Przygotowania do beatyfikacji

ks. Dariusz Kowalczyk, jezuita, wykładowca teologii na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie

|

GN 09/2011

publikacja 05.03.2011 18:34

Co, zdaniem Jana Pawła II, Kościół powinien robić na początku trzeciego tysiąclecia?

Niektórzy pytają mnie w e-mailach: Jak tam przygotowania do beatyfikacji w Rzymie? Zapewne różne zespoły solidnie pracują nad przygotowaniem uroczystości ogłoszenia Jana Pawła II błogosławionym, ale w związku z tym nie dzieje się nic szczególnego, co byłoby widoczne na ulicach i placach Wiecznego Miasta. Włoskie media donoszą tylko o chciwości niektórych hotelarzy, którzy za apartamenty, kosztujące normalnie np. 150 euro za dobę, w dniach około 1 maja każą sobie płacić 1000 euro. Tutejsze urzędy od finansów zaczęły się już tym interesować. I bardzo dobrze, bo wolny rynek nie może wszystkiego usprawiedliwiać.

W tym kontekście nie dziwię się, że napływają od znajomych prośby, czy nie mógłbym znaleźć jakiejś niedrogiej „podłogi” dla kilku osób. Pytanie o przygotowania do beatyfikacji pozostaje jednak ważne. Nie tyle w odniesieniu do organizatorów wydarzenia, co do nas samych. Przecież 1 maja tego roku jest dla nas okazją, więcej, wyzwaniem, aby odświeżyć i pogłębić w nas samych dziedzictwo Papieża Polaka. Szkoda byłoby przeżyć beatyfikację Jana Pawła II jako jedynie jakąś kościelną, ciekawą „imprezę”. Dlatego zadajmy sobie to pytanie: Jak wyglądają moje osobiste przygotowania do beatyfikacji? Można je doskonale połączyć z Wielkim Postem.

Kiedy mieszkałem w jezuickim Kolegium Bellarmino w Rzymie, jeden z moich włoskich przyjaciół, Eduardo, zapytał mnie, czy nie mógłbym w każdy wielkopostny piątek, w porze obiadowej, wpuszczać go do wewnętrznej kaplicy w kolegium, by mógł oddać się modlitewnej medytacji. Eduardo pracował w jednym z banków, znajdującym się blisko Kolegium Bellarmino, i postanowił, że w piątki w czasie przerwy obiadowej nie będzie szedł z kolegami na pizzę, ale podejmie post i modlitwę, a zaoszczędzone na posiłku pieniądze przeznaczy na jałmużnę dla biednych. Świetne połączenie trzech zalecanych nam w Wielkim Poście uczynków: modlitwy, postu i jałmużny. Tak sobie myślę, że można by pójść śladami Eduarda, a wygospodarowany w ten sposób czas wypełnić jakąś stosowną, modlitewną lekturą wybranego tekstu Jana Pawła II. Ale jakiego? Niech kto chce, pomyśli sam.

Osobiście jestem fanem dwóch listów apostolskich Jana Pawła II: „Tertio millennio adveniente”, napisanego w ramach przygotowania Jubileuszu Roku 2000, oraz „Novo millennio ineunte”, opublikowanego na zakończenie tegoż jubileuszu. Są one dla mnie doskonałą syntezą nauczania papieża. Nie przypadkiem synteza ta powstała w związku z Wielkim Jubileuszem. Jan Paweł II patrzył na swój wybór na Stolicę Piotrową przez pryzmat jubileuszu. Wynika to jasno z jego zapisków z marca 2000 roku dołączonych do testamentu.

Ojciec Święty zanotował: „Kiedy w dniu 16 października 1978 konklawe kardynałów wybrało Jana Pawła II, Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński powiedział do mnie: »Zadaniem nowego papieża będzie wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie«. (…) W ten sposób zostałem poniekąd przygotowany do zadania, które w dniu 16 października 1978 r. stanęło przede mną”. W swej pierwszej encyklice „Redemptor hominis” papież też wyraźnie wskazuje na perspektywę roku dwutysięcznego.

Poleciłbym szczególnie „Novo millennio ineunte”, który jest swoistym testamentem, a zarazem programem dla Kościoła w XXI wieku. Dziś, kiedy raz po raz ktoś chce reformować Kościół, trzeba nam powracać do tego listu. To smutne, że prawdopodobnie więcej ludzi w Polsce słyszało o liście o. Wiśniewskiego, opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”, lub o memorandum grupy teologów niemieckich niż o liście „Novo millennio ineunte”. Ale cóż! Jan Paweł II nie postulował „zrobienia porządku” z Radiem Maryja, ani też nie upatrywał szansy dla Kościoła w zniesieniu celibatu i otwarciu się na pary homoseksualne. Za to stwierdził: „Zanim poddam wam pod rozwagę pewne propozycje działania, pragnę podzielić się z wami kilkoma refleksjami nad tajemnicą Chrystusa, który jest jedynym fundamentem całej naszej działalności duszpasterskiej” (nr 15). Warto w Wielkim Poście, w ramach przygotowań do beatyfikacji, podjąć papieską medytację o obliczach Chrystusa oraz pomyśleć nad tym, co, zdaniem Jana Pawła II, Kościół powinien robić na początku trzeciego tysiąclecia.

Najważniejszym jednak tekstem z czasów Papieża Polaka jest niewątpliwie Katechizm Kościoła Katolickiego. Jeden z włoskich komentatorów stwierdził, że „publikacja Katechizmu była jednym z największych przedsięwzięć pontyfikatu Jana Pawła II, ale zarazem najmniej zrozumianym i docenionym”. Przyznam, że coraz bardziej odkrywam, jakim skarbem jest to dzieło, owoc pracy różnych gremiów kościelnych. Kiedy odpowiadam na różnych forach na pytania internautów, to często myślę sobie: Gdyby czytali katechizm, to by już dawno to lub tamto wiedzieli. Wielką wagę do katechizmu przywiązuje Benedykt XVI.

Z jego inicjatywy powstało „Kompendium Katechizmu”, które ujmuje naukę Kościoła w 598 pytaniach i odpowiedziach. A za niedługo ukaże się trzecia wersja katechizmu, tym razem skierowana do młodych przed 20. rokiem życia. Stąd jej tytuł – YouCat, czyli skrót od angielskiego Youth Catechism (Katechizm Młodzieżowy). Może by tak potraktować beatyfikację Jana Pawła II jako zachętę do podjęcia systematycznej lektury katechizmu lub jego kompendium. Niech Santo subito (Święty natychmiast) zmieni się na hasło: Natychmiast do modlitewnej lektury katechizmu i wybranego tekstu papieża.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.