Ci z Karoliny

Barbara Gruszka-Zych, zdjęcia Henryk Przondziono

|

GN 37/2009

publikacja 14.09.2009 11:07

– Ludzie mówią: jaki proboszcz, taka parafia – powtarza Halina Palowska z tyskiej Karoliny Kózkówny. – Nasz proboszcz dba o parafian, a my o niego, ot, i wszystko.

Ci z Karoliny Roman Kalarus stworzył autorskie, oryginalne polichromie zdobiące świątynię fot. Henryk Przondziono

Ta parafia jest wyjątkowa – mówi 16-letnia Dominika Guga, która przyszła do tutejszych Dzieci Maryi przed 10 laty i została. – Kiedy słyszą, że jesteśmy z Karoliny, to nam zazdroszczą. – Ta parafia jest normalna, każda powinna taka być – uważa gospodyni Dorota Kościelniak. Można o tej parafii opowiedzieć samymi wielkimi liczbami. Na Msze w dzień powszedni przychodzi kilkadziesiąt osób. Działa 30 grup formacyjnych, a także dzienny ośrodek „Christoforos”, nastawiony na opiekę nad dziećmi i starszymi. W niedzielę na siedmiu Mszach z 12-tysięcznej wspólnoty wiernych jest ich ponad 5 tysięcy Służba liturgiczna ołtarza skupia niezłą gwardię 100 osób. W świątyni pracuje 5 kościelnych, czterech organistów, a sprząta ją licząca 50 osób dobrowolna „grupa sprzątających”. Proboszcz ks. Józef Szklorz podkreśla, że ważna jest formacja każdego z nich.

Dlatego zachęca dbających o porządek w świątyni do udziału w Seminarium Odnowy Wiary, organizowanym przez parafialne – ale i coraz bardziej ogólnopolskie – Centrum Duchowości, animowane przez Aleksandra Bańkę. – Kiedy pani Kałużna sprząta kościół po takim przygotowaniu, robi to inaczej – twierdzi. Powtarza, że nie lubi wierzących, którzy przepadają za nic-nierobieniem. Wiarę trzeba okazywać na sposób biblijnej Marty i Marii. Dbać o ciało i o ducha. Codziennie w ośrodku „Christoforos” wydaje się 90 obiadów dla dzieci i emerytów z niskimi dochodami. Chętni korzystają z siłowni, boisk, groty solnej, profesjonalnych sal wyposażonych w kino domowe. Ale obok tego stale się modlą. Teresa Mańka, z otaczającej parafię modlitwą 250-osobowej Wspólnoty Miłosierdzia, cytuje s. Faustynę: „Nawet wiara najsilniejsza nic nie znaczy bez uczynków” – W naszej parafii dba się o dobre uczynki wobec duszy i ciała – mówi. Sama pomaga w kuchni w ośrodku „Christoforos”, odwiedza seniorów. A jej mąż Andrzej przy budowie świątyni potrafił społecznie przepracować po 16 godzin dziennie przy fugowaniu cegieł. Dziś jest jednym z kościelnych.

Parafia w szczegółach
Halina Palowska opowiada o oddziaływaniu proboszcza na parafian w Wiśle – Jaworniku, w domu wczasowym „Karolina”, gdzie sięga parafia pod wezwaniem błogosławionej Karoliny Kózkówny w Tychach. Jedziemy tam prawie godzinę, a już czuć inne, pachnące powietrze. Ośrodek kupił i wyremontował proboszcz, ks. Szklorz, a teraz na wakacjach odpoczywają tu dzieci i młodzież z jego parafii. Ale nie tylko. Ostatni, ósmy turnus organizowany jest dla 26 seniorów z tzw. grupy poniedziałkowej, w wieku do 91 lat. Tyle ma pani Anna Szedorska, która czyta „Gościa” regularnie od 1977 r. – W naszym wieku i z naszymi finansami nigdzie byśmy nie wyjeżdżali – mówi. Jemy domowy obiad z deserem. – Trzeba ludzi przyciągnąć czymś dobrej jakości, choćby obiadem, nie z cateringu, ale swojsko gotowanym – w ciągu dnia spędzonego z parafianami Karoliny, bo tak się o nich mówi, poznajemy filozofię ich proboszcza. Poświęca nam czas, bo lubi dzielić się doświadczeniem, a i sam chciałby uzyskać inspirację od innych. Numer jego komórki dostępny jest dla każdego. Wszystko jako gospodarz (często powtarza, że jest chłopakiem ze wsi) ma starannie dopracowane i wszystkiego lubi sam doglądać. Tu, w ośrodku wczasowym, jest też dyrektorem, ale wybrał odpowiedzialnych za poszczególne odcinki działania. Wypoczynkiem zarządzają: Renata Krzyworzeka – kobieta-orkiestra, m.in. organistka i księgowa, oraz Mirosława Ropiejko – animatorka kultury. Żeby było co wspominać, panie podawały posiłki co dzień w strojach z różnych stron świata: Brazylii, Hawajów, Włoch. Plan turnusu opracowywały kilka miesięcy. Bo w tej parafii dba się o szczegóły. – Nic nie może być na odczepnego – opowiada Marek Kozłowski, lektor, kantor, kandydat na organistę, student I roku historii, codziennie na Mszy. – Każdy człowiek zostanie tu zauważony, każda Msza ma staranną oprawę liturgiczną, nawet ta o ósmej wieczorem w niedzielę – wylicza.

Wieczne budowanie
Ta 12-tysięczna parafia, jak mówią niektórzy, ewangelizuje już samym wyglądem. Za kopulastym kościołem i dzwonnicą, a przy niej Ogrodem Różańcowym, z jedynymi chyba na świecie wyrzeźbionymi przez artystę Antoniego Toborowcza tajemnicami światła, kompleks zabudowań: dom parafialny, ośrodek „Christoforos”, wielofunkcyjne boiska, plac zabaw, biblioteka, w której pierwsze regały robili kiedyś z rusztowań łóżek. A wszystko otulone ogrodami z altankami, gołębiami i kaczkami w oczku wodnym. Kawałek innej, harmonizującej z człowiekiem rzeczywistości, bo wkoło rozciągają się brzydkie bloki. To 100-tysięczne miasto, 75 lat temu wybudowane jako sypialnia dla pracujących.

Monika Ognik, studentka pedagogiki, która w zeszłym roku była wolontariuszką na 5, a w tym roku na 4 turnusach w „ich” ośrodku w Wiśle, mówi, że rano w domu słyszy delikatne pieśni z kościelnej pozytywki. Za to w niedzielę nie da się nie usłyszeć dzwonów kościelnych. Bo ta świątynia i jej otoczenie to znak dla mieszkańców. Nie można wobec niego zostać obojętnym. Proboszcz i dziekan Józef Szklorz rozpoczął budowę w 1992. Razem z wiernymi, którzy obniżyli koszty budowy o jedną trzecią, wznosili ją 7 lat. Czasem na placu budowy pracowało po 100 osób. – Nieraz ktoś ze starszych mówi: „budowałem tę zakrystię” – opowiada Marek Kozłowski. – Dziś w tej budowli tworzą wspólnotę. I podkreśla, że atutem parafii są wierni. Przyciąga ich proboszcz, a oni przyciągają siebie wzajemnie. Przychodzą młodzież i starsi, którzy zwykle tworzą trzon innych parafii. – Zresztą nasze starsze panie są z klasą – chwali je. – Uśmiechnięte, wolą upiec ciasto na spotkanie seniorów, niż się nudzić. Młodzi biorą z nich przykład.

Im więcej, tym lepiej
Proboszcz nie przegapił momentu po ukończeniu świątyni. Wszystkich zaangażowanych w jej wznoszenie skupił w parafialnych kółkach. Zaczął myśleć całościowo, że kiedy w coś angażuje się jeden z członków rodziny, to mogą i kolejni. Kiedy przychodziła młodzież, wciągał rodziców, a nawet dziadków. Dominika Guga została animatorką oazową i należy do scholi. Jej dwie siostry przeszły formację oazową, brat wstąpił do seminarium, a tata Zbigniew pomagał przy budowie kościoła. Dionizy Jeliński, na II roku historii, od 13 lat w diakonii oazowej, dziś grający na gitarze w parafialnym zespole, opowiada, że jego siostry należą do oazy, a rodzice do Domowego Kościoła. Dalsza strategia proboszcza Szklorza obejmuje kształcenie tych, którzy wykazali się zaangażowaniem i umiejętnościami w pracy. Ania Dulok i Iza Burner, animatorki Dzieci Maryi, w niedzielę sprzedają w parafialnym kiosku, gdzie największym zainteresowaniem cieszą się figurki aniołów. – Więcej rozdajemy, niż sprzedajemy, bo ks. proboszcz stale przychodzi, żeby coś komuś dać w nagrodę albo w prezencie – śmieją się. Proboszcz zamierza dokształcić je pedagogicznie, żeby mogły pracować przy parafii. Agnieszka Matyaszczyk, moderatorka we wspólnocie oazowej, za namową ks. Szklorza poszła na teologię. Podobnie Danuta Kruszelnicka, pracująca jako jedna z dwóch pań w kancelarii, przyznaje, że to proboszcz zainspirował ją już w dojrzałym wieku do studiów na socjologii. Poza pracą zawodową i obowiązkami rodzinnymi działa w Kręgu Biblijnym, róży różańcowej, Wspólnocie Miłosierdzia, zespole charytatywnym. – Im więcej obowiązków, tym łatwiej zagospodarować czas i na wszystko go starcza – mówi i uważa, że to też dewiza innych, pracujących przy parafii. – Tutaj praca to też misja – mówi Ewa Dębska, pedagog z ośrodka „Christoforos”. – Codziennie zajmujemy się prawie 50 dziećmi od 7 do 15 lat z rodzin dysfunkcyjnych i nisko sytuowanych – opowiada szefowa Magdalena Wołoszyn. – I emerytami, którzy tu spędzają połowę dnia – uzupełnia ich opiekunka Adriana Moroń. – Efekty przychodzą niekiedy po długim czasie – mówi Katarzyna Murzyn. – Po kilku miesiącach wśród nas bardzo zamknięty Krzyś, do którego nie można było się zbliżać na odległość metra, zaczął normalnie jeść i rozmawiać.

Po trzecie pieniądze
Kiedy zagaduję proboszcza, skąd bierze na wszystko pieniądze, nie prosi, jak to ma w zwyczaju, gdy mu nie odpowiada temat, o „inny zestaw pytań”. – Najpierw liczy się atmosfera i organizacja, pieniądze są na trzecim miejscu – uśmiecha się. – Mój ojciec zarabiał 1000 zł, a zawsze dawał na Kościół. Tu też parafianie utrzymują w jednej czwartej wszystkie inicjatywy. Wiele robią jako wolontariusze. W dofinansowanie turnusów wyjazdowych w Wiśle, posiłki i zajęcia w ośrodku „Christoforos” włącza się miasto. Przystosowało też teren wokół świątyni. – To nam się opłaca – mówi prezydent Andrzej Dziuba, który odwiedza ośrodek i wypoczywających w Wiśle. – Kiedy zaprzyjaźnieni Szwedzi zobaczyli nasze wydatki na działalność charytatywną, powiedzieli, że za to nie daliby rady nic zrobić, a tu tyle się dzieje. Ania, Iza i Monika prowadzą mnie do świątyni ozdobionej zdecydowanymi w barwach freskami Romana Kalarusa. Nad wejściem ilustrowany przez niego cytat: „Będziesz miłował Pana Boga swego”, a przy wyjściu „Jak bliźniego swego”. – Zwraca uwagę na to, co najważniejsze – pokazuje Ania Dulok. Dominika Guga przyznaje, że postać patronki świątyni, bł. Karoliny, to dla niej wyzwanie: – Czystość do ślubu jest dla mnie ważna.

Kolory wewnątrz kościoła i w Ogrodzie Różańcowym przyciągają oczy jak spacerujący tu parafianie. Idące do Ogrodu Różańcowego emerytki zwierzają się, że tu zawsze ktoś na nie czeka. – Człowiek się czasem popłacze z radości – Jadwiga Tomaś i Krystyna Józefowicz bywają tu codziennie. A dzisiejszy diakon Piotr Stoll, który po robotyce na krakowskiej AGH wstąpił do śląskiego seminarium, spędza tu wakacje. – To jedyny kościół w diecezji pod wezwaniem błogosławionej – podkreśla proboszcz. – Karolina to zwykła dziewczyna, ma więcej czasu, więc się nami opiekuje – dodaje. Kiedy czasem ma dość, mówi patronce: „To jest Twoja parafia, nie moja”. – I wiecie, to pomaga – śmieje się.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.