Zegarek dla Polski

Franciszek Kucharczak

|

GN 13/2006

publikacja 22.03.2006 09:52

To nie były zwykłe wybory. Uczestnicy plebiscytu sprzed 85 lat mieli zdecydować o kształcie życia dwóch narodów.

Zegarek dla Polski repr. Henryk Przondziono

Prędzej oddałbym małpie zegarek niż Śląsk Polsce – powiedział brytyjski premier Lloyd George. Był poirytowany, bo Francuzi nie podzielali jego sympatii dla Niemców. Był rok 1919 i świat stawał do góry nogami. A może właśnie na nogach, zależy kto patrzył. Na pewno nie wyglądało to dobrze z pozycji Niemców, bo rok wcześniej przegrali wielką wojnę. Na ruinach mocarstw, które skoczyły sobie do gardeł, powstały nowe państwa. Wśród nich – po prawie półtorawiekowej niewoli – Polska.

Śląska nie damy
Dla Niemców to był szok. W Wersalu, tam, gdzie kilkadziesiąt lat wcześniej ogłaszali się cesarstwem, musieli podpisywać narzucony im traktat pokojowy. Tracili ziemie na rzecz Francji i Belgii, a także – o zgrozo – Polski. Musieli jej oddać Wielkopolskę i Pomorze Gdańskie. Zdecydowano, że także Górny Śląsk, ale tego Niemcy już nie zdzierżyli.

„Daje się Polsce terytoria, które w różnych epokach zostały od niej oddzielone i które nigdy nie znajdowały się pod jej władzą!” – zaprotestowali. Argumentowali, że język polski, jakim posługuje się większość Ślązaków, szczególnie na wsiach, to „Wasserpolnisch” (polski rozwodniony). „Narzecze to nie świadczy o narodowości i nie wyklucza bynajmniej niemieckich uczuć narodowych” – przekonywali. Twierdzili, że Górny Śląsk bez nich byłby pustynią kulturalną i ekonomiczną, bo to oni są tam „miarodajnymi przedstawicielami sztuki i wiedzy” i oni „stoją tam na czele handlu, przemysłu i gospodarstwa rolnego”.
To było prawdą, ale działo się tak wskutek dyskryminacji „Wasserpolaków”. Ślązak, który nie dał się zgermanizować, mógł zapomnieć o jakimkolwiek awansie czy możliwości nauki powyżej szkoły powszechnej. Niemieccy negocjatorzy nieomal histeryzowali. „Polsce Górny Śląsk nie jest potrzebny, a Niemcy nie mogą się bez niego obejść!” – unosili się. Wreszcie sięgnęli po argument interesu zwycięskich państw: „Jeśli odbierzecie nam Śląsk, nie będziemy w stanie wypłacić wam odszkodowań wojennych”.

Emigrant trojański
Determinacja Niemców zrobiła wrażenie. Wskutek nacisków Wielkiej Brytanii odstąpiono od pomysłu oddania Polsce Górnego Śląska i zdecydowano o przeprowadzeniu tam plebiscytu. Artykuł 88. traktatu wersalskiego postanawiał, że prawo głosowania będzie miała każda osoba, która ukończyła 20 lat i która „urodziła się na obszarze podlegającym plebiscytowi, albo też ma swoje tu stałe miejsce zamieszkania”. Wynikało z tego, że prawo głosowania mieli także emigranci ze Śląska. Ten zgubny zapis wprowadzono na żądanie przedstawicieli Polski. Polscy delegaci mieli na uwadze Ślązaków pracujących zarobkowo na zachodzie Rzeszy. Szybko jednak okazało się, że zorganizowanie ich przyjazdu i inne kwestie techniczne przerastają możliwości strony polskiej. Strona niemiecka zaś dysponowała wszelkimi środkami, miała też tę podstawową przewagę, że emigranci przebywali na ich terytorium.

We wrześniu 1920 roku hrabia Maurycy Zamoyski złożył przewodniczącemu Rady Ambasadorów notę z wnioskiem o wycofanie zgody na głosowanie emigrantów. Francja była za, ale Brytyjczycy i Włosi obstawali za wiernym wykonaniem postanowień traktatu wersalskiego. Pojawiły się propozycje, żeby emigranci głosowali dwa tygodnie po miejscowych, albo żeby głosowali tego samego dnia, ale poza obszarem plebiscytowym. W lutym 1921 r. ostatecznie zapadła decyzja o głosowaniu przez emigrantów tego samego dnia i razem ze stałymi mieszkańcami Górnego Śląska. Wyznaczono datę plebiscytu: 20 marca 1921 roku.

Bicie argumentami
Zanim doszło do plebiscytu, Śląskiem wstrząsnęły dwa powstania. Oba skończyły się klęską powstańców, ale były też skutki pozytywne, na przykład wprowadzenie APO – policji złożonej z przedstawicieli na- rodowości polskiej i niemieckiej, w miejsce poprzedniej, wy- łącznie niemieckiej.

Atmosfera stawała się coraz bardziej napięta. Strajki, demonstracje, bijatyki. Dochodziło do bestialskich morderstw. Takim rzeczom miało zapobiegać wojsko aliantów, przysłane na Śląsk w wyniku ustaleń wersalskich. Głównodowodzący, francuski generał Henri Le Rond, dysponował 13 tys. żołnierzy z Francji i przeszło 2,5 tys. Włochów.

W Katowicach, Bytomiu i Opolu stacjonowały trzy sekcje kompanii pancernej – razem 26 czołgów i 18 samochodów pancernych. Brytyjczycy przybyli na Śląsk w sile czterech tysięcy. Trudno było uznać, że wojska alianckie były siłami rozjemczymi, bo Włosi i Brytyjczycy wyraźnie skłaniali się ku Niemcom, a Francuzi popierali propolskie dążenia Ślązaków.

Obecność wojsk nie przeszkodziła Niemcom wzmóc nacisku propagandowego, wspartego argumentem siły. Narzędziem „przekonywania” stała się tzw. plebiscytówka. To było coś w rodzaju pałki skrzyżowanej z maczugą. Ślązacy nazywali ją „plecybitówką”.

Niezależnie od takich działań, pełną parą pracowały maszyny drukarskie. Wychodziły nowe gazety, broszury, odezwy, po ulicach walały się ulotki. Na słupach, ścianach i drzewach wisiały plakaty pełne haseł, przy których te, które znamy z kampanii wyborczych, są wzorem grzeczności.

„Katowałeś ty wszystkich, pieroński Germanie, spróbujże i ty teraz, jak smakuje lanie!” – głosił jeden z plakatów, ozdobiony stosowną karykaturą. „Pamiętaj, że wszędzie czyha na ciebie krzyżacki podstęp i zdrada!” – przestrzegał inny. Niemcy nie pozostawali dłużni, posługując się również filmem, teatrem, kabaretem.

Chodziło o pozyskanie części Ślązaków niezdecydowanych. Pytanie w głosowaniu plebiscytowym miało bowiem dotyczyć woli przynależności państwowej, a nie poczucia przynależności narodowej.

Frekwencja – marzenie
20 marca 1921 roku nadszedł wreszcie oczekiwany w napięciu dzień. Do udziału w plebiscycie uprawnione były 1 221 274 osoby, z czego 19,3 procent stanowili emigranci. W głosowaniu udział wzięło 1 190 637 osób, co stanowi 97,5 procent uprawnionych (!). Niemcy zorganizowali transport i sprowadzili na ten dzień z głębi kraju wszystkich dostępnych „emigrantów”, nawet takich, których trzeba było do lokali zanosić na noszach i przywozić na wózkach. Przybyło ich prawie dwieście tysięcy.

Głosowanie objęło 35 gmin miejskich, 1135 wiejskich i 403 obszary dworskie.

Zgodnie z przewidywaniami, wyniki okazały się niekorzystne dla Polaków. W 647 gminach głosujący opowiedzieli się za Polską (44,7 proc.), a w 834 (55,3 proc.) za Niemcami. Dwie gminy odnotowały remis. Widać było wyraźny podział na część wschodnią Górnego Śląska – tam większość opowiedziała się za Polską – i na proniemiecką część zachodnią.

Wyniki, wbrew postanowieniom traktatu wersalskiego, podano zbiorczo, co wypadło jeszcze mniej korzystnie dla Polski. Proporcja głosów wypadła tu odpowiednio 40,3 proc. do 59,4 proc. na korzyść Niemców.

Nie poszło na marne
Obie strony były głęboko niezadowolone, choć obie ogłosiły swoje zwycięstwo. 22 marca polski komisarz plebiscytowy Wojciech Korfanty opublikował odezwę: „Odnieśliśmy wielkie zwycięstwo dziejowe w walce o przynależność państwową Górnego Śląska i wolność i szczęście ludu polskiego. Nie udało nam się wprawdzie wskutek terroru, fałszów i przekupstw niemieckich uzyskać całego terytorium górnośląskiego, ale to, cośmy zdobyli, jest najcenniejszą częścią Górnego Śląska i stanowi olbrzymią większość ludu zamieszkującego tę prastarą dzielnicę piastowską”.

W rzeczywistości nic jeszcze nie zostało zdobyte, bo Niemcy domagały się przywrócenia pełnej suwerenności na całym obszarze Górnego Śląska z wyjątkiem powiatów pszczyńskiego i rybnickiego. Rząd polski z kolei żądał stworzenia granicy na tzw. linii Korfantego, co oznaczałoby przyłączenie do polski 59 procent obszaru plebiscytowego.

Ostateczną decyzję przyspieszyło trzecie powstanie śląskie, które wybuchło półtora miesiąca po plebiscycie. W efekcie Niemcy uzyskały 71 procent obszaru plebiscytowego, a Polska 29 procent. Po polskiej stronie znalazły się najbardziej uprzemysłowione i bogate w złoża węgla tereny wokół Katowic i Rybnika.

Polska, wbrew oczekiwaniom brytyjskiego premiera, otrzymała zegarek i okazało się, że umie się nim posługiwać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.