Dom dla trojaczków

Szymon Babuchowski

|

GN 48/2007

publikacja 29.11.2007 11:16

Wraz z nastaniem Adwentu rozpoczynamy akcję „Dom na Święta”. Może to właśnie dzięki Tobie uda się zapewnić lubuskim trojaczkom warunki, w których choroba stanie się mniej uciążliwa, a rehabilitacja zacznie przynosić jeszcze lepsze efekty?

Dom dla trojaczków Henryk Przondziono

To będzie poród medialny – mówili lekarze, gdy zbliżało się rozwiązanie. – Na pewno znajdzie się mnóstwo sponsorów, którzy będą chcieli wam pomóc – zapewniali. Nic z tego. Gdy okazało się, że lubuskie trojaczki są chore, szybko o nich zapomniano.

Dzieci urodziły się w 30. tygodniu ciąży. Każde z trojaczków budziło się do życia dopiero po reanimacji. Sabina miała wrodzone zapalenie płuc, Sylwek – martwicze zapalenie jelit. Sławek, który urodził się jako ostatni, z wodogłowiem, od razu trafił pod respirator. Dwójka pozostałych też powinna, ale w szpitalu był tylko jeden aparat. Dzieci, owinięte w aluminiową folię, przewieziono więc do szpitala w Szczecinie. Na wszelki wypadek od razu je ochrzczono. Wkrótce okazało się, że wszystkie cierpią na dziecięce porażenie mózgowe.

Syn będzie roślinką
Dziś Sabina, Sylwek i Sławek Wysoccy mieszkają wraz z rodzicami w Domu Pomocy Społecznej w Skwierzynie. Przez środek ich zawilgoconego mieszkania przechodzi klatka schodowa. Dwójka dorosłych dzieci – Sebastian i Sylwia – wyprowadziła się, by odciążyć rodziców i zrobić miejsce rodzeństwu.
Sławek może poruszać się tylko na wózku. Sylwek – dzięki operacji – jest w stanie zrobić parę kroków, trzymając się ścian i sprzętów. Najsprawniejsza Sabina też ma problemy z chodzeniem, ponadto choruje na serce i cierpi na astmę.

Ale atmosfera panująca w domu nie pozwala koncentrować się na cierpieniu. Dzieci są pogodne, a rodzice otaczają je wielką czułością. – Chodź, Sławusiu, poćwiczymy trochę – mówi mama. Krystyna i Roman Wysoccy przenoszą 15- -letniego syna na stół rehabilitacyjny. Ojciec delikatnie unosi w górę jego kończyny. Dopiero teraz widać wyraźnie, jak powykręcane jest ciało Sławka.

Rehabilitacji Wysoccy uczyli się sami, z książek. Pani Krystyna świetnie opanowała technikę masażu. – Udało się wyprowadzić Sławka z głębokiego upośledzenia do lekkiego – cieszy się mama. – A przecież na początku, kiedy leżał przez kilka miesięcy pod respiratorem, namawiano nas, żeby go odłączyć, bo będzie roślinką ..

Świadectwo z paskiem
Teraz Sławek może korzystać z zajęć edukacyjnych, przychodzą do niego nauczyciele ze skwierzyńskiego gimnazjum. Opanował technikę pisania na komputerze za pomocą specjalnego pisaka nagłownego. Ostatnio testuje inteligentną myszkę.

Sylwek i Sabina chodzą do klasy integracyjnej. Nie chcą być faworyzowani z powodu swojej niepełnosprawności, ale zależy im na tym, by byli traktowani na równi z innymi. Bo uczą się bardzo dobrze. – W zeszłym roku udało mi się zdobyć świadectwo z czerwonym paskiem – cieszy się Sylwek. Jego ulubionym przedmiotem jest chemia, ale przejawia też zdolności humanistyczne. Niedawno napisał wiersz o pająkach, którymi się fascynuje. Z dumą pokazuje wielkiego pająka z szyszek, którego zrobił dla niego opiekun podczas wakacyjnego wyjazdu w góry.

Sabina jest uzdolniona plastycznie – pięknie rysuje i maluje, bierze udział w konkursach, choć lekarze mówili, że nie będzie mieć sprawnych rąk. – Chciałabym mieć kiedyś wystawę, ale taką prawdziwą, żeby ludzie patrzyli i podziwiali – mówi o swoich marzeniach. Lubi też śpiewać – niedawno wzięła udział w castingu do „Szansy na sukces”, gdzie wykonywała piosenkę „Jolka, Jolka, pamiętasz” Budki Suflera. To za jej przyczyną pokój trojaczków został obwieszony plakatami gwiazd muzyki pop. Jest pogodna, ale przyznaje, że czasami ciężko jej znosić chorobę. – Kiedy mam doła, to odmawiam Różaniec i zasypiam z nim – zwierza się.

Uchwyciłam się różańca
Wszechstronny rozwój dzieci nie byłby możliwy, gdyby nie determinacja rodziców. Nie mają dla siebie właściwie wolnej chwili, bo cały swój czas poświęcają temu, by zapewnić trojaczkom opiekę. – Przez pierwsze lata, kiedy mąż chodził do pracy, było bardzo ciężko – opowiada matka. – Nieraz jedno dziecko kołysałam w wózku, a dwoje karmiłam butelką. Płakałam, przeżywałam załamania nerwowe. Bardzo mi wtedy pomagało odmawianie Różańca.

W końcu pan Roman zrezygnował z pracy. Zresztą – żona nie dałaby już sobie sama rady z przenoszeniem Sławka, który stawał się coraz cięższy. – Sławek nie da się nikomu innemu dotknąć – mówi pani Krystyna. – Tylko mąż wie, jak go chwycić, żeby kończyny nie powyskakiwały ze swoich „zawiasów”. Romek jest w tym lepszy od lekarzy. W wakacje nie odpoczywają, ale starają się, by dzieci mogły jak najwięcej zobaczyć. Jeżdżą z nimi na wycieczki nad morze albo w góry.

Choćby na dwa dni, pod namiot. – Czasem śpię w samochodzie, z głową na kierownicy. Wracamy strasznie sterani, ale ważne, że nasze dzieci są zadowolone – uśmiecha się Roman Wysocki. Ostatnio odwiedzili Zakopane. – Wreszcie zjadłam oscypka! – cieszy się Sabina. Dzięki Caritas dzieci mogły też wziąć udział w obozie rehabilitacyjnym w Rusinowicach, gdzie uczestniczyły m.in. w zajęciach hipoterapii. – Teraz każde dziecko ma już swój własny tok rehabilitacji, dostosowany do jego potrzeb. Sabina i Sylwek bardzo lubią jeździć na koniu, sprawia im to dużo radości – mówi mama.

Ty też możesz pomóc
Choć zasiłki, jakie Wysoccy otrzymują na dzieci, nie są wysokie, z ich ust trudno usłyszeć narzekanie na sytuację materialną. Od samego początku jednak problemem jest mieszkanie. Kiedy dzieci przyszły na świat, mieszkali w bardzo trudnych warunkach, bez ciepłej wody, w zawilgoconych murach. Dopiero gdy sprawą zainteresowała się Fundacja Polsat, wojewoda załatwił rodzinie mieszkanie w Domu Pomocy Społecznej. – To oczywiście poprawiło naszą sytuację, ale na dłuższą metę trudno nam tu funkcjonować – mówią Wysoccy. – Mieszkają tu osoby z poważnymi chorobami psychicznymi, dzieci boją się wśród nich przebywać. Poza tym co dwa miesiące musimy malować miejsca, w których pojawia się grzyb. Ostatnio miasto zadeklarowało się wyremontować dla nich mieszkanie w jednym ze starych budynków. Jednak już na pierwszy rzut oka widać, że jest to dom w bardzo złym stanie, nadający się praktycznie do rozbiórki. – Tam też panuje wilgoć, więc po paru miesiącach mielibyśmy podobną sytuację jak w obecnym mieszkaniu – twierdzi pan Roman.

Być może gdyby lubuskie trojaczki przyszły na świat kilka lat później, ich sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Dziś władze miast w podobnych przypadkach ofiarowują nowe mieszkania, a firmy obejmują patronaty nad rodzinami. O Wysockich jednak zapomniano. Dlatego nasza redakcja wraz z Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej oraz TVP 2, chce pomóc w zbudowaniu domu lub kupieniu mieszkania dla nich. Wraz z nastaniem Adwentu rozpoczynamy akcję „Dom na Święta”. Zachęcamy naszych Czytelników, by wpłacali pieniądze na konto Caritas. Może to właśnie dzięki Tobie uda się zapewnić trojaczkom warunki, w których choroba stanie się mniej uciążliwa, a rehabilitacja zacznie przynosić jeszcze lepsze efekty?

Dom na święta
Pieniądze na dom lub mieszkanie dla rodziny Wysockich można wpłacać na konto Caritas Diecezji Zielonogórsko-Gorzowskiej (ul. Kościelna 6, 65-074 Zielona Góra). Numer konta 07 1020 5402 0000 0702 0020 5716, z dopiskiem: „Dom na Święta”.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.