10 tysięcy za żołnierza

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 08/2008

publikacja 21.02.2008 01:31

Brytyjski fotograf Tim Hetherington, zdobywca głównej nagrody w konkursie World Press Photo, za swoje zdjęcie dostanie 10 tysięcy euro. Widać, że dziś fotografia jest w cenie.

10 tysięcy za żołnierza Druga nagroda w kategorii „sport w akcji”: Trójskoczek Zhang Hongwei podczas finału VII Narodowych Igrzysk Niepełnosprawnych w Kunming (Chiny). Fotoreporter: Fei Maohua, Chiny, Xinhua News Agency fot. EN/FEI MAOHUA

Dobry materiał zdjęciowy dla wielu światowych pism jest cenniejszy od tekstu. Dlatego fotoedytorzy nawet czarno-białych magazynów stawiają na współpracę z oryginalnymi fotografami, patrzącymi na rzeczywistość własnym okiem. Od 51 lat takim wyszukiwaniem nieprzeciętnych fotoreporterów zajmuje się konkurs World Press Photo. Powstała w Amsterdamie fundacja postawiła sobie za zadanie promowanie wolnego, niezależnego fotodziennikarstwa. Zajmuje się też opieką nad nim, organizując warsztaty i szkolenia. W skład jury wchodzą ludzie tworzący światową prasę – fotografowie i fotoedytorzy znaczących tytułów. Często oglądając nagrodzone prace, można odgadnąć, kto z nich miał największy wpływ na werdykt. Startujących do rywalizacji jest wielu. W tym roku ponad 80 tysięcy zdjęć nadesłała rekordowa liczba około 5 tys. fotografów ze 125 krajów. Dla wszystkich zwycięstwo w jednej z dziesięciu kategorii konkursu jest wejściem do światowej ligi fotografów. – Czułem się, jakbym reprezentował kraj w jakiejś ważnej dyscyplinie – mówi Tomasz Gudzowaty, wspominając swoje pierwsze zwycięstwo w World Press Photo w 1999, dziś zdobywca sześciu nagród w tych fotograficznych zmaganiach.

Sukienka na kolczastym drucie
Wystawy prac laureatów World Press Photo stają się corocznym przeglądem światowej fotografii. Zwykle zdjęcia same układają się w opowieść i potrzebują tylko krótkiego komentarza. Można na nich zobaczyć nie tylko dokumentalny zapis tego, co się zdarzyło w różnych miejscach globu, ale też autorską interpretację przedstawianych faktów. – Coraz częściej fotoreporter kreuje subiektywnie rzeczywistość, zdjęcia ilustrują jego tezę – uważa szef „gościowego” działu fotograficznego Józef Wolny, członek śląskiego oddziału Związku Artystów Fotografików.

– Fotografowie odchodzą od klasycznego dokumentu, ich prace zbliżają się do szeroko rozumianych dzieł sztuki – mówi Łukasz Smudziński, asystent Tomasza Gudzowatego, kurator „Yours Gallery” w Warszawie, zajmującej się wyłącznie prezentacją fotografii. – Według niego, w tym roku wybrano fotografie poetyckie, niedające możliwości jednoznacznej interpretacji, poruszające wyobraźnię. Tak jak ta, przedstawiająca sukienkę afrykańskiej dziewczynki na drucie kolczastym na granicy egipsko-izraelskiej, sfotografowaną przez YonathanaWeitzmana z Izraela. Raczej trudno przypuszczać, że znalazła się na tym dziwnym sznurze na pranie, żeby wyschnąć. Wisi tam jak jakaś biała flaga poddających się regułom okrutnego świata. To wołanie o zniesienie granic, których gorliwa obrona przyczyniła się do śmierci tylu dziewczynek, po których zostały takie jak ta wzruszające, niepotrzebne sukienki.

Krwawe zdjęcia
Często słychać głosy, że ze względu na polityczną poprawność w World Press Photo nagradzane są zdjęcia przedstawiające świat odrażający, brudny, zły. Jakby w myśl znanego powiedzenia, że „zło jest bardziej fotogeniczne”, pokazuje się miejsca konfliktów zbrojnych, klęsk żywiołowych, tragedii, drastyczne sceny mordów, walk, pokawałkowane ciała, krew. – Z jednej strony to kontra wobec wersji rzeczywistości z kolorowych magazynów, gdzie wszystko wygląda zbyt różowo – mówi Wolny. – Z drugiej to tylko kawałek prawdy. Człowiek oprócz tego, że zabija, także kocha. Według Smudzińskiego, konkurs przeżywa ewolucję. – Najpierw był okres, kiedy chciano dać odbiorcy ostro po głowie, epatowano przemocą – opowiada. – Pod koniec lat 90. zaczęto od tego powoli odchodzić.

– Na World Press Photo pokazuje się „krwawe zdjęcia”, żeby ludzie zobaczyli, czym w detalach grozi konflikt zbrojny, o którym zaocznie słyszą w mediach – uważa Bogdan Kułakowski, który w 1980 zdobył wyróżnienie w kategorii „życie codzienne”. – To ostrzeżenie przed tym, żeby w przyszłości takie zdarzenia nie miały miejsca. Z drugiej strony te zdjęcia, pokazujące czasem drastyczne doświadczenia, powodują zrozumienie i zbliżenie ludzi z odmiennych stron świata. W tym roku nagrodzona główną nagrodą fotografia Hetheringtona też przedstawia scenę z miejsca działań wojennych – widać na niej amerykańskiego żołnierza odpoczywającego w bunkrze w Afganistanie. Ale wbrew tematowi urzeka jej poetyckość – lekkie zamglenie, metaforyczny mrok spowijający postać mężczyzny powodują zawieszenie sceny w czasie, a to, że żołnierz w charakterystyczny sposób podpiera głowę ręką, upodabnia jego postać do Chrystusa frasobliwego naszych czasów. – Fakt, że to zdjęcie nie jest doskonałe technicznie, podnosi jego walory, powoduje, że przekaz jest mocniejszy – mówi Wolny.

Koń i kondukt
Jakie cechy mają fotoreporterzy zdobywający laury? – Tworzenie dobrego zdjęcia to oprócz talentu ciężka praca – opowiada Smudziński, który obserwuje na co dzień Gudzowatego. – Trzeba poświęcić wiele miesięcy na przygotowanie, zgłębianie tematu, który chce się fotografować. Potem trzeba umieć dopasować się do otoczenia, „oswoić” ludzi czy zwierzęta, wśród których się pracuje. Rafał Milach z Gliwic, tegoroczny zdobywca pierwszej nagrody za reportaż w kategorii „sztuka i rozrywka”, jest podziwiany przez kolegów za to, że potrafi zjednać sobie ludzi do fotografowania. Kiedy portretował mieszkańców upadających śląskich dzielnic, umiał nakłonić do pozowania wytatuowanego od stóp do głów i buntowniczo nastawionego wobec świata mężczyznę z jednego z familoków. Podczas realizacji projektu o emerytowanych cyrkowcach niektórych też musiał wielokrotnie namawiać do sesji. Ważnymi cechami fotografów są też cierpliwość i zamiłowanie do podróżowania.

Gudzowaty od kilku lat fotografuje osobliwości sportu. Spędza na odludziu długie godziny, żeby uchwycić chwilę, kiedy na mongolskim stepie pojawią się sylwetki jeźdźców ścigających się tylko dla własnej satysfakcji, a nie dla oklasków tłumów. Dla wielu wybitnych fotografów ważne jest też to, że dane im było szczęście znalezienia się w odpowiednim miejscu i czasie. Kułakowski do dziś wspomina historię swojego nagrodzonego zdjęcia „Ich ostatnia droga”. Na trasie do Wisły zobaczył konia, który padł obok karawanu, i idący naprzeciw kondukt. – Wystarczyło wyjąć aparat – pamięta. Dla nas, odbiorców, zdjęcia to nieraz jedyny sposób obcowania z tymi, których bezpośrednio nie możemy oglądać. Dla wielu fotoreporterów to, jak mówi Gudzowaty, „sposób poszukiwania ponadczasowej prawdy”.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.