 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Wyraźnie zwiększyłoby to wysokość przyszłych emerytur dla osób, które decydują się na urlop wychowawczy. Z tego urlopu korzysta dziś w Polsce niespełna połowa uprawnionych do tego kobiet i 2,5 proc. mężczyzn.

Wśród propozycji doradców premiera jest też zwiększenie limitu rocznego zwolnienia chorobowego do 270 dni dla kobiet w ciąży. A także uzależnienie wypłaty „becikowego” od regularnych wizyt u ginekologa w trakcie ciąży. Doradcy podkreślają w raporcie, że na politykę rodzinną przeznacza się w Polsce ok. 1,4 proc. PKB, podczas gdy np. we Francji aż 4 proc. W Polsce znaczną częścią tej kwoty (ok. 0,6 proc. PKB) stanowi obowiązująca od 2007 r. ulga prorodzinna. Zdaniem Joanny Krupskiej, przewodniczącej Związku Dużych Rodzin „Trzy Plus”, Polska powinna wprowadzić takie działania już 10 lat temu. Jednak niezależnie od tego, że jest już późno, należy je podjąć. – W tej polityce nie ma skutków natychmiastowych. Ale mądrze prowadzona polityka może zahamować katastrofalnie niskie wskaźniki demograficzne – uważa.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.