Na każdy temat

Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego

|

GN 13/2008

publikacja 31.03.2008 12:20

Boga możemy zrozumieć tylko na tyle, na ile daje się nam poznać

Wojciech Roszkowski Wojciech Roszkowski

Czy istnieje inteligencja poza „Niezbędnikiem inteligenta”? Po przejrzeniu kolejnego dodatku do tygodnika „Polityka”, co słabszy umysł może w to zwątpić. Piękny papier, czytelny druk, gustownie dobrane ilustracje, różnorodna tematyka, wyrafinowany styl i znane pióra. Czegóż trzeba więcej, by inteligent polski nie pomyślał „oto coś dla mnie”. Mało tego – sam tytuł może go dodatkowo utwierdzić w tym mniemaniu. „Niezbędnik inteligenta” sugeruje, że jest czymś, bez czego żaden inteligent obejść się nie może. Kto ma wątpliwości – pewnie nie jest inteligentem. A kto w Polsce nie chce być inteligentem? Chyba tylko ci, którzy w ogóle nie wiedzą, o co chodzi, bo nie czytają.

Inteligencja z „Polityki”
Czego więc można się dowiedzieć z ostatniego „Niezbędnika”? Jacek Żakowski i jego rozmówca, prof. Roman Frydman, bardzo inteligentnie wywodzą, dlaczego ekonomiści wciąż się mylą. Norbert Maliszewski prezentuje wyniki badań nad stosunkiem Polaków do Żydów w kontekście książki Jana Tomasza Grossa „Strach”, dochodząc do inteligentnego wniosku, że wiele zależy od tego, jak sformułuje się pytanie. Z rozmowy Sławomira Mizerskiego z Grzegorzem Leszczyńskim wynika niedwuznacznie, że język polski jest ubogi i że nie rozumiemy wiele z tego, co do siebie mówimy, a na dodatek, że straciliśmy nawet poczucie tajemnicy, zawartej w niezrozumiałych komunikatach. I tak dalej.

Jest jeszcze artykuł Adama Szostkiewicza, starającego się inteligentnie i obiektywnie odnieść do boskości Chrystusa. Wyobraźnię autora najwyraźniej obudziły znane ostatnio odejścia od wiary byłych księży. Pewnie niejeden inteligent polski też pomyślał o tym, co dlań wynika z tych odstępstw.

Autor przebiega w swoim tekście dzieje różnych herezji, by spuentować go błyskotliwymi zdaniami o tym, że współcześni teologowie wracają do sporów o boskość Jezusa „bez ulegania iluzjom wynikającym z pułapek języka czy z monopolizowania prawdy”. Brawo: nareszcie obiektywne podejście do sporu o boskość Chrystusa. Tak może pomyśleć jednak tylko inteligent wychowany na „Niezbędniku”, uważający, że „spór” można rozstrzygnąć na drodze argumentacji „naukowej”. Wystarczy poznać język źródła, spojrzeć na sprawę z różnych punktów widzenia i konkluzja będzie gotowa.

Bóg nienaukowy
Stanowisko to jest zbieżne z tym, co niektórzy uczeni nazywają neognozą, a które, nawiązując do gnozy pierwszych wieków naszej ery, staje się dość powszechne wśród inteligencji, zwłaszcza na Zachodzie. W krótkim szkicu trudno rozwinąć temat erozji współczesnego chrześcijaństwa przez neognozę. Uczynił to niedawno znakomicie o. Joseph-Marie Verlinde. Warto natomiast zacytować takie oto podsumowanie problemu przez papieża Benedykta XVI: „Obecnie obowiązującą formułą jest: »Bóg nie, religia tak!«. Jesteśmy w stanie zaakceptować każdą religię, niezależnie od tego, czy jest ezoteryczna, czy nie. Nie chcemy jednak Boga osobowego, który przemawia, który mnie zna, który powiedział coś bardzo cennego, który przychodzi do mnie z bardzo konkretnymi wymaganiami i który będzie mnie sądził”.

Otóż to. Jeżeli Bóg istnieje, to jest bytem transcendentnym, czyli nie jest poznawalny na sposób czysto naukowy. Czy ktoś naprawdę poznał nieskończoność? Boga możemy zrozumieć tylko na tyle, na ile daje się nam poznać. Trzeba jedynie starać się Go posłuchać. Sami możemy Go tylko wymyślić na obraz i podobieństwo własne. „Spory” o boskość Jezusa są całkowicie jałowe. Albo bowiem wierzymy, że był Synem Bożym, który nauczał, poniósł śmierć na krzyżu na odkupienie ludzi i zmartwychwstał, ukazując nam perspektywę wieczności, albo nie.

Wierze tej może sprzyjać dobre poznanie i zrozumienie źródła, jakim są Ewangelie, ale rozum nie zastąpi wiary. Zresztą, zgodnie z twierdzeniem austriackiego logika Kurta Goedla, wszystkie wnioski wyciągane w każdym systemie rozumowym można udowodnić tylko na podstawie założeń tego systemu. Na początku każdego systemu myślowego są więc jakieś założenia, a więc jakiś akt wiary. Ta konstatacja winna się znaleźć na pierwszym miejscu w „niezbędniku” każdego inteligenta.

Ekspert od wszystkiego
Każdy obywatel powinien sobie wyrobić zdanie na każdy ważny temat. Niestety, nie każdy obywatel jest kompetentny, by prezentować swe przemyślenia publicznie. Niedawno najwłaściwszymi dyskutantami na temat tarczy antyrakietowej okazali się w TVN panowie Zbigniew Hołdys i Tomasz Raczek, a więc ludzie skądinąd cenieni jako muzyk rockowy i krytyk filmowy. Niektóre teksty „Niezbędnika” wpisują się w formułę publicznych debat inteligentów w mediach. Każdy jest tu predystynowany do mówienia na każdy temat. Bez krytycznego podejścia do takiej literatury w głowach może pozostać sieczka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.