Wybór i odpowiedzialność

Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta poseł do Parlamentu Europejskiego

|

GN 28/2010

publikacja 15.07.2010 06:21

Rolą opozycji w państwie demokratycznym jest patrzenie władzy na ręce

Wojciech Roszkowski Wojciech Roszkowski

Po nieoczekiwanej i nietypowej kampanii Polacy wybrali Bronisława Komorowskiego na prezydenta na następne 5 lat. Kampanie mają to do siebie, że są zdominowane przez obietnice i promocyjne gierki. Po wyborze musi jednak przyjść chwila refleksji na temat odpowiedzialności, jaką podejmuje kandydat, który został wybrany. Zbyt często bowiem, korzystając z wolności wyboru, zapominamy o odpowiedzialności, jaką każdy wybór niesie.

PO uzyskała teraz pełnię władzy i ponosić będzie pełnię odpowiedzialności za Polskę. Odpowiedzialność dotyczy najważniejszych spraw kraju, niezależnie od tego, czy kandydat za takie je uważał, czy nie. Działalność głowy państwa jest bowiem utożsamiana ze służbą wspólnocie narodowej lub, jak kto woli, państwowej. Właściwe rozpoznanie wagi problemów, przed którymi stoi wspólnota, a także umiejętność sprostania im będą więc podstawowymi kryteriami oceny prezydenta. Wybrany kandydat ponosi też odpowiedzialność w świetle obietnic szczegółowych, które poczynił w trakcie kampanii.

Jakież to są podstawowe kwestie stojące dziś przed państwem polskim? Priorytetem jest zawsze ochrona suwerenności państwa i zapewnienie mu bezpieczeństwa. Obecna sytuacja międzynarodowa szybko się zmienia i nie są to zmiany łatwo przewidywalne ani korzystne dla Polski. Osłabienie pozycji USA, szukanie przez Waszyngton zbliżenia z Kremlem w obliczu licznych zagrożeń ze strony nieobliczalnych państw i ugrupowań, zacieśnianie przez Niemcy współpracy z Rosją, kryzys gospodarczy i walutowy UE, osłabienie NATO – wszystko to nakłada na kierowników polskiej nawy państwowej ogromną odpowiedzialność. Proste dostosowywanie się do zmian może nas sprowadzić na manowce.

Poprawa stosunków z Rosją, którą szczyci się PO, nie może być celem samym w sobie. Musi służyć polskiemu bezpieczeństwu. Niejasności wokół katastrofy smoleńskiej nasuwają jednak wątpliwość, czy zbliżenie to nie jest oparte na fałszu. Dlatego stosunek do wyjaśnienia okoliczności tragedii smoleńskiej będzie podstawowym probierzem zdolności nowego prezydenta do sprostania podjętej odpowiedzialności. Faktu tego nie zagłuszą oskarżenia o uprawianie „spiskowej teorii dziejów”, jakie słyszy się z niektórych ust w odpowiedzi na jakąkolwiek wątpliwość co do winy polskiej załogi Tu-154. Czy nie powinno dziwić, że wśród Polaków jest tyle ochoty, by dowodzić winy strony polskiej, skoro do fałszowania danych przyznał się już rosyjski kontroler ze smoleńskiej wieży?

Drugim priorytetem musi być utrzymanie wzrostu gospodarczego i stabilności polskich finansów w warunkach kryzysu w UE. Wymagać to będzie odważnej reformy finansów publicznych, tak aby zlikwidować deficyt budżetowy i powstrzymać zadłużanie się państwa. Skoro PO uzyskała pełnię władzy wykonawczej, nic nie stoi na przeszkodzie, aby reformę tę podjąć. Powtarzanie krzepiących danych o Polsce jako zielonej wyspie wzrostu w morzu europejskiej recesji oraz stale nowych dat wejścia do strefy euro nie zastąpi bolesnej operacji na polskich finansach publicznych.

Trzecią kwestią o fundamentalnym znaczeniu jest demografia. Polska zaczyna się wyludniać. Polityka rodzinna nie może się ograniczać do propagandy metody in vitro, tak jakby mogła ona podnieść dzietność polskich kobiet. Jej niski poziom bierze się nie z plagi bezpłodności, jak fałszywie dowodzą różni moralni eksperymentatorzy, lecz z braku instytucjonalnej opieki nad młodymi matkami oraz antynatalnej mody lansowanej w mediach. O metodzie in vitro powiedziano już przed kampanią prezydencką i w jej trakcie tyle bzdur, że warto w końcu przyjrzeć się jej z perspektywy zarodków, które są przy okazji zamrażane w nieskończoność lub wręcz zabijane.

Wreszcie kwestia owych 500 dni spokoju, o które apelowała PO. Któż może ten spokój zakłócić i w jaki sposób? Przecież ugrupowanie to zdobyło całą władzę, już nikt nie zawetuje jego ustaw! Czy nie chodzi o uciszenie opozycji? Pięknie brzmiące hasło Bronisława Komorowskiego „Zgoda buduje” zobowiązuje. Czy zgodę tę zamierza obóz rządzący wymuszać przez uciszanie głosów sprzeciwu? Na to wskazywałyby pierwsze reakcje na zwycięstwo Komorowskiego ze strony niezastąpionego senatora Kazimierza Kutza, który stwierdził stan wojny polsko-polskiej, lub posła Janusza Palikota, który przed pałacem prezydenckim oświadczył, że śp. Lech Kaczyński ma „krew ofiar smoleńskich na rękach”. Nie są to przypadkowi zwolennicy PO, lecz jej wpływowi politycy.

Czyżbyśmy mieli przeżyć powtórkę z „porozumienia narodowego” z okresu stanu wojennego, kiedy władza porozumiewała się sama ze sobą, a społeczeństwo było zmuszane do milczenia? Rolą opozycji w państwie demokratycznym jest patrzenie władzy na ręce i wypowiadanie na głos wniosków z tej obserwacji, tak aby obywatele nie zostali wyprowadzeni przez rządzących w pole. Czy krytyka rządzących ma być kwalifikowana jako burzenie „zgody”? Opozycja może mieć teraz ciężkie życie. Nie zdejmuje to jednak także z niej odpowiedzialności za Polskę. Jarosław Kaczyński oraz PiS uzyskali bardzo poważny mandat do egzekwowania odpowiedzialności rządzących. Sposób, w jaki wykorzystają ten mandat, określi ich wiarygodność podczas najbliższych wyborów samorządowych i parlamentarnych. Jest to ich obowiązek, ale i prawo, i nie zlikwidują tego żadne pokrzykiwania o awanturnictwie opozycji, które zapewne usłyszymy.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.