Jakby karty rozdawał

ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów

|

GN 10/2010

publikacja 11.03.2010 13:59

Gdy brakuje zewnętrznej dbałości, łatwo o podejrzenia sięgające głębiej. I choćby były bezpodstawne, mnożą się niepotrzebnie

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Nie tylko na kolędzie proboszcz miewa okazję do spotkań z parafianami. Byłem więc z wizytą u młodej rodziny. Mieli gości z odległych stron. Było miło, wszyscy uśmiechnięci – i to nie tylko twarze, ale i serca były uśmiechnięte. Roczne maleństwo baraszkowało na wersalce. Tematy do rozmowy przeróżne. To o dziecku, to o emigracyjnej pracy, to o mieszkaniu. Tak się składało, że kiedyś bywałem w stronach, skąd przyjechali goście. Jeden temat więcej. I tak się składa, że w mojej książce adresowej mam internetowy adres ich proboszcza. Zresztą – takich adresów mam bardzo wiele. Krajowych, zagranicznych i zakontynentalnych.

Żegnając się, zagadnąłem: Pozdrowić e-mailem waszego proboszcza? „Nie!” – zawołali goście razem i zdecydowanie. Zaskoczyło mnie to. Dlaczego? – zapytałem. „Bo to nie jest dobry człowiek. To nie jest dobry ksiądz”. Jakoś tam skręciłem rozmowę, by nie prowokować do dalszych ocen i opinii. Nie znam ani tego księdza, ani parafii. Internetowy adres to za mało. A bywa różnie z opiniami o księżach. Bywają sprawiedliwe, bywają powierzchowne, bywają subiektywne, bywają tendencyjne, bywają nieprawdziwe, bywają oszczercze. Przez jednych ksiądz jest ubóstwiany, inni tego samego księdza odsądzają od czci i wiary. Są parafie, w których proboszczowie zmieniają się jak pasażerowie w autobusie, a żaden nie jest dobry. Są też parafie, w których po śmierci proboszcza wszyscy płaczą, jak po śmierci ojca i matki.

Dlaczego bywa tak różnie? Nawet wtedy, gdy chodzi o tego samego księdza w tej samej parafii? Pewnie dlatego, że osoba proboszcza, wikarego, katechety, kapelana nie jest obojętna. Każdy czegoś od niego oczekuje – serdeczności, pobożności, wrażliwości, obowiązkowości, radości, dobrego słowa, napomnienia, skarcenia, pociechy, dodania otuchy, zaufania... Wyliczanka niepełna i przypadkowa. Jeśli braknie którejś z oczekiwanych czy spodziewanych cech, łatwo o nieprzychylną opinię. Stare śląskie powiedzonko mówi, że „lepiej mieć kogoś za błazna niż za nic”, czyli lepiej kogoś wykpić, niż przejść koło niego obojętnie. Zmartwiła mnie opinia moich rozmówców o ich proboszczu. Ale – pomyślałem sobie – dobrze, że ich to tak mocno i zgodnie obeszło. Inna sprawa, na ile my, księża, potrafimy w te opinie o nas się wsłuchać i zadać sobie pytanie: A może naprawdę trzeba coś zmienić?

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.