Miejski tygiel

Szymon Babuchowski, zdjęcia Krzysztof Kusz

|

GN 51/2006

publikacja 14.12.2006 12:56

Familoki i piękne mieszczańskie kamienice, zabytki architektury sakralnej i nowoczesna „Plaza”, kopalnie i wyższe uczelnie – prawdziwy tygiel, w którym wytapia się niezwykłą rudę. Rudę Śląską

Miejski tygiel Krzysztof Kusz

Wielu Polakom Ruda Śląska kojarzy się tylko i wyłącznie z węglem, a ostatnio z katastrofą w kopalni „Halemba”. Tymczasem jest to miasto o bardzo wielu obliczach – tak różnych, jak różne były miejscowości, z których je pozszywano.

Świynto ulica
Do Rudy wjeżdżamy od strony Zabrza. W okresie międzywojennym przebiegała tędy granica polsko-niemiecka – wyznaczała ją rzeka Bytomka. Mijamy kolejowy wiadukt oddzielający oba miasta. „Szczęść Boże” – wita nas wdzięczną nazwą ulica pnąca się w górę. Po lewej stronie widzimy ceglane familoki z czerwonymi ramami okien. To część kolonii robotniczej zbudowanej na początku XX wieku.

Czas płynie tu jakby wolniej. Z podwórek dobiega szczekanie psów. W małych ogródkach, przed domami, na sznurach suszą się koszule. Na ławce przy wejściu do jednego z familoków rozmawiają dwie dziewczyny. Starsi ludzie przesiadują w oknach, kontemplując otaczający ich świat. – Kiedyś godali, że to świynto ulica – wspomina Ryszard Wypior, urodzony w niedalekim Orzegowie. – Terozki jest więcej chacharstwa. – Może i tak, ale fajnie się tu żyje – wychyla się z okna Eugenia Sochór, która od dziecka mieszka przy tej ulicy. – Tu kożdy jeden drugiemu dzień dobry mówi. Najfajniej jest latem – siedzimy sobie na ławeczkach, pijemy kawę, rozmawiamy.

Podobnych kolonii jest w Rudzie – najstarszej dzielnicy Rudy Śląskiej – znacznie więcej. Wystarczy wymienić choćby tę przy ulicy Staszica, zbudowaną przed I wojną światową dla załóg górniczych kopalni „Wawel”, albo małe ceglane domki przy ulicy Ballestremów. W jednym z nich urodził się dziadek pana Ryszarda. Ballestremowie, którzy byli właścicielami Rudy, tworzyli takie właśnie patronackie osiedla robotnicze. W pamięci mieszkańców zapisali się też wieloma fundacjami kościelnymi i licznymi akcjami charytatywnymi. – Tą drogą często jeździł zarządca ich majątku – pan Ryszard wskazuje ulicę Szczęść Boże. – Ludzie wychodzili do łonego i kłaniali mu się.

Najstarszy zabytek robotniczej zabudowy w mieście nie znajduje się jednak w Rudzie, a w Wirku, niedaleko kościoła ewangelickiego. Kolonia nazywa się Ficinus i została zbudowana w 1870 roku dla pracowników kopalni „Gottesegen” (Błogosławieństwo Boże; obecnie Pokój). Te małe kamienno-ceglane domy zostały całkiem niedawno wyremontowane. Wyglądają tak elegancko, że przeciętnemu przechodniowi trudno byłoby odgadnąć ich wiek.

Miś na klamce
Zupełnie inny obraz Rudy Śląskiej ujrzymy, udając się np. do Nowego Bytomia. Tu znajduje się szereg pięknych mieszczańskich kamienic, ale są też nowoczesne budynki, takie jak „mrówkowiec” przy ruchliwej ulicy Niedurnego. Nad dzielnicą góruje kościół św. Pawła. Jest to świątynia bardzo oryginalna pod względem architektonicznym, z wyraźnymi wpływami bizantyjskimi.

Można powiedzieć, że Nowy Bytom stanowi bankowo-administracyjne centrum miasta. Bo centrum w ścisłym tego słowa znaczeniu Ruda Śląska nie ma w ogóle. Do lat pięćdziesiątych było to bowiem kilka odrębnych miejscowości, z których każda miała własną, wielowiekową historię. W 1951 roku stworzono z nich dwa miasta: Nowy Bytom i Rudę, które osiem lat później połączono w jeden organizm miejski. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy Rudy Śląskiej bardziej identyfikują się ze swoimi dzielnicami niż z miastem. Do niedawna mówiło się o dziesięciu dzielnicach: Rudzie, Goduli, Orzegowie, Bykowinie, Halembie, Kochłowicach, Chebziu, Nowym Bytomiu, Wirku, Bielszowicach. Ostatnio wyodrębnia się również Czarny Las.

Barbara Dworak mieszka od urodzenia w samym sercu Nowego Bytomia – w kamienicy przy placu Jana Pawła II 2. Wchodzimy do środka i zauważamy zaskakujący obrazek: przy wejściu ktoś zawiesił worek z cukierkami, a do klamki każdego mieszkania przymocowana jest maskotka – miś. No tak, dziś jest Świętego Mikołaja! I Mikołaj nie ominął żadnego z mieszkańców. – Robimy sobie takie niespodzianki – uśmiecha się pani Barbara, nazywana „dobrym duchem” kamienicy.

– Od 1999 roku jesteśmy wspólnotą mieszkaniową i chcemy, żeby ta wspólnota nie była tylko formą prawną czy organizacyjną. Jesteśmy połączeni siecią internetową, nawet cukier pożyczamy sobie za pośrednictwem Gadu-Gadu.

W zeszłym roku kamienica obchodziła swoje stulecie. Była Msza w intencji wszystkich mieszkańców, zarówno tych obecnych, jak i tych, którzy żyli tu kiedyś. Pani Barbara przygotowała pokaz zdjęć i opowiadała o historii budynku. Niektórzy byli zaskoczeni, że mieszkało w nim aż tyle znakomitych osób: nauczyciele, księża, urzędnicy, rzemieślnicy, kupcy, lekarze.

Gdzie będzie centrum?
Antoni Ratka, historyk Rudy Śląskiej, opowiada nam o wielkich postaciach związanych z tą miejscowością. Zwraca uwagę na wybitnych architektów: – Przepiękny kościół św. Józefa w Rudzie zaprojektował August Mencken, kościół św. Wawrzyńca i św. Antoniego w Wirku – Ludwig Schneider, a kościół ewangelicki w Wirku – Felix Henry – mówi historyk. Pan Antoni przypomina nam też sylwetkę Karola Goduli, wielkiego twórcy przemysłu cynkowego na Górnym Śląsku, od którego nazwiska pochodzi nazwa jednej z dzielnic. Mówi o trzech biskupach wywodzących się z tego miasta: Wilhelmie Plucie, Henryku Grządzielu i Wiktorze Skworcu. Wymienia sławnych ludzi kultury, takich jak zmarły niedawno aktor Henryk Bista czy laureat Konkursu Chopinowskiego Wojciech Świtała. Wreszcie dochodzimy do sportowców, wśród których największą popularnością cieszy się ostatnio oczywiście Otylia Jędrzejczak.

Rozmawiamy w nowoczesnym centrum handlowo-rozrywkowym „Plaza”, w dzielnicy Wirek. – Pochodzę z Halemby, ale utożsamiam się z całym miastem – zaznacza historyk. – Właściwie to czuję się członkiem tego megapolis, jakim jest Górnośląski Okręg Przemysłowy. Dzisiaj dzięki autostradzie A4 i Drogowej Trasie Średnicowej jesteśmy w stanie dojechać w kilkanaście minut do centrum Katowic. Komunikacja w samej Rudzie Śląskiej też znacznie się poprawiła, choć brakuje ciągle szybkiej trasy północ-południe; jest ona dopiero w planach. Na razie przejazd autobusem z Halemby do Goduli to godzinna wyprawa. Minusem są też jednotorowe linie tramwajowe. A przecież mamy tu dobre tradycje, bo pierwszy tramwaj elektryczny jeździł w Rudzie już w 1898 roku, czyli dziesięć lat wcześniej niż w Warszawie!

Ruda Śląska staje się powoli miastem akademickim. W Orzegowie mieści się Wyższa Szkoła Handlowa, w Kochłowicach powstaje filia Akademii Górniczo-Hutniczej. Aby jednak to 24. pod względem ilości mieszkańców (147 tysięcy) miasto w Polsce mogło się dynamicznie rozwijać, potrzebna jest harmonijna zabudowa i centrum z prawdziwego zdarzenia. Gdzie powinno się ono mieścić? Antoni Ratka wyciąga mapę: – Proszę spojrzeć: środkiem geograficznym jest Wirek, natomiast centrum administracyjne już dziś stanowi Nowy Bytom. Więc czymś naturalnym wydaje się, by to wielkie centrum powstało w okolicy tych dwóch dzielnic.

Zdaniem pana Antoniego, Ruda Śląska jest miejscowością o dużych możliwościach inwestycyjnych. – Znajdujemy się w samym środku konurbacji górnośląskiej, mamy sporo terenów do zagospodarowania. Już teraz działa tu blisko 10 tysięcy firm. To miasto z przyszłością – podsumowuje Antoni Ratka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.