Trudny problem

ks. Tomasz Horak, proboszcz parafii Nowy Świętów

|

GN 24/2009

publikacja 17.06.2009 22:42

Najlepsze kolegium owiec nie zastąpi pasterza.

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

„Wiesz, poszedłbym na rok do domu emerytów, chciałbym trochę odpocząć” – zwierzał mi się kiedyś dużo starszy ode mnie ksiądz. Utwierdzałem go w tych chęciach. Widziałem, jak wiele spraw w parafii i w jego codzienności było poza kontrolą. Nie miał już sił. I poszedł „na rok”. Odwiedziłem go po kilku miesiącach. „Wiesz, jak mi dobrze! Ani o węgiel na zimę, ani o kartofle nie muszę się starać, ani o te zatkane rynny...”. Umilkł, chciał coś dodać, wreszcie zdobył się na wyznanie: „Ja bym już tu został, ale jak mam to powiedzieć biskupowi?”. Na szczęście biskup sam się domyślił, a zacny kapłan w spokoju dokończył biegu pracowitego życia.

„Proszę księdza, aż żal patrzyć na naszego kochanego proboszcza. On już nie może...”. Chcecie młodszego? Co? „Nie o to chodzi, ale on naprawdę już się zamęcza”. Wiem. Ale problem nie jest łatwy. „To biskup nie ma młodych księży?”. Ma, jednak trudno pogodzić wszystkie potrzeby, oczekiwania i możliwości. Różnie jest w różnych diecezjach i regionach kraju. A czasy idą trudniejsze. Roczniki młodzieży maleją, a więc i kandydatów na studia, także na teologię, coraz mniej. Ostatnio usłyszałem od nowo wyświęconego księdza, że mi przed emeryturą dodadzą pewnie trzy wioski i dwa kościoły. Wiem, że tak może być. To byłaby katastrofa i dla mnie, i dla parafian ze wszystkich tych wiosek. W miastach jest inaczej. Księży w parafii kilku, to i możliwości więcej. Choć i tu bywa trudno, gdy wiekowy – zacny, pobożny, nawet święty proboszcz nie nadąża już za nowymi wyzwaniami i przestaje rozumieć inicjatywy parafian i metody wikarych.
Pisałem przed tygodniem, że parafia jest nie proboszcza, a parafian.

Aktywna rada duszpasterska może i powinna przejmować troskę nie tylko o sprawy materialne, ale właśnie o duszpasterskie. Wszelako usłyszałem kiedyś: „Księże, to owce na pastwisku zamiast pasterza mają sobie wybrać starszego barana, który je będzie pasł?”. Zganiłem rozmówcę za złośliwość, ale przyznaję, że coś w tym jest. Najlepsze kolegium owiec nie zastąpi pasterza. Znam doświadczenia Kościoła w Niemczech. Tam problem przyszedł ze trzydzieści lat temu. I wiem, że teoretyczne ustalenia bywają trudne w zastosowaniu. Najgorszym rozwiązaniem wydaje się jednak spychanie nadchodzącego problemu na dno szuflady. A przecież najwyższy już czas na rozeznanie sytuacji.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.