Powaga sytuacji

Maciej Sablik, matematyk, dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii na Uniwersytecie Śląskim

|

GN 31/2008

publikacja 01.08.2008 10:34

Nawet zrobienie porządku w polskiej piłce nożnej jest za trudne dla polskich polityków, więc dlaczegóż mielibyśmy ich traktować poważnie?

Maciej Sablik Maciej Sablik

Parlament udał się na wakacje. Gdybyśmy przejmowali się naszymi politykami, to może wszyscy powinniśmy się też tam udać. Ale się nie przejmujemy, bo w przeciwnym razie już dawno powinniśmy szukać porady duchowej (katolicy – u księdza, niewierzący – u psychoanalityka, inni – według uznania). Polska jest tak skonstruowana, że ludzie tu przejmują się trochę mniej niż gdzie indziej. Może dlatego nie było u nas zbyt wielu stosów ani poważnej herezji, a przekonanie, że „jakoś to będzie”, było zadziwiająco skuteczną strategią na przyszłość. Oczywiście na co dzień ten brak poważnego zaangażowania może być denerwujący, ale z drugiej strony tysiąc lat trwamy i przetrwaliśmy. Być może dlatego, że gdy inni mówią o sytuacjach poważnych, ale nie beznadziejnych, my specjalizujemy się w przeżywaniu sytuacji beznadziejnych, które traktujemy niepoważnie.

Dlatego jakoś sobie damy radę z ostatnimi popisami wybrańców narodu, którzy dokładają wszelkich starań, by dowieść, że naród wciąż się myli w swoich wyborach. Naród się nie myli: wybiera niepoważnych, bo poważni mogli być nas wpędzić w tarapaty. Awantura z powodu immunitetu b. ministra Ziobry upewnia jedynie, że wybór był trafny. W gruncie rzeczy politycy postępują wedle logiki podrostków, którzy popisują się sami przed sobą. Jak jeden odpyskuje dorosłemu, to drugi chce go przelicytować i wybije szybę. Nie zdziwię się, gdy po wakacjach posłowie, którzy dotąd strzępili języki, zaczną rzucać w siebie pomidorami i jajkami. Taki już nasz los, a zresztą brak umiaru w słowach i czynach zyskuje popularność w parlamentach całego świata.

Nie wszędzie za to tajne rozmowy prezydenta z ministrem przedostają się do prasy. To umiłowanie jawności może nas kiedyś zgubić, bo kto może traktować poważnie kraj, którego władze nie potrafią upilnować tajemnic? Na pewno nie Amerykanie, od których polski rząd za tarczę domaga się dostępu do supernowoczesnej broni. Zresztą cały konflikt rządu z prezydentem nie wzbudza zaufania, ale to oczywiście jest skutek naszej wspaniałej konstytucji, która zaprojektowała dwugłową władzę wykonawczą. W naszej historii tylko liberum veto mogłoby z tym pomysłem rywalizować o miano „harakiri po polsku”. Ponieważ jednak nawet skutki liberum veto udało się nam przezwyciężyć, to po co się przejmować skutkami konstytucji? Zwłaszcza że jej zmiana jest dużo trudniejsza niż prężenie muskułów przed kamerą, co nasi politycy uwielbiają.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.