Szukając okruchów Pana Boga

ks. Tomasz Horak, proboszcz wiejskiej parafii Nowy Świętów

|

GN 08/2009

publikacja 24.02.2009 15:15

Boża obecność jest dostępna człowiekowi w małych fragmentach, jakby rozbitych szybkach witraża

ks. Tomasz Horak ks. Tomasz Horak

Półpusty kościół (tak naprawdę nie ma dziesięciu osób). Zimowy, szary dzień. Przy ołtarzu dwoje małych ministranciąt. Podobnie bywa nieraz. Przynieśli do ołtarza kielich, patenę z hostią, wino i wodę. Patrzę, z jakim przejęciem to robią. Ja w ich roli byłem ponad pół wieku temu. I wiem, że moja wiara z tamtych lat trwa dalej. Inna, może jak moje lata dojrzalsza? A może jak fizyczne siły słabsza? A może przeżarta rutyną? Z ogromną sympatią patrzę na tych malców przy ołtarzu. Kilka minut później kątem oka widzę, jak przed przeistoczeniem są już w pogotowiu. Dzwonki mają uderzyć na czas. A potem gong. I każde uderzenie ma być jednakowo silne, a wszystkie razem miarowe. To nie jest dziecięca zabawa. To wiara, której potrzebny jest ten zewnętrzny wymiar. Wreszcie komunia.

Rozłamałem Hostię na trzy części. Dzielimy się Bożym Chlebem. Cieszę się, że mogę im podać Ciało Pana. Gdy czasem któreś z dzieci odsunie się na bok, jest mi smutno. Wiedzą o tym i albo odwracają spojrzenie, albo niepewnie się uśmiechają na znak, że przepraszają, ale w tej chwili już nic zrobić się nie da. A potem rozdajemy Komunię innym. Rozdajemy – ja i ministrant (czasem chłopiec, czasem dziewczynka) z pateną. Dziś trwało to krótko. Na koniec zerkam na patenę, czy nie ma okruchów. Mała Ola nachyliła się i uważnie patrzy, szukając okruchów Pana Boga. „Nie ma” – szepnęła. Nie ma – odpowiedziałem, zostawiając patenę w małej rączce. Jeszcze trzeba wypłukać kielich. Tam resztki Krwi Pańskiej. Michał poważny i skupiony przy nalewaniu odrobiny wody. Jak ja to robiłem, gdy byłem małym ministrantem?

Tego szczegółu nie pamiętam. Ale doskonale pamiętam aurę tajemnicy, jaka otaczała wszystkie gesty, słowa, całą przestrzeń ołtarza, kościoła, zakrystii... Ten powiew tajemnicy wraca właśnie w te dni szare, zwykłe, gdy uczestników Mszy jest maleńko, gdy przy ołtarzu jest nas troje. No, nie troje. Jest Pan. Są aniołowie. Jest ogarniająca świat więź wiary. Przecież liturgię o tej samej godzinie sprawuje wiele wspólnot w wielu kościołach i kaplicach na świecie. I wszędzie tam szukają okruchów Pana Boga. Nie tylko tych z pateny. Boża obecność jest dostępna człowiekowi w małych fragmentach, jakby rozbitych szybkach witraża. Trudno z tego poskładać całość. Ale okruchów nie wolno rozsypać. W każdym jest wszystko.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.