Lanie wody

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 36/2010

publikacja 12.09.2010 18:22

Przykład smoka wawelskiego dowodzi, że w piciu, również wody, należy zachować umiar.

Lanie wody

Wyjeżdżam do Iwonicza-Zdroju, czego mi liczne osoby zazdroszczą. Jeden z moich współpracowników napisał nawet: „Wyjazdu do Iwonicza szczerze zazdroszczę: wypukłości dookoła. Aczkolwiek wody zdrojowe są lepsze w Rymanowie”. Co do tych wypukłości, żeby nie było nieporozumień, mój młodszy kolega miał na myśli zapewne powód mojego wyjazdu: uczestnictwo w konferencji matematycznej. A już w XIX w. znany niemiecki matematyk pochodzenia polskiego i żydowskiego, urodzony w Kownie, Hermann Minkowski, urzeczony własnościami zbiorów i funkcji wypukłych zawołał w zachwycie: „Interesuje mnie wszystko, co wypukłe!”.

Przejdźmy jednak do lania wody. Wody zdrojowe to tylko jeden z aspektów tej obszernej dziedziny. Wody mineralne to odcień tegoż aspektu. W telewizji można teraz usłyszeć reklamę, według której picie dużej ilości wody wpływa pozytywnie na jasność umysłu. Może tak jest, ale przykład smoka wawelskiego dowodzi, że w piciu, również wody, należy zachować umiar. Proponuję więc sceptycznie podchodzić do rad dotyczących zwiększenia spożycia wody, zwłaszcza że upały – jak się zdaje – skończyły się bezpowrotnie i odwodnienie na ogół nie grozi (kiedyś radzono na jasność umysłu spożywać łepki śledziowe). Poza tym, jak słyszałem niedawno, wystarczy pić wodę z kranu. Sam tego nie polecam, bo wyrosłem w czasach, gdy „kranówa” była jednym z najgroźniejszych płynów dla organizmu.

Teraz jednak podobno osiągnęła już poziom czystości pozwalający spokojnie ją konsumować. Chciałem napisać „poziom czystości rzek chronionych”, ale niedawno przeczytałem tekst Roberta Mazurka, który twierdzi, że słynna Rospuda to rzeczka raczej smrodliwa, a w zasadzie to ściek III kategorii. To co powiedzieć o rzekach, których nikt, a zwłaszcza ekolodzy, nie chronią? Jakkolwiek jest, młodzież zachęcam do picia wody z kranu, bo poza psychologicznymi uprzedzeniami z dawnych czasów nie ma istotnych przeciwwskazań.

Ciekawe, że jakość wody może zależeć od jej położenia. Na przykład w morzu fale mieszają się i powodują, że masy wodne przemieszczają się to tu, to tam. Czasem ta woda jest w Polsce, a czasem w Niemczech. Jeszcze ciekawsze jest to, że w Polsce nie nadaje się do kąpieli z powodu nadmiernej ilości bakterii coli, a w Niemczech następuje cudowna zamiana tej brudnej wody w biologicznie czystą i tam można się kąpać. Byle nie przepływać na polskie wody terytorialne, bo tu jest brudno. Żyjemy w czasach postewangelicznych: dziś nie jest cudem przemiana wody w wino (każdy handlarz to potrafi), ale przemiana wody (czystej) w wodę (zanieczyszczoną).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.