Zbrodnie wołające o pomstę do Boga

Jacek Żurek

|

GN 28/2005

publikacja 11.07.2005 23:39

Więzienie, tortury, a nawet śmierć. Najłagodniejszą karą było wygnanie z diecezji lub z kraju. Taki los spotkał duchowieństwo wszystkich katolickich obrządków, występujących na terenie Polski. Prześladowano też mieszkających tu katolickich księżyi zakonnice pochodzenia niemieckiego.

Zbrodnie wołające o pomstę do Boga rys. hanna woźnica-gierlasińska

Pierwszą śmiertelną ofiarą komunistów polskich był ks. Michał Pilipiec, kapelan Armii Krajowej z diecezji przemyskiej. Został rozstrzelany przez funkcjonariuszy UB w Lasach Głogowskich w grudniu 1944 roku. Represje, najostrzejsze w latach 1945–1953, objęły wszystkie diecezje po obu stronach Bugu i większość dużych zgromadzeń zakonnych.

W 1956 r. nastąpił przełom. Wielu duchownych skazanych z przyczyn politycznych mogło opuścić więzienia. Niektórych nawet zrehabilitowano. Ostatnim kapłanem-więźniem czasów stalinowskich był ks. Stanisław Gadomski z diecezji kieleckiej, zwolniony warunkowo dopiero w 1960 r.

Ofiara nienawiści do wiary
Ksiądz Michał Rapacz był proboszczem w Płokach, w Zagłębiu Chrzanowskim. Głosił odważne kazania, zwłaszcza przed referendum w 1946 roku. Zdecydowanie nie podobały się one komunistom. Najpierw starali się przestraszyć księdza listami pełnymi pogróżek. Nie udało się jednak. Wówczas na zebraniu Komitetu PPR w Trzebini zaplanowano „zlikwidowanie” ks. Rapacza. Zastrzelono go 11 maja 1946 roku. w znajdującym się w pobliżu plebanii lasku.

„Ks. Michał padł jako ofiara bandy bezbożniczej spod znaku dzisiejszego tajnego aktywu PPR. Ten tajny aktyw PPR miał właśnie ostatnio wydać aż 12 wyroków śmierci na księży i dobrych katolików podejrzewanych o »wrogie« nastawienie do demokracji dzisiejszej. Przeto ten tajny aktyw PPR-owski odbywa tajne sądy kapturowe, na których zapadają decyzje wyroków śmierci pewnych osób, które mają wpływ i głos poważny w społeczeństwie. W wielu wypadkach – jak słyszymy – PPR-owcy pochwalają ten mord na ks. Michale dokonany za to, że wdawał się w politykę” – informował abpa Adama Sapiehę następca zamordowanego ks. Rapacza.

Trzykrotnie skazana na śmierć
Szarytka, Zofia Maria Łuszczkiewicz, nosząca zakonne imię Izabela, podczas wojny była żołnierzem Śląskiego Okręgu Armii Krajowej. Po wojnie związała się ze Zrzeszeniem „Wolność i Niezawisłość” w Rzeszowie i Krakowie. Została aresztowana przez UB w Krakowie w 1948 r. Osadzono ją w więzieniu na Montelupich. Po dwóch latach okrutnego śledztwa, w 1950 r., Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał ją na trzykrotną karę śmierci. Najwyższy Sąd Wojskowy zamienił ją na dożywocie.

„W Warszawie, gdy zażądałam, by mi dano podpisać i przeczytać uprzednio protokół, pierwszy [raz] zostałam pobita bardzo dotkliwie. Śledztwo miałam wprost potworne, byłam bita tak, iż ciało moje było jednym sińcem, przez blisko 2 tygodnie miałam dzień i noc stójki, aż do utraty przytomności. (...) Na dziewiątą noc stójek przyszedł do mnie oficer śledczy z gotowym protokołem do podpisania. (...). Gdy kategorycznie odmówiłam i powołałam się na prawo, zakazujące kłamliwych zeznań, powiedział mi, że zgniję w więzieniu, bo, jak się wyraził: »prawo jest dla nas, a nie my dla prawa«” – opisywała swoje więzienne wspomnienia.

S. Izabela trzy lata spędziła w więzieniu w Inowrocławiu, nazwanym „polskim Oświęcimiem”. Przez 13 miesięcy przetrzymywano ją w izolatce. W 1956 r., po ośmiu latach, często torturowaną, nieuleczalnie chorą zakonnicę wypuszczono na wolność. Rok później zmarła na raka.

Oskarżony o zamach
Ks. Bolesław Stefański z archidiecezji warszawskiej był działaczem Stronnictwa Narodowego, żołnierzem Armii Krajowej, a następnie Narodowych Sił Zbrojnych. Został aresztowany w 1946 roku. „Zostałem (...) wsadzony do samochodu (...). Przewinął mi się wówczas przed oczami cały szereg cierpień, jakie miałem przejść i dlatego za wszelką cenę postanowiłem się wydostać: chwyciłem więc za broń funkcjonariusza, aby nie mógł strzelać. Wywiązała się walka i w krótkim czasie zostałem obezwładniony. Stojąc już obezwładniony, zostałem przez funkcjonariusza postrzelony w nogę” – wspominał moment zatrzymania.

Proboszcz w parafii św. Józefa na warszawskim Kole, w której pracował ks. Stefański, opowiadał później, że „w takim stanie trzymano go w więzieniu i bito bez wszelkich uczuć humanitarnych. Po dwóch dniach katowania, w Szpitalu Przemienienia Pańskiego, amputowano nogę i wzięto znowu do więzienia”.

Jednym z wątków sprawy ks. Stefańskiego był rzekomo planowany zamach na... marszałka Jugosławii Josipa Tito, podczas jego wizyty w Warszawie 16 marca 1946 r. Zapewne w wyniku nieludzkiego traktowania duchowny począł zdradzać objawy choroby psychicznej. Pewnego razu ks. Stefański oświadczył swemu adwokatowi, „że nawiedzają go ciągle widziadła bliskich mu osób, że słyszy ciągle przemawiające do niego głosy itp.”.

Skazano go na śmierć. Potem ułaskawiono i warunkowo zwolniono z więzienia w 1954 roku, z objawami pomieszania zmysłów. Ks. Stefański zmarł dziesięć lat później.

Ich koniec zgubny
W 1952 roku kard. Stefan Wyszyński zapisał wśród swoich notatek: „Jeślibym był słabego ducha i wątpił w przyszłość, to obraz tych zbrodni wołających o pomstę do Boga daje odpowiedź: quorum finis interitus [ich koniec zgubny]. Boże, ustrzeż tych ludzi od całego wymiaru Twej sprawiedliwości. Często modlę się za prezydenta Bieruta, by Bóg nie składał na jego głowę wszystkich zbrodni, które za jego rządów zostały w Polsce dokonane. Polska przedwojenna nie wydała tylu wyroków śmierci w ciągu dwudziestolecia, co teraz wydaje się w ciągu roku. Trzeba być odważnym, by rządzić »mężami krwawymi«”.

>b>Przerażające liczby
W okresie istnienia Polski Ludowej, w latach 1944–1989, zamordowano, uwięziono lub wygnano z kraju czy macierzystych diecezji około tysiąca duchownych katolickich. Większość z nich represjonowano w czasach stalinowskich (1944/1945–1956). Ponad tysiąc zakonników i zakonnic usunięto z klasztorów znajdujących się na ziemiach zachodnich i w Polsce centralnej w ciągu kilku dni sierpniowych 1954 r. (tzw. akcja K)oraz w latach 1960–1961. Ponad stu duchownych polskich i niemieckich, a wśród nich siostry zakonne, bestialsko zamordowali w 1945 r. wkraczający na polskie ziemie żołnierze Armii Czerwonej.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.