Wojna dwóch Hiszpanii

Leszek Śliwa

|

GN 11/2005

publikacja 09.03.2005 11:48

Ginęli tylko za to, że byli księżmi albo za to, że znaleziono przy nich różaniec. Morderców nie interesowało nawet, jakimi ludźmi są ich ofiary. Wszystko to działo się w jednym z najbardziej katolickich krajów świata.

Wojna dwóch Hiszpanii

Wkrótce rozpocznie się proces beatyfikacyjny Eustaquio Nieto y Martína i 935 towarzyszy męczenników. Nieto y Martín był biskupem Sigüenzy, pierwszym hierarchą zamordowanym podczas hiszpańskiej wojny domowej 1936 –1939.

W pierwszych miesiącach tej wojny lewicowe bojówki wymordowały prawie siedem tysięcy duchownych. Od wioski do wioski krążyły plutony egzekucyjne, urządzając polowanie na księży. Zabijali z niesłychaną brutalnością. Matkę dwóch jezuitów zamordowano, wpychając jej krucyfiks do gardła. Księdza José de la Cora z El Saucejo koło Sewilli bojówkarze przybili głową w dół do drzwi kościoła. Proboszcza z Navolmorales wychłostali, napoili octem i przywiązali do drewnianej belki. Nałożyli mu na głowę koronę z cierni. Z ukrzyżowania zrezygnowali, zadowolili się rozstrzelaniem.
Jak takie rzeczy mogły się wydarzyć w kraju tradycyjnie uważanym za ostoję katolicyzmu?

Pokój nie był możliwy
Przez pół wieku w polskich szkołach uczono o hiszpańskiej wojnie domowej jako o walce generała Franco z demokratyczną republiką. W rzeczywistości równolegle z buntem Franco wybuchła lewicowa rewolucja, która praktycznie pozbawiła władzy legalny rząd republiki. Rewolucjoniści rozpoczęli eksterminację duchowieństwa, zamknęli wszystkie kościoły i zakazali wszelkich form kultu religijnego.
Grunt pod ten gwałtowny wybuch antyklerykalizmu został przygotowany już przed wojną, w czasach republiki (1931–1936). Konstytucja wówczas uchwalona rozwiązywała zakony, zabraniała organizowania procesji bez zgody władz, likwidowała katolickie szkolnictwo.

„Hiszpania przestała być katolicka” – ogłosił triumfalnie premier Manuel Azaa, liberał i antyklerykał. Mylił się jednak. Stronnictwa prawicowe, głosząc hasło obrony Kościoła, wygrały zdecydowanie wybory w 1933 roku. Dwa lata później prawica przegrała tylko dlatego, że stanęła do wyborów podzielona, a lewica sformowała Front Ludowy. Obie strony dostały bowiem podobną liczbę głosów. To już jednak nie miało większego znaczenia, bo zbrojna konfrontacja stała się nieuchronna. No fue posible la paz (pokój nie był możliwy) – napisał w swych wspomnieniach kilkadziesiąt lat po wojnie José María Gil Robles, w czasach republiki przywódca hiszpańskich chrześcijańskich demokratów. Skąd wziął się tak gwałtowny antyklerykalizm w katolickim kraju?

Dwie Hiszpanie
Nowoczesny naród hiszpański formował się w czasie wojny z inwazją wojsk napoleońskich w latach 1808–1814. Hasłem partyzantów walczących z najeźdźcą było: por el Diós, la Patria y el Rey (za Boga, ojczyznę i króla). Idee rewolucji francuskiej kojarzyły się z wrogą agresją. Po pokonaniu Francuzów król Ferdynand VII przywrócił bardzo konserwatywne rządy.

Do Kościoła należały ogromne latyfundia, a tymczasem w Andaluzji tłumy bezrolnych chłopów żyły w skrajnej nędzy. W latach trzydziestych XIX w. liberałom udało się przeforsować zmiany. Kościół utracił wówczas większość s wych majątków. Działania liberałów nie zyskały jednak masowego poparcia ludu. Chłopi z północnej Hiszpanii zdecydowali się nawet zbrojnie walczyć w obronie tradycjonalizmu, konserwatyzmu, absolutyzmu królewskiego i praw Kościoła.

Po jednej z tych wojen domowych na pomniku ofiar zapisano wymowną sentencję: „Tu leży połowa Hiszpanii, zabita przez drugą połowę”. Wówczas zaczęto mówić, że istnieją jakby dwie Hiszpanie. Jedna konserwatywna, niechętna zmianom, odrzucająca idee europejskie, druga zaś dążąca do modernizacji kraju, uprzemysłowienia, zapatrzona w Europę.

Złudna potęga
Hiszpańscy liberałowie nie byli jednak w XIX wieku tak antyklerykalni jak liberałowie w innych krajach. W II połowie stulecia w Hiszpanii powrócił sojusz tronu i Kościoła. Podczas gdy w Niemczech czy Francji wprowadzano radykalne ustawodawstwo antykościelne, w Hiszpanii czas zatrzymał się w miejscu. W drugiej połowie stulecia ufundowano tam ponad sto nowych klasztorów. Na początku XX wieku do Kościoła należało dwa razy więcej szkół niż do państwa.

Ale właśnie wtedy, na przełomie XIX i XX wieku do Hiszpanii dotarły zmiany gospodarcze, które spowodowały wcześniej kryzys religijny w innych krajach. Gwałtowne uprzemysłowienie Katalonii, Asturii, Kraju Basków i Madrytu spowodowało masowe osiedlanie się tam ludności wiejskiej z innych obszarów. Wyrwani ze swych środowisk mieszkańcy kolonii i osiedli robotniczych szybko oddalali się od Kościoła. Uśpiony przychylną polityką władz hiszpański Kościół nie zareagował na czas. Inicjatyw pracy duszpasterskiej w środowiskach robotniczych było stanowczo za mało. Szkolnictwo kościelne nie rozwiązywało problemu, bo znaczna część dzieci robotników i chłopów w ogóle nie chodziła do szkoły.

Podobne procesy miały miejsce we wszystkich europejskich krajach. Wszędzie jednak towarzyszyło im oddzielanie Kościoła od państwa. Ludzie odchodzący od Kościoła stawali się religijnie obojętni. Kościół na przykład we Francji był zbyt słaby, by ateiści uważali go za zagrożenie. W Hiszpanii natomiast Kościół był postrzegany jako potęga, a jednocześnie symbol rządzących. Ci, którzy sprzeciwiali się władzy, automatycznie podejmowali walkę z Kościołem.

Upiory przeszłości
W czasach republiki hiszpańską lewicę dzieliło wszystko z wyjątkiem... niechęci do Kościoła. Republikanie pragnęli reformować państwo na wzór francuski, anarchiści chcieli je zniszczyć, socjaliści przeprowadzić rewolucję na wzór radziecki, komuniści wykonywali ślepo rozkazy Stalina. Raz po raz pomiędzy bojówkami poszczególnych partii lewicowych dochodziło do krwawych starć. Zjednoczyć je mógł tylko antyklerykalizm. Politycy starali się więc ze wszystkich sił rozniecić go wśród swych zwolenników. Nie znaczy to wcale, że większość społeczeństwa była antyklerykalna. Świadczy o tym rezultat wojny domowej.

Kiedy po śmierci Franco rozpoczęła się demokratyzacja kraju, wszyscy obawiali się powrotu upiorów przeszłości. Politycy przyjęli wtedy niepisaną zasadę nierozliczania przeszłości. Obie strony miały bowiem na sumieniu ogromne zbrodnie. Podczas wojny domowej zginęło około pół miliona ludzi.
W następnych latach wydawało się, że dziewiętnastowieczna formuła „dwóch Hiszpanii” już się zatarła. A jednak w zeszłym roku zburzony został hiszpański spokój. Nowy rząd socjalistów „wyruszył na wojnę z Kościołem”.

Opracował projekt ustawy legalizującej związki osób tej samej płci, dający im nieograniczone prawo do adopcji dzieci. Zapowiedział też uproszczenie procedury rozwodowej, wprowadzenie aborcji „na żądanie”, zalegalizowanie eutanazji i badań na embrionach. Równolegle chce znieść dotacje dla Kościoła oraz usunąć religię z programów szkolnych. – Hiszpania ma się stać nowoczesnym państwem laickim – mówi premier José Luis Rodríguez Zapatero.

W Hiszpanii opinia publiczna natychmiast przypomniała sobie wojnę domową. „Zapatero wskrzesił klimat naszej tragicznej przeszłości. Czym zasłużyliśmy sobie na to wszystko?” – pyta na łamach dziennika „ABC” César Alonso de los Ríos.

Odgrzewany Front Ludowy
Pod koniec lat dziewięćdziesiątych socjaliści coraz bardziej tracili poparcie w społeczeństwie. W wyborach zaplanowanych na 14 marca 2004 roku sondaże nie dawały im szans. Na trzy dni przed wyborami doszło jednak do krwawego zamachu terrorystycznego w Madrycie, którego dokonali islamscy fanatycy. Społeczeństwo już wcześniej było niezadowolone z obecności hiszpańskiego wojska w Iraku. Pod wpływem szoku związanego z zamachem, wszelkie sukcesy gospodarcze rządzącej prawicy okazały się niewystarczające.

Przeciwni wojnie w Iraku socjaliści wygrali wybory. Zapatero od razu zdał sobie sprawę, że jego niewielka przewaga w parlamencie może się okazać krucha. Socjaliści wprawdzie utworzyli rząd samodzielnie, ale zaczęli szukać sojuszników. Zapewne uznali, że podobnie jak siedemdziesiąt lat temu najlepszym sposobem na utrzymanie się u władzy jest stworzenie „frontu ludowego”. Jedynymi sojusznikami Zapatero mogą być hiszpańscy komuniści oraz skrajnie lewacka i jednocześnie nacjonalistyczna partia katalońska Esquerra Republicana de Catalunya (Republikańska Lewica Katalonii).

Co może łączyć reformatorskich i proeuropejskich socjalistów, antyeuropejskich i populistycznych komunistów oraz dążących jawnie do rozbicia państwa nacjonalistów? Oczywiście walka z Kościołem.
W międzyczasie antyklerykalizm w Hiszpanii zanikł niemal zupełnie. Zastąpiła go, jak w innych krajach Europy Zachodniej, obojętność religijna. Ale mimo wszystko Hiszpanie mają wrażenie, że czas się cofnął. Rząd rozpoczął niebezpieczną grę.

Hiszpańscy męczennicy
Podczas wojny domowej zamordowano ogółem 6845 osób duchownych: 4184 księży diecezjalnych, łącznie z seminarzystami, 12 biskupów i 1 administratora apostolskiego, 2365 zakonników i 283 siostry zakonne. Jan Paweł II kanonizował dotychczas 11 osób i ogłosił błogosławionymi około 400 osób z tego grona.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.