Przyszedł, zobaczył, zniszczył

leś

|

GN 15/2008

publikacja 20.04.2008 22:04

Zimbabwe. Kiedy Robert Mugabe (na zdjęciu) obejmował urząd premiera, a potem prezydenta, Zimbabwe było jednym z najbogatszych państw Afryki, w którym funkcjonowała sprawna demokracja. Przejął władzę i zrujnował wszystko: i gospodarkę, i demokrację.

Przyszedł, zobaczył, zniszczył fot. EAST NEWS/AFPPAUL CADENHEAD

Pod koniec marca Robert Mugabe i jego partia ZANU-PF przegrali wybory prezydenckie oraz parlamentarne i wydawało się, że stracą władzę. Mugabe nie uznał jednak wyników wyborów. Zwycięska opozycja jest bezradna, bo prezydent panuje nad wojskiem i policją.

Rządy Mugabe zaprzeczają schematom, które obowiązują w naszym potocznym myśleniu o Afryce. Zwykle uważa się, że przejęcie władzy przez czarnych było zwycięstwem „dziejowej sprawiedliwości” i oznaczało demokratyzację rządów oraz widoki na poprawę sytuacji gospodarczej. Tymczasem w Zimbabwe wszystko było na odwrót.

Kiedy Mugabe osiągnął pełnię władzy, zaczął sprzyjać rabowaniu ziemi będącej własnością białych far-merów przez dawnych partyzantów, towarzyszy broni prezydenta z czasów walki z kolonizatorami. Partyzanci siłą przejmowali cudzą własność, zmuszając do emigracji legalnych właścicieli.

Ponieważ nie potrafili zarządzać przejętymi farmami, gospodarka kraju w ciągu kilku lat pogrążyła się w zupełnym chaosie i nędzy. Obecnie inflacja w Zimbabwe wynosi ponad 100 tysięcy procent, co jest najwyższą odnotowaną dotąd inflacją na świecie. Stopa bezrobocia wynosi około 80 procent.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.