Najgorsza minuta w życiu

Jacek Dziedzina

|

GN 35/2008

publikacja 01.09.2008 10:54

Tutaj o wszystkim mówi się w czasie przeszłym. Był dom, był park... byli sąsiedzi. Trąba powietrzna w ciągu minuty zniszczyła dorobek życia.

Najgorsza minuta w życiu Balcarzowice jak po wojnie. Mieszkańcy stracili wszystko fot. Krzysztof Kusz

W mediach coraz ciszej o tragicznych skutkach trąby powietrznej, ale dramat dotkniętych żywiołem mieszkańców trwa. Na szczęście przy takich wypadkach objawia się bezinteresowna życzliwość obcych często ludzi. Niestety, są też tacy, którzy korzystają z okazji, by złupić tych, którzy i tak stracili niemal wszystko.

Musimy być razem
Zjazd z autostrady A4 w kierunku Strzelec Opolskich. Krajobraz jak po wojnie. Po prawej stronie skoszone przez żywioł drzewa przypominają upiory. Trąba sama decydowała, co oszczędzić, a co zniszczyć. Tuż obok upiorów stoją spokojnie nietknięte drzewa, nieco dalej pole, z nienaruszonymi snopami siana. W Błotnicy Strzeleckiej skutki nieprzewidywalnej trąby widać najbardziej. Urszula Koziołek przyjechała z Niemiec, żeby pomóc matce. Ingeborga Siendzielorz była w domu w czasie feralnego piątku. Straciła niemal cały dach i jedno okno. Oprócz córki pomagają też bezinteresownie obcy ludzie, wokół domu kręci się pracowicie młoda dziewczyna ze Strzelec. – Wszyscy tu bardzo pomagają, straż pożarna spisała się na medal, ksiądz z Centawy przyjeżdżał nawet trzy razy dziennie i pytał, czego jeszcze potrzebujemy – opowiada Urszula. Zabiera matkę do Niemiec, ale dom będzie odremontowany. Był ubezpieczony, a i tak rząd obiecał pomoc dla wszystkich poszkodowanych. – Jakieś wypłaty już były z opieki społecznej, jedni dostali więcej, inni mniej, ale zawsze to coś. Ja jeszcze do tej pory nie mogę dojść do siebie – Ingeborga nie potrafi już kryć się z płaczem. – Ale nie ma się co załamywać, trzeba żyć nadzieją, prawda? – dodaje natychmiast. W tej chwili na podwórze wchodzi obca kobieta. Przyjechała z kanapkami. – Weźcie to, a potem jeszcze coś dowieziemy – zapewnia. Dom tuż obok ucierpiał jeszcze bardziej. Kilku mężczyzn stara się uprzątnąć ruiny. – Teraz to już fajnie wygląda – Piotr Ptasznik uśmiecha się mimo wyraźnego zmęczenia na twarzy. To nie jego dom. Właścicielka mieszka w Niemczech i chyba nawet jeszcze nie wie, co spotkało jej posiadłość w kraju. Dom pójdzie do rozbiórki. – To nie mój dom, ale trzeba pomóc, przecież mnie też się to może zdarzyć – mówi Piotr, który przyjechał z Centawy. Na resztkach tego, co kiedyś było dachem, Artur Zdyń uwija się, żeby przygotować dom do rozbiórki. – Smacznego! – krzyczy przyjaźnie do ekipy sąsiadki, która przerwała na chwilę pracę i zasiadła do małego stołu na podwórzu. Dom Artura idzie do rozbiórki jeszcze tego samego dnia, ale póki co pomaga przygotować dom nieobecnej właścicielki. Tutaj każdy czegoś potrzebuje, więc bez wzajemnej solidarności się nie obejdzie.

Nie będzie dożynek
W szkole znajduje się sztab kryzysowy. Tutaj zgłaszają się firmy chętne do pomocy, rozdzielane są już otrzymane dary, podejmowane są decyzje o skierowaniu straży, nadzoru budowlanego. Wojciech Vrabetz jest sołtysem Błotnicy Strzeleckiej. Właśnie dzwoniła jakaś firma z kolejną propozycją. Ale znajduje dla nas czas na rozmowę i wspólne oględziny strat. – Mojej chaty trąba nie tknęła, ale chyba zaraz przestanę widzieć – mówi zmęczonym głosem. Rzeczywiście, jego oczy świadczą o tym, że nie spał prawie w ogóle w pierwszych dniach kryzysu. Ciągle jest co robić. – Na brak pomocy rzeczywiście nie możemy narzekać. Ogromną robotę wykonali strażacy, codziennie było ich tu 150. To byli ochotnicy z Opola, Wrocławia. Codziennie od piątku do poniedziałku, robili to społecznie – mówi sołtys. – Firmy zgłaszają się same. Niedawno dostaliśmy od jednej z nich materace, pościel, same potrzebne rzeczy. A ksiądz właśnie nas powiadomił, że jedzie TIR załadowany papą. To Caritas załatwiła – dodaje Vrabetz. Caritas dowoziła także kawę i ciastka. Gmina organizuje ciepłe posiłki dla wszystkich, którzy nie mogą gotować u siebie.

Pieniądze, obiecane przez państwo, będą rozdzielane przez opiekę społeczną. – Opieka dokładnie zna sytuację każdej rodziny i ona wie najlepiej, ile komu potrzeba – mówi sołtys. Problem w tym, że wiele rodzin nie posiada kont bankowych, co trochę opóźni, ale nie zablokuje wypłaty pomocy. W sumie ucierpiało, w różnym stopniu, 50 posesji, które, jak tłumaczy Vrabetz, płacą podatek. Sołtys zabiera nas do parku. To jest właściwie wspomnienie parku. Wyrwane z korzeniami 200-letnie i starsze drzewa zostawiły 2-metrowe doły. Inne, stojące, złamane na pół, podobnie jak przy autostradzie, wyglądają upiornie. Pod drzewami wiją się dziesiątki metrów przewodów elektrycznych. Tutaj było centrum kulturalne wioski. Obok stoi nietknięty na szczęście budynek Uniwersytetu Ludowego, dawniej pałacyk rodu Podadowskych, właścicieli większości ziem w Błotnicy. W parku odbywały się dożynki, plenery malarskie i rzeźbiarskie. – W tym roku dożynki oczywiście odwołane – mówi Vrabetz, siedząc zrezygnowany na powalonym pniu. Patrzy z niepokojem na zachmurzone znowu niebo.

Tu był mój dom
Na przystanku siedzi dwóch mężczyzn. Józef Sroka jest organistą w parafii w Centawie. Prowadzi nas do swojego domu, w którym żona przyjmuje właśnie przedstawicieli firmy ubezpieczeniowej. Oceniają szkody. Oboje byli w domu w czasie trąby. Organista twierdzi, że mało brakowało, a wypadające okno zabiłoby jego i żonę. Na piętrze nie ma światła we wszystkich pomieszczeniach. W pokoju przy kuchni stoją zniszczone organy. – Miałem je przez wiele lat, ale teraz już na nich nie zagram – mówi Józef. – Obraz nędzy i rozpaczy – dodaje. Jego sąsiad też nie miał wesoło. W niedzielę po tragicznym piątku, poszedł doić swoje krowy. Cieszył się, że jeszcze tyle mu zostało. Nie wiedział jednak, że jeden z kabli znalazł się w zamoczonym miejscu, tuż przy zwierzętach. – Włączył światło i 12 krów rozerwało na strzępy – Józef kręci z żalem głową. U rodziny Zdyniów trwają przygotowania do rozbiórki domu. Ewelina płacze, ale dalej kręci filmiki na swojej komórce. Nie było jej w piątek na miejscu, ale z daleka zobaczyła trąbę i zdążyła sfilmować na aparacie telefonicznym. Właśnie przyjechał kontener gospodarczy, który stanie na ich podwórzu. Codziennie takie kontenery przywozi wojsko z 10. Opolskiej Brygady Logistycznej, a w rozładunku pomagają strażacy. Oprócz kontenerów gospodarczych, rozwożone są też pomieszczenia mieszkalne. – Ale u nas nie będzie takiego – żali się Teresa Zdyń. Jest problem z podłączeniem kontenera do kanalizacji. – Nie wiem, gdzie pójdziemy – dodaje.

Tragedia jest czasem dla ludzkiej solidarności, ale też, niestety, okazją dla złodziei. W niektórych domach, które czekają na wyburzenie, zostaje przynajmniej jedna osoba, żeby pilnować sprzętu przed „biznesmenami”. Joachim Misz pracuje przy remoncie domu swojej szwagierki, przy wyjeździe z Błotnicy, tuż pod Balcarzowicami. – Niektórzy przychodzili pod pretekstem pomocy, a w tym czasie chowali do kieszeni to i owo – opowiada. – Nie ma umiaru dla takich, nawet cudza tragedia ich nie powstrzyma – kręci głową z niedowierzaniem. W Balcarzowicach krajobraz jeszcze bardziej ponury. Tutaj są pagórki, z których można wyraźniej dostrzec rozmiary strat. – Trochę gruzu jest, nie? – kobieta na rowerze w krótkim zdaniu wyraża swoją bezsilność. Nieco wyżej ustawiła się długa kolejka do samochodu z Domu Pielgrzyma z Góry św. Anny, z którego wydawany jest obiad. Pani Maria z braćmi i krewnymi siedzą przy małym stoliku. Tuż obok ruin domu. – Ja się tu urodziłam i wychowałam – mówi zrezygnowana. Matka od lat już mieszka z nią i jej mężem, daleko stąd. – Przyjechaliśmy rozebrać dom, ale mama o tym nie wie i się nie dowie. Obok mieszkała nasza ciotka. Była tu, kiedy przyszła trąba. Kiedy usłyszała, że jej dom też musi być rozebrany, dostała zawału serca. I zmarła – Maria nie potrafi skończyć posiłku. Ze wzgórza zjeżdża kolejna ciężarówka z ładunkiem gruzów. Chmury jednak się rozproszyły, wychodzi słońce.

Możesz pomóc ofiarom żywiołu

Caritas Polska

Skwer Kard. Wyszyńskiego 9
01-015 Warszawa
Bank PKO BP SA nr konta: 70 1020 1013 0000 0102 0002 6526
Bank Millenium SA nr konta: 77 1160 2202 0000 0000 3436 4384 z dopiskiem: TRĄBA.
Można też wysłać SMS o treści „POMAGAM” pod numer 72902, koszt 2,44 zł z VAT.

Caritas Archidiecezji Częstochowskiej
ul. Staszica 4
42-200 Częstochowa,
PKO BP SA Oddział w Częstochowie nr konta: 09 1020 1664 0000 3802 0145 0634 z dopiskiem: pomoc dla poszkodowanych przez trąbę powietrzną.

Caritas Diecezji Opolskiej
ul. Szpitalna 5A
45-010 Opole,
Grupa PEKAO SA O/Opole nr konta: 66 1240 1633 1111 0000 2651 3092 z dopiskiem: „Trąba powietrzna”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.