Ekstremiści

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 24/2009

publikacja 17.06.2009 22:40

Pedagodzy może nawet bardziej od swoich podopiecznych tęsknią do wakacji letnich.

Maciej Sablik Maciej Sablik

Początek czerwca tradycyjnie jest wypełniony rozmaitymi imprezami, mającymi na celu ukrycie zakłopotania wywołanego zbliżającym się końcem roku szkolnego. Pedagodzy, może nawet bardziej od swoich podopiecznych, tęsknią do wakacji letnich. Do wydania świadectw pozostało już tylko kilka tygodni, więc nie da się już nadrobić opóźnień, narastających przez cały rok. Wszystko to powoduje, że do szkół wkrada się pewne rozprzężenie: trwa sezon na wycieczki, zielone szkoły oraz wszelkiego rodzaju zawody. Na ogół nie wnoszą one zbyt wiele do procesu kształtowania młodego człowieka, bo na przykład osławione zielone szkoły trwają zbyt krótko, by mogły mieć jakiekolwiek znaczenie dla zdrowia (niejednokrotnie na ten temat wypowiadali się lekarze, ale tradycja trwa, bo jest przyjemna).

Wszelako na tle rozmaitych zjazdów młodzieży, podczas których unika ona tradycyjnych klasówek i chodzenia do szkoły, wyróżnia się doroczna impreza zwana Ogólnopolskim Sejmikiem Matematycznym. Jest ona co roku organizowana przez katowicki Pałac Młodzieży we współpracy z Instytutem Matematyki Uniwersytetu Śląskiego. Jeżdżę tam od lat i zawsze mnie zastanawia, skąd się biorą ci młodzi ludzie, z takim zapałem przedstawiający osiągnięcia matematyczne? Zwłaszcza że matematyka należy do mało popularnych sportów ekstremalnych (np. skok na bungee, nie mówiąc już o zjeździe na rowerze, jest dużo bardziej popularny, a matematykę na maturze wybrało ostatnio… ledwie 20 proc. zdających). Krytyczne nastawienie do matematyki nie jest tylko naszą specjalnością.

W „Rzeczpospolitej” przeczytałem w ubiegły czwartek doniesienie z Cambridge, gdzie postanowiono powiadamiać studentów drogą elektroniczną o wynikach egzaminów, by mogli się lepiej przygotować na stres wynikający z oblania testu lub osiągnięcia słabego rezultatu: słabeusze stają się bowiem przedmiotem docinek i kpin ze strony kolegów. „Za najbardziej okrutną tradycję” – pisze autorka relacji – „uchodzi publiczne ogłaszanie wyników egzaminów z matematyki. Są one odczytywane z balkonu głównego hallu uczelni – od najlepszych do najsłabszych”. Ostatecznie studenci zbuntowali się i wystąpili z inicjatywą zmiany tradycji, bo ta naraża studentów na złośliwości ze strony kolegów. Wypada jedynie zauważyć, że do Cambridge nie dotarła widać jeszcze polityczna poprawność, zgodnie z którą w większości polskich uczelni wyniki są utajniane. Na szczęście entuzjaści z pracowni matematycznej Pałacu Młodzieży w Katowicach nie przejmują się atakami na królową nauk i organizują co roku kolejne sejmiki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.