Polska ma kolor zielony

Barbara Gruszka-Zych

|

GN 07/2008

publikacja 13.02.2008 13:49

Na wojskowej części lotniska w Krakowie- -Balicach słychać nagrany na taśmę głos jastrzębia. Odstrasza ptaki, które są dużym zagrożeniem dla samolotów. Bo tutaj, w powietrzu, królują tylko one.

Polska ma kolor zielony Na lotnisku wojskowym w Balicach wyróżniają się niebieskie CASY – najnowocześniejsze maszyny fot. Marek Piekara

Dyplomowany pilot mjr Dariusz Janiszek, zastępca dowódcy 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego, uważa, że urodził się pod szczęśliwą gwiazdą. Jako jedyną poważną kolizję wspomina właśnie zderzenie z dwoma ptakami, kiedy leciał z prędkością 900 km na godzinę. Spowodowały ogromne szkody. Idziemy po płycie lotniska, nie przekraczając czerwonych pasów, które ograniczają ruch ludzi. Raz po raz startują i schodzą do lądowania samoloty wojskowe i pasażerskie. W szeregu stoją CASY, antki i bryzy. Trudno powiedzieć, gdzie jest puste miejsce po samolocie CASA C-295M nr 019, roztrzaskanym pod Mirosławcem. Koledzy piloci zabitych zawsze będą je widzieć. – Nie można się rozklejać – mówi dowódca 13. Eskadry Lotnictwa Transportowego dypl. pilot ppłk Leszek Leśniak. – Nikt nas nie zwolnił z obowiązku służby. Z dziesięciu samolotów CASA zostało im dziewięć. Na wolnej przestrzeni dmucha wiatr. Lotnicy przychodzą tu w „śpiochach”, czyli kombinezonach koloru khaki i skórzanych, osłaniających przed wiatrem kurtkach. Od razu wiadomo, kto jest kim, bo nazwiska i pseudonimy widać na granatowych naszywkach. Poznajemy „Leszka”, „Darka” i „Koguta”. – Czy czegoś się boicie? – pytam. – Chyba żony – śmieją się.

Pomagają Ochojskiej
13. Eskadra Lotnictwa Transportowego to jedyna jednostka sił powietrznych, która wykonuje zadania transportowe w rejonach niebezpiecznych. Ponad 130 lotników z Balic lata na tereny objęte wojną, ostatnio do Afganistanu i Iraku, gdzie nasi żołnierze pełnią służbę w ramach Polskich Kontyngentów Wojskowych. – Zajmujemy się przewozem środków bojowych, zabezpieczeniem szkolenia wojsk desantowych, ewakuacją rannych i chorych – wyjaśnia ppłk Leśniak. – W czasie podejścia do lądowania możemy być ostrzelani. Ale mamy systemy osłony, które oszukują rakiety. Do Iraku i Afganistanu latają w nocy, żeby dotrzeć o świcie, bo na ich lotniskach nie ma świateł podejścia. Stale współpracują z Polską Akcją Humanitarną Janiny Ochojskiej. Koce, namioty i materiały opatrunkowe transportowali po trzęsieniach ziemi do Osetii i Iranu. Do Pakistanu – także po trzęsieniu ziemi – ratowników z Państwowej Straży Pożarnej z psami. Sprzęt i środki medyczne po zamachu na szkołę w Biesłanie.

Trochę się kurzy
W czasie uszczelniania granic deportowali nielegalnych emigrantów. Do Kinszasy w Kongu przewozili naszą żandarmerię wojskową, która zabezpieczała tamtejsze wybory. Ale mieli też mniej wojskowe zadania. Na antonowach – An-26, zwanych mułami, w latach 90. zabezpieczali ekipę rajdu Paryż–Dakar. Lądowali na pustynnym piachu bez żadnego zabezpieczenia. – To tak samo jak gdzie indziej, tylko się trochę kurzy – śmieje się mjr Janiszek. – Pomaga to, że podwozie ma jedno koło umieszczone za drugim, a nie obok siebie. Do wnętrza samolotu CASA czy antka może wjechać samochód transportowy albo karetka pogotowia. Stale utrzymują jeden samolot w 24-godzinnej gotowości, żeby transportować narządy do przeszczepów. Na sygnał z klinik w Zabrzu albo Krakowie są gotowi w ciągu czterech godzin. Z Balic do Gdańska lecą półtorej godziny.

Kleili modele
Muszą być stale dyspozycyjni. Jednego dnia są w Hanoi, za kilka dni w Iraku. Ich rodziny przyzwyczaiły się, że znikają czasem na dwa tygodnie. Niektórzy widzą, że będą mieli następców.17-letni Sławek, jeden z trzech synów ppłk. Leśniaka, poszedł jak tata do technikum, żeby potem próbować zdawać do szkoły oficerskiej w Dęblinie. Mówi się, że ich ręka na wolancie – drążku sterowniczym – nie może drgnąć.

Czasem trzeba lądować na wąskim i krótkim pasie. W różnych warunkach atmosferycznych i na różnie położonych lotniskach albo w terenie. (W Bagram w Afganistanie lotnisko znajduje się na wysokości Kasprowego). To wszystko wymaga mistrzostwa, dlatego wielu uważa, że do tej eskadry trafiają najlepsi. Każdego z nich od dzieciństwa fascynowało latanie. Kleili modele samolotów, czytali książki o lotnikach. Potem była szkoła w Dęblinie. – Tu wielu odpada, trzeba mieć warunki fizyczne bez zarzutu – mówi ppłk Leśniak. Przechodzą wtedy tygodniowe badania lekarskie. Ich wytrzymałość bada się m.in. w wirówce.

Godziny w powietrzu
– Kiedyś mówiło się, że wojsko to same trepy, nieuki – uważa mjr Janiszek. – Dziś nasi piloci są po studiach cywilnych, znają angielski na poziomie trzecim. W przyspieszonym tempie przemierzają świat w przestworzach. Swój pobyt nad ziemią mierzą w godzinach. – Mamy największy nalot – wyjaśnia mjr Janiszek (2500 wylatanych godzin). – Każda jednostka otrzymuje na rok limit godzin nalotowych, które musi wykonać. W innych eskadrach lotniczych to 3000 godzin, my mamy 7600 za zeszły rok. – Po oderwaniu się od ziemi doświadczamy poczucia wolności – opowiada ppłk Leśniak (2100 wylatanych godzin).

– Można popatrzeć z góry na ten świat. Szkoda, że trwa to tak krótko, bo paliwo się kończy. Kpt. Piotr Jaszczuk – oficer prasowy 8. Bazy Lotniczej, zajmującej się zabezpieczeniem 13. Eskadry i innych jednostek – też marzył o lataniu, ale nie udało się. Dziś mówi, że odczuwa euforię, kiedy leci z kolegami jako pasażer. I napięcie przy lądowaniu. – Nie wpadamy w rutynę, nie uważamy się za superpilotów – podkreśla mjr Janiszek.

Noc na noszach
– CASA to komputer obudowany w skrzydła – mówi ppłk Leśniak. Kabina pilota nie przypomina tej w antonowie. Widać, że to elektronika, na pulpicie sterowniczym nowoczesne monitory. – To samolot z najwyższej półki, bardzo manewrowy, przyjemny dla pilota – charakteryzuje najnowsze maszyny mjr Janiszek. – Kosztuje około 25 mln euro. Zużywa dwa razy mniej paliwa niż An-26, ma dwukrotnie większy zasięg oraz możliwości ładunkowe. Pierwsze kupili w 2003, ostatnie w 2007 r. Kontrakt z hiszpańskim producentem przewiduje szkolenie załóg i obsługi. Dopiero w kraju piloci są doszkalani pod kątem lotów ekstremalnych. Kiedy przewożą transport do 4 ton, samolot może lecieć około 10 godzin. Gdy transportują większy ładunek, muszą robić międzylądowania. Maksymalnie zabierają około 9 ton. CASĘ obsługuje dwóch pilotów i technik pokładowy. Kiedy zabierają ładunek, niezbędny jest też technik załadunku. Na dłuższe trasy lecą dwie załogi. Po ośmiu godzinach pierwsza odpoczywa. Rozpinają nosze zamiast łóżek. – Wkładamy stopery do uszu, a ze zmęczenia zawsze się uśnie – mówi ppłk Leśniak.

Tatry jak korona
Podczas długich lotów nie mogą spędzać za sterami więcej niż 12 godzin. Dlatego zatrzymują się na dwa, trzy dni odpoczynku. To czas na zwiedzanie. – Łatwiej mi powiedzieć, gdzie nie byłem – opowiada mjr Janiszek. – Na CASACH nie poleciałem na Wyspy Zielonego Przylądka i do Ameryki. – Najdalej na północ byłem za kołem podbiegunowym – pokazuje na mapie ppłk Leśniak. – Byłem w Hanoi i Kongu. I na Wyspach Zielonego Przylądka. Ale one nie są zielone, bo to wyspy wulkaniczne. Z góry piloci widzą ziemię jak zlewające się plamy kolorów. Polska ma kolor zielony. Mjr. Janiszkowi podobają się Tatry, przypominające koronę. Himalaje omijają, bo są niebezpieczne. Maszyny wznoszą się na wysokość 6–7 tys. m, a szczyty tych gór sięgają 8 tys. Najważniejsze to wrócić.

Zwykle życzy się im tyle lądowań, ile startów. Sami tuż przy lotnisku ufundowali kapliczkę MB Loretańskiej – patronki lotników. – Po każdym locie idę tam podziękować za kolejny bezpieczny lot – mówi mjr Janiszek. Życzą im też „ładnych dziewczyn”. – W naszej eskadrze mamy pilota ppor. Paulinę Szkudlarz – przedstawiają szczupłą blondynkę. – W USA i Izraelu to normalne, że kobiety latają, u nas to budzi sensację – mówi i nie godzi się na zdjęcia. – Nie liczy się wygląd, ale charakter. – Jest stanowcza jak każdy pilot CASY – komentują koledzy. – Wiecie, co to jest? – ppłk Leśniak pokazuje nam teczkę pełną listów. – Kondolencje. Z tą tragedią będziemy musieli żyć – zwierza się mjr Janiszek. – Ciągle myślę, że w poniedziałek nasi koledzy przyjdą do pracy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.